Do śmiertelnego w skutkach wypadku doszło w zeszły wtorek przy ul. Smorawińskiego. Peugeota, który rozbił się na słupie prowadził 33-letni mieszkaniec Lublina. On i jego 20-letnia pasażerka zginęli na miejscu. Wypadek udało się przeżyć jedynie ich koleżance, która trafiła do szpitala klinicznego nr 4 w Lublinie.
Z pierwszych doniesień z miejsca tragedii wynikało, że główną przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. W środę policjanci, oficjalnie potwierdzili tę wersję. - Na lekkim łuku kierowca stracił panowanie nad autem. Później odbił się od krawężnika i dachem pojazdu uderzył w słup latarni - poinformował Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie. - Ustaliliśmy, że główną przyczyną była nadmierną prędkość. Na drodze auta nie było wówczas innych samochodów, nikt też nie wybiegł na jezdnię, więc nie było potrzeby gwałtownego hamowania. Pamiętajmy jednak, że biegli cały czas badają wszystkie okoliczności zdarzenia - precyzuje.
Wersję policjantów miała potwierdzić 20-latka, która wyszła ze szpitala. - Szczegółów rozmowy nie mogę zdradzić. Wezwaliśmy ją jako świadka zdarzenia - przyznaje Fijołek. - Mogę jedynie powiedzieć, że ma złamaną nogę i obrażenia twarzy - dodał.
Sprawę wypadku nadzoruje Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że wyniki sekcji zwłok ofiar tragedii będą znane najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu (8-9 sierpnia).
W miejscu wypadku postawiono już nowy słup. Przechodnie cały czas zapalają kolejne znicze, żeby uczcić ofiary wypadku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?