Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo Marzędy: Guz chce 5 mln odszkodowania za areszt

Agnieszka Kasperska
Paweł Guz
Paweł Guz Małgorzata Genca
- Przez 17 miesięcy przebywałem w areszcie śledczym mimo, że nie zrobiłem niczego złego. Pobili mnie tam współwięźniowie. Złamali mi nogę. Do dziś boli mnie przy zmianie pogody. Po tej traumie wciąż leczę się psychicznie i psychiatrycznie. Boję się, gdy ktoś puka do drzwi. Boję się, że ktoś w akcie zemsty mnie zabije, bo ludzie wciąż nie wierzą, że jestem niewinny - mówi Paweł Guz, który niesłusznie trafił do tymczasowego aresztu jako podejrzany w głośnej sprawie zabójstwa Pawła Marzędy z Lubartowa. Domaga się 5 mln zł odszkodowania.

Był lipiec 2007 roku. Brat poszukiwanego wtedy lubartowianina Pawła Marzędy poprosił swojego sąsiada Pawła Guza o zgłoszenie się na policję.

- Miałem złożyć wyjaśnienia, które pozwolą ustalić miejsce pobytu Pawła - opowiada Guz. - Oczywiście zgłosiłem się. Po przesłuchaniu usłyszałem, że mam w lubartowskiej komendzie zostać na noc, bo na drugi dzień rozpoczną się kolejne przesłuchania. Wypuszczono mnie dopiero na drugi dzień około godziny 18.00. Już o 6.00 rano do moich drzwi zapukała policja. Dowiedziałem się, że jestem zatrzymany pod zarzutem morderstwa.

Tą sprawą żyła cała Lubelszczyzna. 28-letni inżynier elektroniki Paweł Marzęda zaginął w 2007 roku. Policja szukała go w Lublinie, bo tu zaparkowany był jego samochód. Później okazało się, że mężczyzna nie żyje, a jego zwłoki zakopane są w lesie pod Lubartowem.

Policja zatrzymała Krzysztofa P, który pracował w warsztacie samochodowym kierowanym przez Marzędę. Mężczyzna przyznał się do winy. Wskazał też swoich wspólników. Według jego zeznań, w zabójstwie brał udział także Paweł Guz i Robert W.

Paweł Guz spędził w areszcie śledczym 17 miesięcy. Robert W - 16 miesięcy. Później postępowania w ich sprawie umorzono.

Czytaj także:
Lubelska prokuratura: Był tylko jeden kat Pawła Marzędy
Oskarżony o zabicie Pawła: nie byłem sam
Proces ws. morderstwa Marzędy wraca na wokandę

We wtorek 14 bm. ruszył proces, w którym Guz domaga się 5 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne areszt. - To kwota symboliczna - podkreśla mężczyzna. - Nic nie odda mi zszarpanej opinii i tego, że do końca życia będę musiał żyć z piętnem mordercy. Nawet dziś nie wiem, czy wrócę bezpiecznie do domu. Przecież w każdej chwili może pojawić się ktoś kto będzie chciał się zemścić.

Znajomi mężczyzny donoszą mu, że znają takich ludzi. - Jedna z dziewczyn powiedziała np., że gdyby zobaczyła mnie na ulicy przejechałaby samochodem - opowiada Guz. - Czytałem też wpisy internautów pod tekstami o mnie. Wielu z nich grozi mi śmiercią.

Kwota odszkodowania pokryć ma szkody materialne jakie mężczyzna poniósł poprzez długotrwałe aresztowanie. Zawiesić musiał m.in. działalność firmy swojej budowlanej działającej na terenie Norwegii.

- Zarabiałem dobrze. Miałem też wspaniałe perspektywy. Podpisałem umowę z jednym kontrahentam na stałe. Zgłaszało się też wielu potencjalnych klientów. Kiedy wyszedłem z wiezienia próbowałem to odbudować. Nie udało mi się, bo nawet za granicę poszła za mną opinia mordercy. Kontrahenci wycofywali się ze współpracy ze mną. Nie miałam też sił, by psychicznie ciągnąc tę pracę dalej.

Dziś Guz żyje z tego co wtedy zarobił. - Może nie jest bogato, ale i tak lepiej niż było w więzieniu - zapewnia - Warunki, w jakich mieszkałem były znacznie poniżej minimalnych. Dopiero pod koniec mojego aresztu byłem w celi dwuosobowej. Wcześniej było nas w celi kilkunastu. Metrów na osobę było mniej niż nakazuje to prawo.

Z powodu niesłusznych oskarżeń odeszła też kobieta, z którą Guz chciał założyć rodzinę. Mężczyzna stracił też kontakt z częścią rodziny, która uwierzyła w jego winę. - Przez każdą sekundę mojego blisko 1,5 rocznego koszmaru miałem świadomość, że jestem niczym. Że nikt nie chce wysłuchać moich racji. Że mogę spędzić w więzieniu resztę życia - mówi Paweł Guz.

Czy wniosek Guza poprze prokuratura? - Co do zasadności wniosku jak i co do wysokości dochodzonych roszczeń wypowiemy się po przeprowadzeniu postępowania dowodowego - mówi prokurator Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Odszkodowania domaga się także Robert W. Mężczyznę, jako współwinnego morderstwa Marzędy, wskazał Krzysztof P. Mężczyzna spędził za kratkami 16 miesięcy. Potem jednak został oczyszczony z zarzutów. Teraz domaga się 600 tysięcy zadośćuczynienia oraz prawie 78-tysięcy odszkodowania. Pierwsza sprawa odbędzie się jeszcze w tym miesiącu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski