Zagrożeni Indianie wyszli z amazońskiej dżungli. To ich pierwszy kontakt z cywilizacją [VIDEO]

Grupa amazońskich Indian z plemienia, które najprawdopodobniej nigdy wcześniej nie kontaktowało się z cywilizacją, po raz pierwszy spotkała się z mieszkańcami brazylijskiej wioski położonej nad brzegiem rzeki Envira.

Na taki krok zdecydowali się najpewniej pod wpływem zagrożenia płynącego ze strony firm nielegalnie wycinających lasy amazońskie oraz handlarzy narkotyków.

Amerykańska telewizja ABC wyemitowała ośmiominutowy film pokazujący, jak kilku nagich mężczyzn, noszących zaledwie skórzane opaski na biodrach, wychodzi z dżungli po drugiej stronie rzeki. Słychać, jak miejscowi krzyczą coś do nich, a tamci również pokrzykują, a czasami coś śpiewają i gestykulują rękami.

Indianie mają ze sobą prymitywną broń - łuki, drewniane dzidy, długie strzały. W dalszej części filmu widać, że jeden z nich - stojący na brzegu rzeki - trzyma w rękach coś w stylu broni palnej wielkością przypominającej jednak wiatrówkę.
Ostrzyżeni są jednakowo - ich włosy tworzą kształt odwróconej miski na głowach. Niektórzy mają pomalowane na biało twarze oraz narysowane wzory.

W pewnym momencie na nagraniu widać, jak Indianie wchodzą do wioski między budynki. Jeden bierze z drewnianego tarasu niebieski materiał, prawdopodobnie jakieś ubranie. Inny zabiera maczetę oraz siekierę - pomimo okrzyków "nie! nie!" ze strony mieszkańców wioski. Potem powoli oddalają się w kierunku rzeki.

Wcześniej nagrano, jak jeden z mieszkańców brazylijskiej wioski wchodzi do rzeki z naręczem bananów, by przekazać je Indianom. Ci początkowo nieufnie, w końcu jednak podchodzą i odbierają dwa wielkie pęki owoców.

Chociaż zarówno mieszkańcy wioski, jak i Indianie dużo mówią do siebie wzajemnie, jedni nie bardzo rozumieją, o co chodzi drugim. Według telewizji ABC sfilmowani Indianie posługiwali się dialektem Indian pano. Specjaliści wypowiadający się dla ABC stwierdzili, że grupka Indian wywodzi się prawdopodobnie z jednego z nieutrzymujących kontaktu z cywilizacją plemion peruwiańskich, których w dżungli żyje około 15. Specjaliści zrozumieli z nagranych wypowiedzi grupki Indian, że zostali oni wyrzuceni z ich tradycyjnych siedzib w dżungli przez firmy zajmujące się nielegalnym wyrębem drzew w dżungli oraz przez handlarzy narkotyków.

W wypowiedzi dla ABC Rebecca Spooner, przedstawicielka organizacji Survival International, stwierdziła, że na pewno ustalono, iż ludzie zajmujący się nielegalnym procederem zabili starszyznę plemienia Indian, którzy zostali nagrani na wideo. Dodała, że nie wiadomo, w jaki sposób ludzie ci zostali zabici, ale że najprawdopodobniej stało się to w ciągu ostatniego roku.
Spooner dodała, że o plemieniu, którego przedstawiciele pojawili się w brazylijskiej wiosce, wiadomo organizacjom monitorującym życie Indian niekontaktujących się z cywilizacją. Może ono liczyć około 80 osób. Członkowie szczepu żywią się z łowiectwa i zbieractwa.

Wizyta Indian w brazylijskiej wiosce to niejedyny w ostatnich tygodniach kontakt Indian z dżungli z cywilizowanym światem. Na początku lipca dziennik "The Times" pisał o innej grupie Indian pochodzących prawdopodobnie z Peru, którzy również wyszli z dżungli i byli wcześniej atakowani przez przemytników narkotyków i ludzi nielegalnie wycinających lasy.

W przypadku tamtej grupy istniało zagrożenie zarażenia ich wirusem grypy. Gdyby tak się stało, całemu ich plemieniu może grozić zagłada, gdyż Indianie nie są odporni na choroby cywilizacji.

Jak pisał "The Times", organizacje pomocowe próbują teraz wyśledzić miejsce pobytu tamtej grupy, by w razie konieczności przyjść jej z pomocą medyczną.