Wyszkowski ma przeprosić Wałęsę za "Bolka" (ZDJĘCIA)

Na sali zgromadziła się grupa około czterdziestu zwolenników Wyszkowskiego. - Hańba - krzyczano jeszcze w trakcie ogłaszania wyroku.

Chwilę potem zwolennicy byłego działacza Wolnych Związków Zawodowych i publicysty Gazety Polskiej, wyszli ostentacyjnie z sali - Co myśmy wygrali w sierpniu 80? - pytał jeden z mężczyzn, w wojskowym berecie, z patriotycznymi emblematami. - Zdradę Polski?
- To ma być polski sąd? - wołali inni.

Wyrok nastąpił w wyniku złożenia apelacji od decyzji sądu z sierpnia ubiegłego roku. Wówczas sąd przyznał rację Wyszkowskiemu. Spór między dwoma działaczami opozycji bierze swój początek 16 listopada 2005 r., kiedy Krzysztof Wyszkowski publicznie, przed telewizyjnymi kamerami stwierdził, że Lech Wałęsa w latach 70. był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Bolek".

"Donosił na kolegów i brał za to pieniądze" - stwierdził wówczas Wyszkowski.

Tego samego dnia Lech Wałęsa otrzymał od IPN status pokrzywdzonego - sąd lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa nigdy nie był współpracownikiem SB. Prezydent pozwał Wyszkowskiego. Proces trwał latami. Czwartkowy wyrok był już czwartym w tej sprawie - niekorzystne dla Wyszkowskiego rozstrzygnięcia trafiały do sądu apelacyjnego, ten nakazywał ponowne rozpatrywanie sprawy. W sierpniu ub. r. sąd przyznał rację oponentowi Wałęsy, tym razem adwokat byłego prezydenta złożył apelację.

Czwartkowy wyrok sądu apelacyjnego, który jest prawomocny, zobowiązuje Krzysztofa Wyszkowskiego do opublikowania i wyemitowania w TVP (między godz. 18.00 i 18.15) i TVN (w programie "Fakty") oświadczenia, w którym odwoła, co powiedział na temat agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy i przeprosi go. Były prezydent domagał się również, żeby Wyszkowski wpłacił 40 tys. na konto jednego z gdańskich szpitali. We wczorajszym wyroku sąd oddalił to roszczenie.

- Wyszkowski formułował swoją własną opinię. Wypowiedź nie była informacją o faktach - sędzia odczytywał uzasadnienie wyroku uznając jednocześnie, że twierdzenie o współpracy Lecha Wałęsy z SB nie zostało dostatecznie potwierdzone.

- Jestem usatysfakcjonowana. Będę zaraz dzwoniła do prezydenta - mówiła po rozprawie adw. Ewelina Wolańska.

- Są trzy możliwości: skarga do Sądu Najwyższego, skarga do Trybunału Konstytucyjnego lub skarga do Strasburga. Jeszcze nie wiemy, jakie będą nasze dalsze działania - stwierdziła mec. Agnieszka Iwaniuk reprezentująca Krzysztofa Wyszkowskiego.

Lech Wałęsa powiedział w czwartek PAP, że spodziewał się, iż wygra proces z Krzysztofem Wyszkowskim.
Przebywający we Włoszech, w Weronie były prezydent powiedział: "Ja wiedziałem, że inny wyrok nie zapadnie". Dlatego, jak wyjaśnił, nie uczestniczył w rozprawach.

- Sprawa była czysta od początku do końca, to było pomówienie. (…) Ja wiedziałem, że mam czystą kartę - stwierdził Wałęsa. - Sąd stanął na wysokości zadania - dodał.

Wałęsa przypomniał, że domagał się odszkodowania "na cel zbożny". Tak odniósł się do swego żądania, by Wyszkowski przekazał 40 tys. zł na szpital dziecięcy w Gdańsku.

Tomasz Słomczyński