Przed dwoma tygodniami do dwunastego biegu w Toruniu mieliśmy remis 36:36. Ostatnie trzy starty zdominowali jednak gospodarze, którzy finalnie triumfowali 51:39, szokując tym samym polskie środowisko żużlowe. Bo o ile można było spodziewać, że lublinianie na Motoarenie łatwo mieć nie będą (w lipcu przegrali tam 42:48), to chyba nikt nie zakładał, że do odrobienia przed rewanżem będą mieli aż dwanaście punktów.
– Toruń trenował na tym torze, więc oczywiście wiedzieliśmy, że będą szybcy. Jeśli chodzi o nas, to chyba każdy z nas miał problem z dopasowaniem się do toru. Było dosyć ślisko i mieliśmy kłopot z wstrzeleniem się z ustawieniami. Na pewno nie wszystko jeszcze stracone – ocenia Jack Holder, zdobywca pięciu oczek dla Orlen Oil Motoru. – Dwanaście punktów straty, to przed rewanżem ani mało, ani dużo – dodaje z kolei Wiktor Przyjemski, który mieście Kopernika zapisał na swoim koncie jedno oczko więcej od Holdera.
Żaden z „Koziołków” nie wyszedł z dziesiątki, podczas gdy w szeregach ich rywali ta sztuka udała się aż czterem zawodnikom: Robertowi Lambertowi (13+2), Patrykowi Dudkowi (13+1), Emilowi Sajfutdinow (13+1) i Pawłowi Przedpełskiemu (11+1).
– Pojechaliśmy dobre spotkanie, ale Motor to silna drużyna, więc bez dwóch zdań w rewanżu czeka nas walka do samego końca. Cieszę się, że fani z Lublina pamiętają mnie i zawsze mogę liczyć na miłe przyjęcie z ich strony, także podczas meczu w Toruniu – zauważa Robert Lambert, który jeździł dla Lublina w latach 2017-2019.
– Nie możemy mieć żadnych wymówek. Toruń był od nas zdecydowanie lepszy i ciężko wskazać konkretną przyczynę takiego stanu rzeczy – uważa Fredrik Lindgren, zawodnik Motoru. – Nie takie straty odrabialiśmy. Nie nie jest stracone – dodaje jednak Mateusz Cierniak, jego klubowy kolega.
21-latek najlepiej wie, co mówi. Dwa lata temu Motor był w niemal identycznej sytuacji. W półfinale także jechał przeciwko Apatorowi i pierwsza, wyjazdowa odsłona tej rywalizacji, zakończyła triumfem rywali 50:40. Rewanż potoczył się już zgoła inaczej i to Motor zwyciężył 54:36, a gwiazdą tego starcia został właśnie Cierniak, który zakończył zmagania z czternastoma punktami na koncie, co było najlepszym wynikiem spośród wszystkich żużlowców obydwu drużyn. Motor awansował do wielkiego finału, w którym potem sięgnął po pierwsze w historii mistrzostwo Polski.
W obecnym sezonie żółto-biało-niebiescy też już raz wysoko pokonali Apatora. W kwietniu przy Alejach Zygmuntowskich zwyciężyli 53:37. Powtórka tego rezultatu zapewni awans. A choć to Motor musi gonić wynik, to w notowaniach bukmacherów, nadal to klub z „Koziego Grodu” jest faworytem, aby zameldować się w finale.
Awizowane składy:
Motor: 9. Dominik Kubera, 10. Fredrik Lindgren, 11. Mateusz Cierniak, 12. Jack Holder 13. Bartosz Zmarzlik, 14. Wiktor Przyjemski, 15. Bartosz Bańbor
Apator: 1. Pstryk Dudek, 2. Robert Lambert, 3. Nicolai Heiselberg, 4. Wiktor Przedpełski, 5. Emil Sajfutdinow, 6. Krzysztof Lewandowski, 7. Antoni Kawczyński