- Dawniej nie potrzebowaliśmy odmierzać czasu tak precyzyjnie jak dzisiaj. Rytm dnia wyznaczały tzw. kury, czyli pianie koguta, to on był zegarem - tłumaczy Grzegorz Sztal, z którego kolekcji pochodzą wystawiane egzemplarze.
Obok koguta stoją przeróżne czasomierze, np. chronometr, który znajdował się na pokładzie okrętu ORP "Lublin", pierwsze, prymitywne zegary słoneczne (a nawet przenośny zegar słoneczny), czasomierze wodne, szachowe, budziki i oczywiście klasyczne, ścienne zegary nakręcane. Można też zobaczyć, jak działa mechanizm urządzeń służących do odmierzenia czasu i jak od środka wygląda wspomniana kukułka.
- Zegary są moją pasją od dwudziestu lat - tłumaczy Sztal. - Wyszukuję stare, czasem bardzo zniszczone modele i naprawiam. Zdarza się, że wystarczy wyczyścić i podokręcać mechanizm sprzed ponad 200 lat, a działa znakomicie.
Żeby zwiedzanie ekspozycji nie ograniczyło się tylko do biernego oglądania, Sztal opowiada gościom MDK historie związane z poszczególnymi zegarami. Na przykład tę o zegarach wodnych, w których upływ czasu mierzy się upływem wody w naczyniu. - Wymyślili je Babilończycy. Podobno za inspirację służyły pawiany, które rzekomo mają ciekawą właściwość: sikają regularnie, niemal co do minuty - mówi kolekcjoner.
Wystawę w MDK nr 2 (ul. Bernardyńska 14a) można oglądać do 15 lutego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
