Wycinka drzew na Bronowicach: Kto poprzewracał krzyże?

Zielone płuca dzielnicy zostały wycięte w lutym. Pod topór poszło 77 drzew i 196 mkw. krzewów. Mieszkańcy ostro zaprotestowali.

"Pozbawienie wielu osób starszych i matek z dziećmi tego jednego miejsca z naturalną zielenią, właściwie zagospodarowanego i zadbanego, jest »zbrodnią« urzędniczą" - napisali w proteście do ratusza członkowie Ogólnomiejskiego Społecznego Komitetu Obrony Lokatorów z siedzibą przy ul. Krańcowej.

Zgodę na wycinkę przy ul. Krańcowej wydał Wydział Ochrony Środowiska UM Lublin. Wcześniej tę działkę ratusz oddał deweloperowi - firmie Wlaszczyk Więckowski Nieruchomości Sp. j., w zamian za teren przy ulicy Berylowej, przeznaczony na szkołę. Na zamianę zgodziła się Rada Miasta. Tymczasem pod koniec kwietnia na skwerze ktoś ustawił rzędy drewnianych krzyży.

"Drzewa nie powinny być wycięte, a krzyże i inne fanaberie są tylko następstwem chorych decyzji. Nie skupiamy się nad tym, co jest następstwem, chociaż to kuriozum, ale nad przyczyną. (...) fakt jest taki, że ten mały park nie powinien być zlikwidowany i to nie ulega żadnej dyskusji" - to jeden z wielu komentarzy, które ukazały się ostatnio na facebookowej stronie "Stop Budowie Bloków Na Bronowicach".

W niedzielę wiele z krzyży było już połamanych albo wyrwanych z ziemi. - Myślę, że ustawili je sami mieszkańcy - przypuszcza Marian Ignaciuk, przewodniczący zarządu dzielnicy Bronowice. Przyznaje jednak, że wobec tej formy protestu ma mieszane uczucia.

- Dla mnie, jako dla człowieka wierzącego, stawianie w tej sytuacji krzyży to trochę profanacja - mówi Marian Ignaciuk.

Jednocześnie dodaje: - Wiem, że wielu mieszkańców dzielnicy nie może się pogodzić z wycinką drzew i wcale im się nie dziwię.

Deweloper na swojej stronie internetowej prezentuje już wizualizację bloków, które mają powstać w miejscu zlikwidowanego miniparku.