Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z fotela futbolowego dyletanta

Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński
W szkole podstawowej byłem bramkarzem. Nie wiem, jak jest teraz, ale wtedy pozycja na bramce jednoznacznie wyznaczała miejsce delikwenta w rankingu klasowych piłkarzy. W moim wypadku chodzi o klasę VII i VIII a. W tamtych czasach na bramce stawiało się zawsze największego łamagę, który nie tylko nie potrafi kopnąć piłki, ale też nie za bardzo potrafi biegać. Wszyscy inni, co jako tako się poruszali, chcieli grać w polu i oczywiście w ataku. Ale dzięki tej swojej ofermowatości byłem bardzo pożądanym kompanem do gry, bo na bramce nikt nie chciał stać, a ja chciałem.

Niebagatelnym moim atutem było też posiadanie prawdziwej futbolówki, którą rodzice kupili mi za 320 zł w sklepie sportowym na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Hanki Sawickiej, czy - jak mówiliśmy - Hanki Świętoduskiej.

Chwalę się tutaj swoim doświadczeniem piłkarskim, bo oczywiście ja też chcę powiedzieć parę słów o Euro i muszę się jakoś uwiarygodnić. Choć może niepotrzebnie, bo, jak przypuszczam, to większość komentatorów nie ma w swoim życiorysie nawet takiego epizodu bramkarskiego. Asekuruję się więc wyłącznie pro forma.

Teraz do rzeczy. Jestem naprawdę zachwycony grą naszej reprezentacji. I z Rosją, i z Grecją - w pierwszej połowie. Nie chodzi o wynik, lecz o grę, choć wyniki też są bardzo dobre. Wiadomo przecież, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. A o ile się nie mylę, i Grecja, i Rosja wyprzedzają nas o kilkadziesiąt pozycji w światowym rankingu - więc na zbyt wiele nam nie pozwoliły. A mimo to taki laik jak ja jakiejś różnicy klas nie widział, a i eksperci nie wybrzydzali.

Jednak rankingi nie kłamią. To, że gramy jak równy z równym z lepszymi wcale jeszcze nie znaczy, że prezentujemy ten sam poziom. Mnie też kiedyś udało się zremisować w szachy z Tadeuszem Lipskim, Jackiem Mardarowiczem, a nawet z Markiem Hawełko. Tyle, że z tych pojedynczych sukcesów niewiele wynikało. Oni zajmowali pierwsze miejsca w turniejach, a ja pałętałem się gdzieś na szarym końcu.
Teraz przed nami mecz z Czechami, którzy chyba także są o jakieś dobre 30 miejsc wyżej notowani od nas. To jest mecz prawdy. Nawet jeśli przegramy albo zremisujemy - bo jutro niestety nie może być zwycięskiego remisu - ale zagramy tak jak z Rosją, to i tak będzie to świetny występ polskiej reprezentacji na Euro. A ja, po 20 latach przerwy, być może znowu stanę się kibicem piłkarskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski