Wspólny pogrzeb
Msza św. pogrzebowa obu partyzantów odbyła się w poniedziałek (20 marca) o 13 w kościele pw. Św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim (Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej Łaskawej). Z ceremoniałem wojskowym zostali złożeni do grobów.
- Dzisiaj ojczyzna żegna z honorami, odprowadza na wieczną wartę dwóch swoich żołnierzy. Ci, którzy doprowadzili do ich śmierci obwozili szczątki naszych bohaterów jak skrwawione trofeum - mówił wiceprezes IPNu dr Krzysztof Szwagrzyk. - Ta forma zastraszenia mówiła wyraźnie: niech ci, którzy chcą się sprzeciwić władzy ludowej wiedzą, co może ich za to spotkać. I oto powracają po 70 latach, "idą" nieomal tymi samymi drogami, po tych samych miejscach, co za życia. Przemierzają tę trasę z honorami, w trumnach okrytych biało-czerwonymi flagami, a wokół nich zbierają się tłumy oddające im cześć.
Nad mogiłami partyzantów przemówił także starosta janowski, Artur Pizoń.
- Wyróżniał ich umysł, odwaga, męstwo, skłonność do poświęceń i ryzyka - wyliczał. - Ci żołnierze wyklęci zginęli z bronią w ręku. Wrogowie ludu, którzy nie dopasowali się do powojennej rzeczywistości, którzy z Polską Ludową ośmielili się walczyć, a z ustrojem komunistycznym nigdy się nie pogodzili wierząc, że jest nadzieja na wyzwolenie spod sowieckiego panowania. Zmuszeni szukać wolności w lesie. Dowiedzieli się, jak czuje się zaszczuta zwierzyna. Wokół węszył Urząd Bezpieczeństwa, urządzał obławy. Przez lata byli nieuchwytni, unikali kontaktu nawet z rodziną i bliskimi - nie chcieli nikogo narażać. "Zaplute karły reakcji", "bandyci" - tak ich nazywali. Dzieci tych "bandytów" dożyły tej chwili - chwili, kiedy oni stają się bohaterami.
Niezwykła historia żołnierzy
Poniedziałkowe obchody rozpoczęły się poranną prelekcją dr Justyny Dudek dotyczącą działalności Józefa Kłysia i podziemia antykomunistycznego na terenie Wólki Ratajskiej, gdzie po wojnie Józef Kłyś (ps. „Rejonowy”, „Woźniak”) pełnił funkcję komendanta placówki. W kwietniu '47 ujawnił się, jednakże z obawy przed aresztowaniem powrócił do działalności konspiracyjnej, stając na czele nowego oddziału. Wyjechał pod fałszywym nazwiskiem na Górny Śląsk, gdzie zatrudnił się w kopalni i skąd późną jesienią '49 powrócił na Lubelszczyznę, by dalej walczyć.
Grupa, którą dowodził stała się celem intensywnych działań operacyjnych aparatu bezpieczeństwa, które miały na celu jej likwidację. 13 listopada 1952 r. w miejscowości Piłatka Kłyś wpadł w zasadzkę MO. Był z nim jego podkomendny - Stefan Wojciechowski, ps. "Mordka". Obaj zginęli nad ranem po całej nocy zaciętych walk. To niestety nie koniec tragicznej historii "Rejonowego" i "Mordki" – ich nagie zwłoki zostały wystawione na widok publiczny na cotygodniowym targu Janowie Lubelskim. Na piersiach przypięto im tabliczki z napisem "Tak wyglądają bandyci" i obwożono ich po rynku, gdzie ściągnięto ludzi siłą. Później ciała obydwu partyzantów przetransportowano do więzienia na zamku w Lublinie. Ich szczątki zostały odnalezione podczas prac ekshumacyjnych na terenie cmentarza przy ul. Unickiej.
W czasie poniedziałkowych uroczystości odsłonięto także tablicę upamiętniającą Kłysia oraz innych mieszkańców Wólki Ratajskiej zaangażowanych w działalność podziemia antykomunistycznego.
- 5 km od Lublina, 2 autobusy dziennie. Jak wykluczenie transportowe utrudnia życie
- Lublinianie wykorzystali piękną pogodę na niedzielny spacer [ZDJĘCIA]
- Wielka dżungla w centrum miasta. Targi Lublin opanowali roślinomaniacy [ZDJĘCIA]
- Do Lublina przyjechał każdy Zbyszek. Zdjęcia
- Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Lublinie pomaga Ukrainie
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?