Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadyszka

Kazimierz Pawełek
Kazimierz Pawełek
Kazimierz Pawełek Archiwum
Jako mieszkańca Lubelszczyzny cieszą mnie napływające informacje o wielkich funduszach, które mamy otrzymać od Cioci Unii w nadchodzącym siedmioleciu. Na inwestycje, ale nie tylko. Nawet jeśli są to na razie pieniądze wirtualne, jako że do tej pory nie został definitywnie zatwierdzony budżet unijny. Nic to, te obiecane wielkie pieniądze zapewne napłyną, chociaż niekoniecznie w kwocie nas satysfakcjonującej, bo dla Lubelszczyzny każda będzie za mała…

Z mieszanymi uczuciami przyjmuję natomiast wiadomość, że w trosce o zachowanie bieżących nakładów inwestycyjnych grupa posłów z naszego regionu, którym przewodzi Marek Poznański z Ruchu Palikota, gotowa jest wnioskować o odwołanie wojewody lubelskiego Jolanty Szołno-Koguc za - ich zdaniem - wielką niegospodarność i zbyt pochopną chęć zwrotu do budżetu kwoty ponad 28 milionów złotych. Na szczęście, nie ma jednak pewności, czy wniosek znajdzie poparcie większości parlamentarzystów z naszego regionu.

Faktem jest, że pozbycie się nawet najmniejszej kwoty na inwestycje i inne wydatki musi boleć każdego mieszkańca naszego regionu, ale jednocześnie - w świetle bieżących wydarzeń na rynku budowlanym - narasta wątpliwość: czy jesteśmy w stanie rozsądnie wykorzystać wszystkie unijne dotacje do końca bieżącego roku?

Patrząc na lubelski rynek inwestycyjny, mam czasami wrażenie, iż przypomina on łakomczucha, który nabrał na swój talerz wiele różnych przysmaków, o wiele za dużo, aby sam mógł je skonsumować. Efekt nadmiernego apetytu jest taki, że łakomczuch dostaje zadyszki, dławi się i z przerażeniem spogląda na kopiasty talerz z kawałkami smakowitego tortu…

Takie porównanie podpowiada fakt, że od pewnego czasu obserwujemy coraz więcej przerywanych prac na ważnych budowach, realizowanych przy pomocy unijnych dotacji, ale i ze środków własnych także. Przykładów jest wiele. Do nich należy Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, którego budowę przerwał inwestor, którym jest Urząd Marszałkowski, już przed rokiem i do chwili obecnej nie znaleziono nowego wykonawcy. Przed kilkoma miesiącami minął termin ukończenia przebudowy wiaduktu przy ulicy Kunickiego. W tej chwili, jak to się potocznie mówi: inwestycja jest w lesie. Nic się tam nie dzieje, a co gorsze, nikt nie wie, kiedy i czy w ogóle inwestycja będzie kontynuowana. Kilka dni temu kolejna niepomyślna wiadomość: Urząd Marszałkowski zrywa umowę z firmą Polimex-Mostostal, wykonawcą Lubelskiego Centrum Konferencyjnego, z powodu ogromnych opóźnień w realizacji zadań. Epidemia jakaś?

Zdaniem wielu fachowców ta sytuacja może się pogłębić, a opóźnienia jeszcze wzrosną. Przyczyną tego jest słaba kondycja finansowa firm budowlanych, które wygrywały przetargi dzięki zaniżeniu ofert, licząc na tańszych podwykonawców lub renegocjacje oferty z inwestorem. Jeśli te zabiegi się nie spełniają, wykonawca dostaje zadyszki i musi skapitulować. Nie jest bowiem w stanie konkurować z innymi firmami w pozyskaniu pracowników, z braku możliwości zaoferowania realnie wysokich płac.
Z kolei inwestor zmuszony jest wybierać najtańszego oferenta ze względu na nieżyciowe wymogi ustawy o zamówieniach publicznych, preferującej najtańszą ofertę. I koło się zamyka. Koniecznością jest zatem szybkie urealnienie przepisów o zamówieniach publicznych, ale - mimo rządowych zapowiedzi - jakoś się na to nie zanosi. Tymczasem czas ucieka, a wraz z nim unijne fundusze…

Możesz wiedzieć więcej! Za to warto zapłacić: Raporty, analizy, gorące tematy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski