Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wyciągniemy konsekwencje" - mówi trener koszykarzy Pszczółki Startu Lublin po meczu z MKS Dąbrowa Górnicza

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
Zamiast pewnego zwycięstwa z najsłabszą obecnie drużyną Energa Basket Ligi koszykarze Pszczółki Startu do ostatnich sekund drżeli o wynik konfrontacji z MKS Dąbrowa Górnicza. - Wyciągniemy konsekwencje – zapowiada trener David Dedek.

Na początku czwartej kwarty goście prowadzili różnicą 12 punktów. Jeszcze na dwie minuty przed końcową syreną dąbrowianie byli lepsi o pięć oczek. - Spodziewałem się ciężkiego meczu – przyznaje szkoleniowiec.

- Dąbrowa ma słaby bilans, ale jest zespołem, który wszystkie mecze grał na wyjeździe. W domu nie rozegrali jeszcze żadnego spotkania i z tego powodu mają najgorszy bilans w lidze. Natomiast praktycznie w każdym meczu byli w grze i tylko w pewnym momencie coś załamywało się w ich grze i przegrywali. Ale generalnie jest to zespół, który gra na dobrym poziomie i nie dziwię się, że w drugiej połowie, a szczególnie w trzeciej kwarcie, pokazali dobrą grę – uważa David Dedek.

Na trzecią kwartę lublinianie wyszli z przewagą 10 punktów, a po 10 minutach właśnie tyloma już przegrywali.

- W trzeciej kwarcie zrobiliśmy 11 strat. Na to nie dało się patrzeć i wyciągniemy konsekwencje z tego powodu – twierdzi Dedek.

W pewnym momencie trzeciej kwarty Start grał piątką obcokrajowców. Ale w decydujących minutach meczu trener postawił na Polaków wspartych Martinsem Laksą. Na ławce w tym czasie siedzieli m.in. pozyskani przed sezonem Amerykanie: Sherron Dorsey-Walker, Lester Medford i Armani Moore.

- To pokazało nasze obecne oblicze. Dlatego należy podjąć pewne kroki i to jak najszybciej. Piątka, a właściwie szóstka graczy, która grała w czwartej kwarcie pokazała charakter, pokazała, jak się walczy dla klubu, dla lubelskich kibiców. Czapka z głowy za to, co zrobili – chwali kilku swoich zawodników szkoleniowiec „czerwono-czarnych”.

Medford zagrał tylko 8 minut, nie zdobył punktów i popełnił dwie straty. Tyle samo czasu na boisku spędził Moore, który także nie zdobył punktów i zaliczył dwie starty. Niewiele lepiej wypadł Dorsey-Walker, który w ciągu 15 minut zdobył 4 punkty (najmniej w tym sezonie) i zanotował pięć strat.

W spotkaniu z MKS Dąbrowa Górnicza do gry wrócił Adam Kemp. Nowy center Startu pechowo rozpoczął sezon, bo już w pierwszym swoim występie skręcił staw skokowy i pauzował w 11 meczach. W swoim ponownym „debiucie” w lubelskich barwach Amerykanin grał przez blisko osiem minut i w tym czasie zdobył 5 punktów (2/3 z gry) oraz miał jeden blok.

- Adam będzie dużym wzmocnieniem dla nas. Dostał cztery, pięć piłek pod sam kosz, ale jeszcze nie czuje gry. Nie miał jeszcze ani jednego treningu w kontakcie i to było widać. Natomiast zrobił to, co trzeba i był w miejscu, w którym trzeba. Piłka do niego trafiała. Spróbowaliśmy, było trochę błędów, ale one były spowodowane długą przerwą – mówi trener.

- Jak tylko zrobi z nami kilka treningów, złapie czucie piłki, to będzie wzmocnieniem w ataku i w obronie. On dobrze zamyka „trumnę”, jest dobry w blokowaniu rzutów. Z tego był znany w Polpharmie i Bydgoszczy – dodaje David Dedek.

Przed Startem dwie wyjazdowe potyczki w Bydgoszczy i Zielonej Górze. Do walki o punkty w hali Globus lublinianie wrócą za miesiąc.

Pszczółka Start wyszarpał zwycięstwo z ostatnią drużyną w li...

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski