Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zalew Zemborzycki nie dla brudasów (ZDJĘCIA)

Ewa Czerwińska
Codziennie, także w sobotę i niedzielę, od godz. 7 do 15, panowie: Eugeniusz, Tomasz, Andrzej i Witold zbierają po nas śmieci na prawie 100 hektarach
Codziennie, także w sobotę i niedzielę, od godz. 7 do 15, panowie: Eugeniusz, Tomasz, Andrzej i Witold zbierają po nas śmieci na prawie 100 hektarach Ewa Czerwińska
- Naród drański. Jak zwierzaki! - oceniał zachowanie niektórych lublinian jeden z pracowników ekipy, która wczoraj oczyszczała teren wokół zalewu. Niechluje omijają kosze. Rozrzucają plastikowe pojemniki, zielone butelki po piwie, foliowe worki gdzie popadnie. - Brudasy niczego nie poszanują - komentował spacerowicz.

Po weekendzie zostawiamy nad Zalewem Zemborzyckim góry śmieci. Prawie 90 metrów sześc. Tyle zmieści się w autobusie. Wczoraj śmieciarki MPO opróżniające cztery duże kontenery kursowały po śmieci trzy razy. Żeby zebrać odpadki, trzeba pobuszować również w przydrożnych pokrzywach. A tam na przykład puszki po kukurydzy - karmie dla ryb. - Jakiemuś wędkarzowi nie chciało się trafić do kosza - komentuje najmłodszy z trójki sprzątaczy. - O, proszę: w koszu śmieci połowa, a reszta w krzakach. W dodatku przyjdzie jakiś szperacz i porozpruwa to wszystko, powywala - dodaje. - Puszek szuka. No i trzeba uważać, bo można się nadziać na strzykawkę. Wiadomo, czy nie jakiegoś narkomana?

- Linia brzegowa zalewu liczy 12 kilometrów, a oczyścić trzeba codziennie prawie 100 hektarów - mówi Agnieszka Kowalska, kierownik grupy obiektów sezonowych MOSiR. - Są miejsca, które musimy sprzątać ponownie tego samego dnia.

Po weekendzie zostaje nad zalewem 90 metrów sześc. śmieci. Część w krzakach

Wystarczy, żeby nie sprzątać przez trzy dni, a teren akwenu wyglądałby jak śmietnisko. W niedzielę - tylko z plaży - zebrał się jeden lublinek odpadków. - Niektórzy ludzie zwijają kocyk i odchodzą zostawiając po sobie wszystko. Odwiedzam plażę w każdy weekend. Widać, gdzie siedziała rodzinka: papierowe talerze i plastikowe sztućce zostały na trawie… Kosz na śmieci to za mało. Trzeba jeszcze trochę kultury - komentowała Agnieszka Kowalska.

- I właśnie tej kultury niektórym brak - dorzuciła pani Maria, która w letnie dni objeżdża przed pracą rowerowe ścieżki. - Dzieci patrzą, co robią dorośli - brudasy i tak to niechlujstwo dalej kwitnie.

Fakt. - Wszystko przez to, że cudzej pracy się nie szanuje - zamyślił się Ryszard Ajchler, 38 lat na parowozie. Po zmianie na kolei budował ten zalew w czynie społecznym, więc go ciągnie. Posiedzi w cieniu, popatrzy na kaczki. Na śmieci - nie, bo to wkurza.
Często przy ścieżce rowerowej od strony Mariny dyndają przywiązane do balustrady worki. Wiadomo, że prosto z czyjejś kuchni, bo z obierkami. Niespodzianki czyhają również za wypożyczalnią sprzętu. - Wstyd mówić, ale tam dziewczyny podpaski zostawiają… - dopowiadali sprzątacze. Z zażenowaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski