- Obejrzałam sobie, jak zawsze, dwa odcinki programu „Jeden z dziesięciu”, zjadłam kolację, poleżałam i mi się przysnęło. Gdzieś po północy obudzili mnie sąsiedzi, krzycząc, że trzeba uciekać, bo się pali - relacjonowała w środę pani Danuta.
Kobieta mieszka w domu przy ul. Majdanek 10 na lubelskich Bronowicach. To w tym budynku z wtorku na środę doszło do wybuchu gazu, a następnie pożaru.
- Wcześniej takie rzeczy widziałam tylko w telewizji, a dzisiaj na własne oczy. To nie do opisania - dodawała inna mieszkanka. W całym domu mieszka 16 rodzin. Z płonącego budynku strażacy ewakuowali poprzedniej nocy 17 osób. Trzy z nich nadal przebywają w szpitalu.
Do eksplozji doszło w mieszkaniu 32-letniego Arkadiusza R. Mężczyzna ma poparzone blisko 70 procent powierzchni ciała. W mieszkaniu była również 19-letnia dziewczyna, która po wybuchu trafiła do szpitala w Łęcznej.
Niektórzy z lokatorów opowiadali, że przed wybuchem Arkadiusz R. chodził po budynku i groził jego wysadzeniem. - Ale odgrażał się już dużo wcześniej, i to właściwie non stop. Straszył, że wysadzi cały blok - mówiła jedna z mieszkanek.
Co na to policja? - Sprawdzamy, dlaczego doszło do wybuchu, także i te informacje - zapewniła w środę Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Arkadiusz R. był już wcześniej znany funkcjonariuszom. 32-latek był notowany głównie za rozboje, przebywał też w zakładzie karnym.
Postępowanie w sprawie zdarzenia prowadzi już lubelska prokuratura. - Poprzez to, że prokurator wszczął czynności na miejscu, jest faktycznie wszczęte śledztwo w kierunku sprowadzenia niebezpieczeństwa pożaru - poinformowała Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
W wyniku wybuchu zniszczeniu uległa parterowa część budynku.
- Wstępna ocena powiatowego inspektora nadzoru budowlanego jest taka, że parter ewidentnie nie nadaje się do zamieszkania i wymaga remontu - podkreślał Łukasz Bilik, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych, który administruje budynkiem.
Na parterze znajduje się osiem mieszkań. Osoby, które tam mieszkały zostały przewiezione do hoteli. - Dla trzech osób mamy już zarezerwowane lokale zastępcze. Sześć rodzin zamieszkiwało tam jednak bez tytułu prawnego. Był też jeden wyrok nakazujący eksmisję - mówiła Ewa Lipińska z Wydziału Spraw Mieszkaniowych UM Lublin.
Możliwe, że w czwartek do swoich domów wrócą z kolei mieszkańcy lokali na piętrze budynku przy ul. Majdanek 10. - Jeśli tylko uda się tę kondygnację troszeczkę doczyścić i domyć, prawdopodobnie zostanie ona w czwartek udostępniona lokatorom - zaznaczał Łukasz Bilik z ZNK.
Taki głuchy wybuch, a potem brzęk szkła
W wyniku wybuchu gazu w budynku na Bronowicach, do którego doszło z wtorku na środę, ucierpiały trzy osoby. Oprócz 32-latka i 19-latki, którzy w nocy przebywali w mieszkaniu, gdzie nastąpiła eksplozja, ranna jest też 86-letnia kobieta, na którą po wstrząsie spowodowanym wybuchem zawaliła się ścianka działowa.
- To był taki głuchy wybuch. Słychać było jedynie brzęk szkła. Wyjrzałem i zobaczyłem dym wychodzący z okna niżej. Powiedziałem rodzinie, żeby się zbierać i wychodzić na dwór - opowiadał w środę pan Roman, który przy ul. Majdanek 10 mieszka od siedmiu lat.
- Wstałem koło 1, chciałem włączyć sobie bojler, pomyślałem, że się wykąpię. Nagle usłyszałem huk, zobaczyłem, że odleciała mi część płytek, a ze ścian pospadały obrazy. Otworzyłem drzwi od mieszkania i usłyszałem piski ludzi. Zacząłem uciekać, ale w tym dymie nawet nie mogłem trafić do wyjścia - relacjonował inny mieszkaniec.
Wybuch słyszeli też sąsiedzi z pobliskich budynków. - Była burza. Myślałam, że to może jakieś grzmoty - opowiada kobieta z bloku przy ul. Rolnej 4. I dodaje: - Syn mnie obudził, przez okno widziałam, jak ludzie uciekali z palącego się budynku. Sąsiedzi z wieżowca obok chcieli biec na ratunek, ale był tak duży ogień, że nie dało się tam podejść.
Umyślne działanie?
Dlaczego w ogóle doszło do tragedii? Niektórzy mieszkańcy budynku mówią, że mieszkający w lokalu, gdzie doszło do wybuchu, Arkadiusz R. już wcześniej odgrażał się, że wysadzi dom. Mężczyzna był też wcześniej znany policji, notowany głównie za rozboje.
- Tam ciągle odbywały się libacje. Oni trochę tu zawadzali - mówi jedna z mieszkanek.
- Ludzie mówią, że on się odgrażał, że to spali. Ja osobiście tego nie słyszałam. Był nawet taki okres, że nie rozmawiałam z tym mężczyzną - stwierdza pani Danuta.
- Trudno kogoś o coś takiego pomówić. Gdyby chciał wysadzić mieszkanie, to na pewno nie byłoby go w domu - ocenił z kolei pan Roman.
Zniszczeniu w piętrowym domu na Bronowicach uległ przede wszystkim parter budynku. Mieszkańcy piętra w czwartek powinni móc wrócić do swoich domów. - Góra jest tylko zadymiona, ale siła uderzenia była tak duża, że okna wyleciały nawet z drugiej strony budynku - komentował pan Roman.
Jak mówią mieszkańcy, kamienica została zbudowana w latach 90. - Wcześniej mieszkaliśmy na ul. Chodźki, ale prywatny właściciel wykupił tę działkę. Musiał nam więc znaleźć nowe mieszkanie, i tak znaleźliśmy się tu. Później budynek przejęło miasto - opowiadał w środę jeden z lokatorów budynku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?