Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakłady Tytoniowe w Lublinie. Pracownicy od stycznia nie dostają pensji

Piotr Nowak
Iman Emami uważa się za ofiarę procesu prywatyzacyjnego.
Iman Emami uważa się za ofiarę procesu prywatyzacyjnego. EP
Dramatyczna sytuacja Zakładów Tytoniowych w Lublinie. Pracownicy od stycznia nie dostali pensji. Odcinane są kolejne media.

- Już dwa miesiące pracujemy charytatywnie - skarży się pani Katarzyna. - Większość z nas nie ma żadnych perspektyw na znalezienie nowej pracy - dodaje. - Niektórzy, kiedy mówi się im o problemach, zatykają uszy. Tak są zastraszeni - przyznaje pan Mateusz.

W zakładzie przy ul. Wrotkowskiej pracuje około 100 osób. Ci, którzy zgodzili się z nami rozmawiać o sytuacji w firmie, mówią krótko: to dramat. Twierdzą, że od roku w zakładzie nic się nie dzieje.

- Nie mamy pieniędzy na ochronę, więc część zatrudnionych sama pilnuje zakładu. A co jeśli włamie się złodziej z bronią? Obawiamy się, że może dojść do nieszczęścia - mówi pan Mateusz.

Przedsiębiorstwo nie płaci rachunków, więc odcinane są kolejne media. Na pierwszy ogień poszły telefony i woda. Do końca miesiąca na zapłatę czeka dostawca gazu. W marcu mija termin płatności za prąd, ale pracownicy nie wierzą, że coś się zmieni.

- Pracodawca od co najmniej 14 miesięcy nie płaci ZUS. Jeśli tak dalej pójdzie, to nie będziemy mogli nawet pójść do lekarza - martwi się pani Katarzyna.

O sytuację w firmie część pracowników obwinia Imana Emamiego, który kupił przedsiębiorstwo od Skarbu Państwa w 2010 r. - Nie było żadnej z zapowiedzianych inwestycji - twierdzi wieloletni pracownik firmy.

Zyski nie były w stanie pokryć strat. Teraz zakłady mają długi, m.in. wobec państwa i zagranicznych firm, na około 20 mln zł, ale właściciel zapewnia, że sam zainwestował w zakład 45 mln zł. - Firma, ja i pracownicy jesteśmy ofiarami. Jest grupa ludzi, którym zależy, żeby przedsiębiorstwo upadło - twierdzi Iman Emami, właściciel Zakładów Tytoniowych w Lublinie i francuskiej spółki Biosyntec.

- Chcemy, żeby upadłość nastąpiła - mówi jeden z pracowników. W takiej sytuacji fundusz świadczeń socjalnych mógłby wypłacić im trzymiesięczną pensję. Jednak właściciel zapewnia, że będzie walczył o firmę do końca. Twierdzi, że znalazł nawet fundusz, który wyłoży 6 mln zł na wsparcie zakładów. - Jeśli sąd ogłosi upadłość, to się wycofa - twierdzi Iman Emami. Sprawa upadłości zakładów wróci na wokandę we wtorek. (Imiona pracowników Zakładów Tytoniowych zostały zmienione na ich prośbę).

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski