Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadecydują trzy elementy

Krzysztof Nowacki
Europejskie rozgrywki po kilku miesiącach wracają do hali Globus
Europejskie rozgrywki po kilku miesiącach wracają do hali Globus Karol Wiśniewski
Szczypiornistki SPR Lublin stają przed ogromną szansą osiągnięcia tego, co nie udało im się rok temu. W poprzednim sezonie w 1/8 Pucharu EHF wyeliminował je Byasen Trondheim. W niedzielę zagrają pierwsze spotkanie z rumuńskim Stiinta Baia Mare, drużyną o wydaje się mniejszym potencjale niż Norweżki. - Zdecydowanie tak, nie ma porównania. Ale Rumunki nie są słabym zespołem. Najważniejsze jednak, że dziewczyny pozbierały się już po porażce z Zagłębiem - uważa Edward Jankowski, II trener SPR.

Największym sukcesem Baia Mare było dotarcie do finału Challenge Cup w sezonie 2002/2003. Po drodze Rumunki wyeliminowały m.in. gdański AZS AWFiS. W rozgrywkach o Puchar EHF dwa lata temu doszły do trzeciej rundy, a przed rokiem, podobnie jak SPR, do 1/8 finału. Z pucharów wyeliminował je wówczas niemiecki HC Lipsk (u siebie wygrały 27:23, ale na wyjeździe przegrały 28:33).

- Mają trzy doświadczone zawodniczki, na których opiera się gra. Musimy szczególnie uważać na rozegranie. Nie mają jednak typowych "rzutków", które potrafiłyby zdobywać bramki z drugiej linii. Większość rzutów oddają z około siódmego metra. Patrząc na ten element, jesteśmy drużyną lepszą. Niestety, naszym problemem jest skuteczność - przyznaje Jankowski.

W ostatnich spotkaniach znacznie spadła średnia liczba zdobywanych bramek przez SPR. W zremisowanym meczu z Piotrkowie lublinianki rzuciły 26 goli, w przegranym w Lubinie tylko 24. - Wcześniej zdobywaliśmy po 31-32 bramki. Wynika to też z braku kontry. Z Zagłębiem w pierwszej połowie mieliśmy tylko jeden kontratak. Z Rumunkami musimy w ten sposób zdobyć 8-10 bramek - uważa szkoleniowiec.

W poprzedniej rundzie lublinianki wyeliminowały węgierski Alcoa FKC. Na wyjeździe SPR przegrał 24:27, ale straty z nawiązką odrobił w hali Globus zwyciężając 28:20. Rumunki przed trzema miesiącami wyeliminowały swoje rodaczki z Rulmentulu Brasov, także dzięki wysokiej wygranej we własnej hali - 37:28. Na wyjeździe przegrały 26:31.

Trudno gra się przeciwko Baia Mare na ich terenie. Dlatego w niedzielę ważne będzie wypracowanie jak najwyższej zaliczki przed rewanżem. Aby tak się stało, muszą zadziałać trzy elementy. - Ważna będzie kontra, szybkie wznawianie ze środka i skuteczność rzutowa - wylicza Jankowski.

Wspominając skuteczność martwi słabsza dyspozycja rozgrywających. Najbardziej widoczny jest brak bramek Kristiny Repelewskiej, która w trzech ostatnich spotkaniach rzuciła w sumie cztery bramki. - Rzeczywiście, już od pewnego czasu jest w słabszej formie. Zawsze dodawała około sześciu bramek, teraz jedną-dwie. Rzuca trochę "odpałów" - przyznaje trener.

Rumunki w drogę do Lublina ruszają w piątek. Razem z zespołem w naszym mieście pojawi się około 40-osobowa grupa ich fanów. Ale i lubelskich kibiców na pewno nie zabraknie.

Od kilku dni w siedzibie klubu prowadzona jest przedsprzedaż wejściówek. Zainteresowanie nimi było tak duże, że klub postanowił sprzedawać bilety dodatkowo w kasach hali Globus (od godz. 12 do 18). Normalny kosztuje 12 zł, ulgowy 10 zł (także dla opiekuna z maksymalnie dwójką dzieci), a zorganizowane grupy młodzieży szkolnej mają wstęp za darmo.

Lubelskie szczypiornistki dopingować będzie również uczestnik niedawnych mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Na trybunach zasiądzie bowiem bramkarz Azotów Puławy Piotr Wyszomirski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski