Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrali pierwszy mecz, ale na rewanż do Luksemburga piłkarze ręczni Azotów Puławy pojadą ze skromną zaliczka

know
KS Azoty Puławy
Na początek rywalizacji w Europie piłkarze ręczni Azotów pokonali w Puławach zespół Handball Esch 31:28. Za tydzień obie drużyny rozegrają rewanż w Luksemburgu, a zwycięzca dwumeczu awansuje do 3. rundy Pucharu EHF.

Azoty Puławy – Handball Esch 31:28 (16:14)
Azoty: Bogdanow, Koszowy – Przybylski 5, Seroka 5, Dawydzik 5, Gumiński 4, Łangowski 4, Skwierawski 3, Kowalczyk 2, Rogulski 1, Moryń 1, Podsiadło 1, Jarosiewicz, Szyba, Kasprzak, Adamczuk. Kary: 2 min. Trener: Michał Skórski
Handball: Figueira Costa, Boukovinas – Barkow 9, Bock 5, Muller 5, Petiot 3, Werdel 3, Pucnik 1, Kohn 1, Krier 1, Rastoder, Wirth, Agovic, Ewald. Kary: 8 min. Trener: Andrzej Gulbicki
Sędziowali: Ruslan Loshak i Artem Shajbakov (Ukraina)
Widzów: 700

Trzy pierwsze rzuty graczy Azotów zakończyły się zdobyciem bramki i puławianie rozpoczęli mecz z luksemburską drużyną od prowadzenia 3:1. Po dziewięciu minutach i drugim trafieniu Rafała Przybylskiego, gospodarze wygrywali 5:2. Ale pierwsze fragmenty spotkania nie okazały się zapowiedzią tego, co wydarzyło się w puławskiej hali.

Goście z Handball Esch szybko uporządkowali swoją grę, a przede wszystkim doskonale wykorzystywali błędy puławian. W 12. minucie Martin Petiot doprowadził do remisu 6:6, a kilkadziesiąt sekund później Luksemburczycy po raz pierwszy objęli prowadzenie - 8:7. Felix Werdel wykorzystał podanie przez niemal całe boisko od bramkarza Hugo Figueira Costy.

Bramki Wojciecha Gumińskiego i Antoniego Łangowskiego pozwoliły Azotom odzyskać prowadzenie, ale mecz się wyrównał i gospodarze nie potrafili odskoczyć na wyraźną przewagę. Co chwila na tablicy świetlnej wyświetlał się wynik remisowy. W 24. min. puławianie mieli szansę uzyskać przewagę dwóch bramek, ale rzut Gumińskiego z linii siedmiu metrów obronił Petros Boukovinas. Za chwilę więc znów był remis, a nawet 13:12 dla Handball Esch.

Grecki golkiper gości dał się mocno we znaki puławskim zawodnikom. Na szczęście w samej końcówce pierwszej połowy miejscowi zagrali skuteczniej w ataku i mocniej w obronie. W efekcie Mateusz Seroka, Wojciech Gumiński i Rafał Przybylski zapewnili Azotom po 30 minutach dwubramkowe prowadzenie 16:14.

Po wznowieniu gry puławianie tylko przez trzy minuty cieszyli się z tego prowadzenia. Zespół z Luksemburga szybko odrobił straty, a w 38. minucie był wciąż remis, 20:20. Wtedy w końcu gospodarze zaczęli przeważać na boisku i odskoczyli na trzy trafienia. Goście jednak do końca grali bardzo ambitnie, aby na rewanż we własnej hali przywieźć jak najkorzystniejszy rezultat. I w 50 min. Martin Muller zmniejszył straty do dwóch trafień (24:26).

120 sekund Luksemburczycy mieli nawet szansę na bramkę kontaktową, ale Azotom dopisało szczęście, gdy piłka po rzucie Adela Rastodera trafiła w słupek. Precyzyjniej rzucił z kolei Bartosz Kowalczyk i miejscowy znów byli lepsi o trzy trafienia – 28:25.

Końcówka była bardzo nerwowa. Obie drużyny walczyły o kolejne bramki. Za każdym razem, gdy goście niwelowali straty do dwóch trafień, ławka Handball Esch „wybuchała” radością. Wydawało się, że Azotom nie uda się ugrać nic więcej, niż zaliczkę trzech trafień. Tymczasem dwie udane akcje Michała Skwierawskiego wyprowadził puławian w 60. minucie na prowadzenie 31:27.

Niestety, jeszcze przed końcową syreną rzut karny wykorzystał Christian Bock i goście będą wracać do domu z dużą nadzieją, że za tydzień uda im się odrobić wszystkie straty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski