Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wycinka na Czechowie. Oburzeni mieszkańcy dzwonili na policję (ZDJĘCIA, WIDEO)

Małgorzata Szlachetka
Wycinka drzew przy ul. Zakopiańskiej w Lublinie
Wycinka drzew przy ul. Zakopiańskiej w Lublinie Czytelniczka
Prywatna działka przy ulicy Zakopiańskiej 4 została w piątek niemal doszczętnie ogołocona z zieleni. Właściciel parceli usuwał drzewa, chociaż obecnie trwa okres lęgowy ptaków. - Mąż powiedział mi: słuchaj, wycinają nam drzewa przed klatką. Aż mnie zamurowało. Pytanie, po co? - denerwuje się Agnieszka Wodzyńska, która jeszcze nie tak dawno patrzyła przez okno na zielony skwer.

Sygnał o wycince na Czechowie dostaliśmy w piątek po godzinie 9 rano. - Pierwsze, co zobaczyłam to te leżące drzewa, a nad nimi przerażone, kołujące w powietrzu ptaki. To był po prostu rozdzierający widok. W liściach widać jeszcze ptasie pióra... Nie rozumiem dlaczego ktoś to zrobił. To piękne, młode, zdrowe drzewa, komu przeszkadzały? Do kościoła prowadziła malownicza, zielona, zacieniona aleja, teraz zostały z niej w większości wióry - napisała oburzona mieszkanka osiedla Szymanowskiego. Do maila dołączyła serię zdjęć, na których widać leżące pokotem drzewa, m.in. kilkunastometrowe, rozłożyste brzozy.

Chodzi o nieogrodzoną parcelę między terenem parafii św. Andrzeja Boboli przy ul. Paderewskiego 20, a wieżowcem przy ul. Zakopiańskiej 1. - Teren ten należy do trzech osób fizycznych. Do Biura Miejskiego Architekta Zieleni nie wpłynął żaden wniosek o usunięcie drzew z tej działki - poinformowała w piątek Joanna Bobowska z zespołu prasowego Urzędu Miasta Lublin.

Sęk w tym, że od początku tego roku właściciel działki nie musi starać się o zezwolenie na wycinkę, o ile nie prowadzi na niej działalności gospodarczej. To efekt tzw. prawa Szyszki, które doprowadziło do fali niekontrolowanych wycinek na terenie całego kraju. Z liberalizacji przepisów skorzystały także osoby, które właśnie przetrzebiły zielony skwer przy ulicy Zakopiańskiej w Lublinie.

CZYTAJ TEŻ: Wielka wycinka przy al. Spółdzielczości Pracy w Lublinie (ZDJĘCIA)

Gdy w piątek po południu pojechaliśmy na miejsce, na skwerze zastaliśmy dwie osoby pracujące przy parcelacji ściętych już drzew. Podeszliśmy do tej, która została nam wskazana jako właściciel terenu. Na pytanie, po co wyciął drzewa mężczyzna odpowiedział: ,,Jestem tutaj właścicielem. Planuję inwestycję, ale to moja prywatna sprawa". Dopytywany stwierdził, że chodzi o przedszkole oraz, że na razie musi uprzątnąć i ogrodzić teren.

Wycinka w okresie lęgowym ptaków

Dodajmy, że drzewa zostały wycięte w okresie lęgowym ptaków (trwa od 1 marca), w którym takie działania są generalnie zabronione. Jeśli ktoś mimo wszystko chce w tym czasie legalnie usunąć zieleń, to powinien to robić pod nadzorem ornitologa, żeby nie doszło do usunięcia drzew, na których są jaja lub pisklęta.

- Ornitolog powinien wskazać drzewa, na których są gniazda, lub te, gdzie widzi dziuple. Ten specjalista jest także w stanie stwierdzić, obserwując zachowanie ptaków, czy nie mają one gniazd w pobliżu, lub szykują się do gniazdowania - tłumaczy Paweł Duklewski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie.

Furtką do legalnych wycinek w okresie lęgowym jest też zdobycie w RDOŚ zgody na niszczenie gniazd lub dziupli. Urzędnicy tej instytucji zastrzegają, że takie zezwolenia ,,mają wyjątkowy charakter". W całym ubiegłym roku urzędnicy wydali 23 zgód dla terenu województwa lubelskiego. - Ustawa o ochronie przyrody precyzuje, kiedy można to zrobić, na przykład gdy zagrożone jest bezpieczeństwo - dodaje Paweł Duklewski. Informując, że dla działki przy Zakopiańskiej wspomniane zezwolenie nie było wydawane.

Osoba podająca się za właściciela działki powiedziała nam w piątek, że ornitologa nie było przy wycince, ale zapewniła też, że na drzewach nie było żadnych gniazd. Potem mężczyzna porzucił obróbkę pnia, wsiadł do samochodu i odjechał.

Zadaliśmy sobie pytanie, czy na drzewach rzeczywiście nie było gniazd. Na niektórych zdjęciach, które dostaliśmy od Czytelniczki widać pióra na tle pociętych gałęzi. O opinię w tej sprawie poprosiliśmy RDOŚ. Do tego wątku jeszcze wrócimy.

Mieszkańcy: Serce mi się kraje

- Mąż powiedział mi: słuchaj, przed klatką wycinają nam drzewa. Aż mnie zamurowało. Pytanie, po co? - usłyszeliśmy od Agnieszki Wodzyńskiej, która jeszcze nie tak dawno patrzyła przez okno na zielony skwer. Nasza rozmówczyni nie może pogodzić się ze stratą. - To było miejsce, na które można było popatrzeć, żeby trochę się zrelaksować - ubolewa.

Dwie panie na emeryturze mówią krótko: - Był taki lasek, a teraz jest łyso.

- Jestem oburzona, najbardziej żal mi moich ulubionych brzózek. Te drzewa rosły razem z nami - usłyszeliśmy od pani, która po sąsiedzku mieszka od połowy lat 80.

- Czy coś da się jeszcze coś zrobić? Mieszkam tutaj i serce mi się kraje - dopytuje kolejna osoba.

Piotr Zygan, przewodniczący zarządu dzielnicy Czechów Północny o wycince dowiedział się od nas. Po telefonie wybrał się na miejsce. - To jest przykre, bo te drzewa wpisały się w krajobraz, a teren jest ogólnodostępny. Szkoda tym bardziej, że na Czechowie jest coraz mniej zieleni - skomentował później Piotr Zygan.

Policja nie widzi gniazd

Oburzeni mieszkańcy Czechowa o wycince alarmowali policję. W czwartek, kiedy siekiery poszły w ruch i następnego dnia, gdy grupa drzew przeszła do historii.

- Mieliśmy dwie interwencje, po zgłoszeniu o nielegalnej wycince drzew. Patrol na posesji zastał właściciela. Nie stwierdziliśmy obecności gniazd - poinformował w piątek Kamil Karbowniczek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Jeśli jednak ktoś ma dowody na to, że takie gniazda były, na przykład zdjęcia, powinien się zgłosić na V komisariat przy ulicy Koncertowej 4. Materiały będą analizowane - dodał funkcjonariusz KWP.

Miasto: istnieje podejrzenie zniszczenia lęgów

Interwencję zapowiedział tymczasem ratusz. Biuro Miejskiego Architekta Zieleni przekaże sprawę do RDOŚ. - Ze względu na to, ze mamy okres lęgowy, a na zdjęciu widać liczne ptasie pióra, istnieje podejrzenie, że mogło dojść do zniszczenia lęgów – mówi Joanna Bobowska z zespołu prasowego Urzędu Miasta Lublin.

Po obejrzeniu tych samych fotografii, zrobionych przez mieszkankę Czechowa, urzędnik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wyciągnął inne wnioski. - Na żadnym ze zdjęć nie widać gniazd, a jedynie pióra, których układ sugeruje atak drapieżnika na najprawdopodobniej dorosłego ptaka – stwierdził w piątek Paweł Duklewski, rzecznik RDOŚ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski