Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo polskich podróżników w Peru. Polaków zabił pijany tubylec

Redakcja
Materiały prasowe
Nadal nie odnaleziono ciał małżeństwa. Poszukiwania podróżników rozpoczęły się 21 czerwca. Z najświeższych informacji opublikowanych na portalu Facebook wynika, że Polaków zabił najprawdopodobniej pijany tubylec. Najpierw przeganiał podróżników. Kiedy zwijali obozowisko, poszedł po strzelbę, wrócił i zaczął strzelać. Ciała ofiar wrzucił z krewnymi do rzeki, a rzeczy Polaków rozdzielił między mieszkańców wioski.

Ostatni znak życia dali 26 maja, dokonując wpisu na swoim blogu podróżniczym - "Dzisiaj rozpoczynamy splyw na Ukajali. Zobaczymy, jak bedzie nam szlo. Jezeli do osady Bolognesi doplyniemy w ciagu tygodnia, to damy rade dotrzec do Pucallpa w terminie. Celinka i Jarek" (pisownia oryginalna - red.). Do Polski mieli wrócić 20 czerwca.

Według pracownika MSZ, cytowanego dziś w radiu TOK.fm Indianie z plemienia Ashaninkas, z nadrzecznej osady napadli i zabili trójmiejskich podróżników z powodu legendy o białych kręcących się po okolicy i mordujących Indian. Ciała wrzucili do rzeki. Śledztwo w tej sprawie prowadzi lokalna prokuratura.

- Ci bardzo doświadczeni i ostrożni kajakarze nie stracili życia na rwącej rzece, zginęli zabici przez mieszkańców wioski poniżej Atalaya. Policja peruwiańska już aresztowała morderców - poinformował podróżnik Michał Kochańczyk uczestniczący w poszukiwaniu małżonków.

Inny z poszukiwaczy, podróżnik Tomasz Surdel relacjonuje:W ciągu 24 godzin kilka osób poinformowało, że już od kilku tygodni mówi się wzdłuż rzeki, iż w jednej z wiosek Indianie zabili parę pishtacos. Pishtaco, to według wciąż żywych wierzeń wielu peruwiańskich Indian, biały człowiek który zakrada się do wiosek, aby zabijać, zdzierać skórę z twarzy i wycinać tłuszcz, który potem używany jest jako lekarstwo, czy nawet paliwo do samolotów.
Do policji zgłosił się jeden ze sterników łodzi regularnie pływających między Atalayą i Pucallpą. Jego informacje okazały się na tyle wiarygodne i precyzyjne, że postanowiono zweryfikować je w terenie. Do Atalaya przyleciał oddział Zielonego Szwadronu, specjalnej policyjnej formacji wyszkolonej do interwencji w dżungli. Jego członkowie sami, w dużej części, są Indianami. Wraz z funkcjonariuszami lokalnego komisariatu, oraz żołnierzami Marynarki Wojennej, wypłynęli - w czwartek w nocy - w dół Ukajali.
Wrócili w piątek po południu. Przywieźli ze sobą trzy zatrzymane osoby i torbę rzeczy znalezionych w ich osadzie. Kilka chwil później poproszono mnie abym je przejrzał. Były tam m.in. polskie kosmetyki, polski kołowrotek wędkarski i przewodnik po Peru i Boliwii, także po polsku. A w nim zaznaczona trasa: Lima - Cusco - Urubamba - Atalaya - Ukajali. Dokładnie taka, jaką pokonali Jarek i Celina...
Zeznania zatrzymanych okazały się zbieżne i wstrząsające. Otóż członkowie ich rodziny zauważyli obozowisko Celiny i Jarka w pobliżu swej osady. Kazali im się wynosić. Nie czekając jednak aż się spakują, jeden z nich, pijany, zaczął strzelać. Później, przy pomocy kuzyna, rozczłonkował zwłoki zabitych i wrzucił do rzeki. Część ich ekwipunku i kajak także została zatopiona, a reszta rozdzielona wśród pozostałych mieszkańców osady...
Wszystko to wydarzyło się najprawdopodobniej 27 maja.

Pierwszy wpis na blogu podróżników
- 20 kwi 2011
Po przeczytaniu książki Arkadego Fiedlera "Ryby śpiewają w Ukajali" decyzja była jedna - my też chcemy usłyszeć ryby śpiewające w Ukajali, ruszamy więc do Peru.
Wylatujemy z Gdańska 26 kwietnia, zaraz po Świętach. W planie dwumiesięcznej wyprawy kajakowej w Peru powinien znaleźć się czas na zwiedzenie Machu Picchu, pominąć je, to jakby przebywać w Krakowie i odpuścić sobie Wawel.
Będziemy działać następująco: po przylocie do Limy, przejedziemy się autobusem do Cusco, a stamtąd odbędziemy normalny treking wzdłuż Świętej Doliny, trzymając się cały czas blisko rzeki Urubamby i dotrzemy do kultowego Machu Picchu. Tak zejdzie nam ze dwa tygodnie włóczęgi.
Po tym wyjazd nad brzegi Urubamby, gdzie na niej spokojniej. Stamtąd rozpoczniemy kajakową włóczęgę przez dżunglę do miasteczka Atalaya, gdzie Urubamba łączy się z rzeką Tambo, tworząc Ukajali. Jeżeli uda nam się zrobić ten odcinek w dobrym czasie, być może ruszymy dalej w dół Ukajali aż do miasta Pucallpa. Rzecz w tym, że na odcinku około 600km pomiędzy Atalaya i Pucallpa nie ma dróg aby się ewakuować - rzeka płynie przez dżunglę. Jedyne co można zrobić, aby przyspieszyć wycieczkę, to załadować się na jakiś statek i tym sposobem dopłynąć w terminie do Pucallpa. Choćby nie wiem co, musimy stawić się na lotnisku w Limie 20 czerwca aby po kilkunastu godzinach podróży znaleźć się z powrotem w Gdańsku.
Trzymajcie za nas kciuki, o tym jak nam idzie, będziemy systematycznie relacjonowali.
Celinka i Jarek.

Więcej na http://blog.kajak.org.pl/wloczykije/

Według Gazety Wyborczej legendy o porwaniach traktowane są przez Indian bardzo poważnie. Sami Ashaninkas, choć bardzo otwarci na kontakty z cywilizacja i w większości przyjaźnie nastawieni do turystów, ciągle uzbrojeni patrolują swoje osady. Chronią się przed najazdami handlarzy narkotyków ze Świetlistego Szlaku. W peruwiańskiej selwie jest wiele przetwórni liści koki, z których produkuje się jeden z najpopularniejszych narkotyków. Pojawiający się biali wywołują zaś niepokój o możliwość porwania dzieci.

Beata Pawlikowska w obronie Indian

Od ponad dwudziestu lat podróżuję po dżungli amazońskiej. Byłam na rzece Ukajali. Mieszkałam u Indian z plemienia Ashaninkas. I dzisiaj staję w ich obronie.
Nie osądzajcie Indian zanim nie dowiemy się prawdy i nie zostanie zakończone śledztwo.

Indianie mieszkają na ziemiach, które są bardzo cenne z perspektywy białych ludzi. Pod ich powierzchnia znajdują się złoża złota, diamentów i innych cennych minerałów. Nie chcą oddawać albo sprzedawać swoich terytoriów. Chciwi biali stosują różne metody, żeby tę ziemie im odebrać - czasami przychodzą z bronią i strzelają, czasem rzucają fałszywe oskarżenia -udokumentowane w przeszłości

Indianie nie zabijają nikogo dla zabawy. Spędziłam z nimi mnóstwo czasu. Często byłam z nimi sama w dżungli. Gdyby tylko chcieli, mogliby mnie zamordować i odebrać mi wszystko co mam - i nikt nigdy by mnie nie znalazł.

Nigdy podczas moich podróży z Indianami nie czułam zagrożenia i nigdy nie znalazłam się w niebezpiecznej sytuacji wynikającej z jakiegoś zła, jakie chcieliby mi wyrządzić. Były sytuacje niebezpieczne, ale wynikające z przypadków, splotów okoliczności, zwierząt, tonących statków itd., ale nie ze strony Indian

Nie wiem co się stało w Peru i nie oceniam dwojga polskich kajakarzy, którzy tam zginęli. Nie wiem czy znali język hiszpański, czy przestrzegali miejscowych zwyczajów, czy szanowali zakazy i tabu. Być może tak, a być może nie. Istnieje wiele różnych sytuacji, które mogą wymknąć się spod kontroli. Może na przykład wszyscy byli pijani? A może nie wszyscy, ale część osób biorących udział w tym zdarzeniu? Może Polacy częstowali Indian alkoholem?

A może nikt nikogo niczym nie częstował i może w ogóle nie było tam Indian, bo może Polacy zostali zaatakowani przez kogoś, kto udawał Indian - po to, żeby po raz kolejny oczernić ich w oczach policji? Żeby łatwiej ich wysiedlić i odebrać ziemie, pod którymi leżą bogactwa tak drogie sercu białych ludzi?

Rząd peruwiański nie stoi po stronie Indian. Kilka lat temu prezydent Peru powiedział, że "dwieście tysięcy Indian nie będzie dyktowało trzydziestu milionom Peruwiańczykom jak mają rządzić krajem". Chodziło wtedy o krwawe zamieszki na ziemiach, które należały do Indian, ale zostały sprzedane zachodnim koncernom. Nie dawały im prawa do tego co jest na powierzchni ziemi. Ale przyznawały koncesje na wydobycie tego, co się znajduje pod powierzchnią. Protestujących Indian zabijano.
Czytamy na stronie podróżniczki beatapawlikowska.com

(ganark)/radio TOK.fm/TVN24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zabójstwo polskich podróżników w Peru. Polaków zabił pijany tubylec - Dziennik Bałtycki

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski