Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Archiwum X: Dziewięciolatek stracił mamę. Sprawiedliwość zatriumfuje po 20 latach?

Agnieszka Kasperska
Sprawa nie daje lubelskim śledczym spokoju. Obok tej sprawy trudno przejść obojętnie, trudno opanować emocje.
Sprawa nie daje lubelskim śledczym spokoju. Obok tej sprawy trudno przejść obojętnie, trudno opanować emocje. ask
Kiedy czyta się akta tej sprawy, największe wrażenie sprawiają zeznania Piotrusia, który bardzo tęskni za zamordowaną mamą. To z myślą o nim śledczy chcą za wszelką cenę znaleźć sprawcę zbrodni.

Kiedy zamordowano Helenę H., Piotruś miał 9 lat. Wszystko wskazuje na to, że miał w tej sprawie najwięcej do powiedzenia. Sugerował śledczym, że wstrząsającej zbrodni mógł dokonać jego ojciec. Babci mówił o tym wprost. Śledczym nie udało się jednak zebrać dowodów potwierdzających winę mężczyzny. Teraz wracają do sprawy. Mają nowe tropy. A wszystko za sprawą rozwoju techniki.

Był 11 października 1994 roku. W puławskim parku miejskim, łączącym miasto z Zakładami Azotowymi, grzybiarz zauważył przykryte gałęziami ciało kobiety. Wezwał policję. Wokół ciała znaleziono wiele śladów. Skrupulatnie je zabezpieczono. Wtedy nie mogły pomóc wskazać sprawcy. Teraz mogą przesądzić o jego skazaniu.

Ofiara
Kobieta zginęła najprawdopodobniej w nocy poprzedzającej znalezienie jej zwłok. Była brutalnie pobita, być może pałką lub deską. Miała liczne rany cięte szyi i kłute rany brzucha. Żadna z nich nie była jednak śmiertelna. Zgon nastąpił wskutek wykrwawienia i wyziębienia organizmu.

Ustalono, że w chwili śmierci miała we krwi blisko 3 promile alkoholu. Policyjny pies tropiący podjął ślad. Zgubił go jednak po przebiegnięciu kilkuset metrów.

Wkrótce okazało się, że zamordowaną jest Helena H. Kobieta razem z mężem i synkiem mieszkała w hotelu robotniczym w Puławach. Razem z mężem i jego wspólniczką prowadziła bar i dyskotekę w Kurowie "Pod Złotym Kurem".

Ustalono, że w rodzinie nie układało się najlepiej. Małżonkowie nie potrafili się dogadać. Oboje byli uzależnieni od alkoholu. Gdy pili, dochodziło do awantur i rękoczynów. Siostra zamordowanej zeznała, że jej rodzina od samego początku nie lubiła szwagra, który był wcześniej skazany za dezercję i tymczasowo aresztowany za udział w bójce. Próbowała przekonać Helenę, że to niebezpieczny rozrabiaka. Helena zakochała się jednak i postanowiła szybko wziąć ślub. Młoda para zamieszkała z rodziną Heleny. Przez ściany ich pokojów często było słychać awantury. Wzywana była policja. Helena H. chodziła wtedy przez wiele dni posiniaczona.

- Po jednej z awantur szwagier powiedział, że siostrze to tylko "ciuchy w reklamówkę i razem z nimi przez balkon wyrzucić" - mówiła. Dlatego namawiała siostrę, żeby odeszła z dzieckiem. Bez skutku.

Awantury
Mąż denerwował się, zwłaszcza gdy żona zbyt dużo wypiła. Wtedy nie mogła stać za bufetem i musieli ją zastępować inni pracownicy baru. Miał pretensje, że wychodziła wtedy na salę i tańczyła. Świadkowie zeznali, że gdy nie słuchała uwag męża dotyczących zmiany zachowania, potrafił jej "przyłożyć". Wtedy zwykle szła na zaplecze kawiarni i kładła się spać. Zdarzało się też, że znikała na kilka dni i "szła w cug". Zawsze jednak wracała.

Po alkohol miała sięgać także przed śmiercią. Mąż zeznał, że 8 października po południu zawiózł ją do kawiarni i pojechał odebrać syna ze szkoły. Gdy wrócił, żona była już pijana. Zezłościł się, bo piła od dłuższego czasu. Uderzył ją w twarz 2-3 razy z ręki otwartej.

- Nigdy nie uderzyłem mojej żony z piąstki - twierdził.

Mimo to kobieta dostała krwotoku z nosa. Gdy go opanowała, razem z 9-letnim synem postanowił odwieźć ją do jej rodziców na wieś. Prosił, żeby ją zabrali, bo już nie może dłużej z nią wytrzymać. Rodzice jednak kategorycznie odmówili.

Wtedy powiedział żonie, że jeśli obieca, że przestanie pić, zabierze ją do domu. Zgodziła się. Koło północy poszła do mieszkania. Razem z synem czekali pod domem, aż w mieszkaniu zapali się światło. Gdy je zobaczyli, odjechali. Pojechali do baru "Pod Złotym Kurem", z którego wrócili po 3 nad ranem. Żony już nie było.

- To nie było wielkim zaskoczeniem - mówił mąż. - Żona piła od 4-5 lat. Wybaczałem, bo ją kocham, nawet jak przepijała całą wypłatę.

Mąż zaniepokoił się jej zniknięciem dopiero 12 października. Zaczął jej szukać u rodziny. Dzień później zgłosił na policję jej zaginięcie.

W wielokrotnie składanych później zeznaniach twierdził, że żonę widział ostatni raz 8 października oraz że nie ma nic wspólnego z jej śmiercią.

Piotruś
Zupełnie inaczej ostatnie dni Heleny H. opisał jednak jej syn. Piotruś był wtedy w III klasie szkoły podstawowej. Był słabym uczniem. Nauczyciele opisywali go jako aroganckiego i agresywnego. W ostatnim czasie był wręcz brutalny. Łapał za szyję kolegów i zaczynał ich dusić. Często też wagarował. Tłumaczył potem, że to z powodu "zaspania".

Piotruś był przesłuchiwany w obecności psychologa. Powiedział, że gdy 8 października mama nie została u dziadków, odwieźli ją do domu. Mama nie chciała wyjść z samochodu. Wtedy ojciec wypchnął ją tak, że upadła i uderzyła głową w asfalt. On odjechał z ojcem do baru. Gdy wrócili rano, mamy nie było. Wróciła do domu po południu, gdy na dworze było jeszcze widno. Mąż zaczął ją wtedy bić ręką. Złapał za szyję. Przewrócił na szafę. Krzyczał: "Gdzie byłaś przez noc?". Dziecko próbowało bronić matkę, której leciała krew z ust i nosa. Wtedy mama poszła do łazienki. Wytarła krew i zaczęła płakać. Potem wyszła z mieszkania. Piotruś próbował ją gonić. Krzyczał: "Gdzie idziesz, mamo?". Kobieta odwróciła się, ale odeszła. Nie gonił jej.

Wieczorem tata kazał mu iść na nocleg do kolegi. W poniedziałek, 10 października widział mamę po południu. Wróciła, gdy przyszedł ze szkoły. Tata, który spał, obudził się wtedy i zaczął ją bić. Mama uciekła z domu, ale wróciła po dobranocce. Zmęczone i zdenerwowane dziecko zasnęło chwilę potem. Przebudziło się w nocy. Mamy nie było. Piotruś zauważył, że ojciec miał krew na palcu. Zmył ją jednak w łazience, a potem położył się obok niego i zasnął.

Piotruś zeznał, że rano tata powiedział mu, żeby nie mówił policjantom, że bił mamę. Dziecko miało też zeznać, że ostatni raz widziało Helenę H. w sobotę. Dlatego w pierwszych zeznaniach tak powiedział. Piotruś powiedział, że widział w swoim mieszkaniu dużo krwi. Zapytany o to tata powiedział, że jego znajomy się skaleczył.

- Ja najpierw mu uwierzyłem, a potem już nie wierzyłem - zeznało dziecko, gdy zdecydowało się wyjawić prawdę (mieszkał z babcią, bo tata został zatrzymany za rabunki i napady. Dziecko dodało, że mimo to boi się ojca, który może przysłać z więzienia kogoś, kto go zabije).

Podejrzenia
Głównymi podejrzanymi w tej sprawie byli mąż ofiary oraz jego kolega, Mirosław P. W czasie, w którym kobieta zniknęła, mężczyzna miał zranioną rękę. Mówił, że skaleczył się w trakcie naprawy samochodu. Ponieważ miał ręce w smarze, rana się zakaziła. Ręka napuchła, konieczna była interwencja chirurga. Potem mundurowi ustalili, że mógł się zranić podczas włamania. Śledczy ustalili, że właśnie przez kradzieże, których dokonywał, mógł mieć motyw. Helena H. miała grozić Mirosławowi P. i swojemu mężowi tym, że pójdzie na policję i ich wyda. Motywu tego nie udało się jednak potwierdzić.

- To nieprawda - twierdził Mirosław P. - Helena mogła tylko powiedzieć policji, że mąż ją bije. Gdy zaczynał, wpadał w furię. Potem długo się uspokajał i sięgał po alkohol. Był agresywny. Kiedyś uderzył jednego z klientów tak, że tamten stracił przy-tomność. Wyłamał też drzwi w mieszkaniu sąsiadów.

Biegli badający sprawę stwierdzili jednak, że ślady zapachowe na ubraniu Heleny H. nie należały ani do jej męża, ani do jego kolegi. Z braku wystarczających dowodów nie postawiono im zarzutów. W sierpniu 1995 roku śledztwo zostało umorzone. Sprawa nie została jednak odłożona na półkę. Teraz dawną zbrodnię analizują policjanci z lubelskiego Archiwum X.

- Mamy szansę na jej rozwiązanie - mówią. - Wszystko za sprawą nowoczesnych badań, które będą mogły jednoznacznie wykazać, kto jest sprawcą. Może jego dane są w naszych bazach.

Na wynik nie można jednak liczyć zbyt szybko. Laboratoria, które wykonują badania zajmują się wieloma sprawami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski