64-letnia Janina B. i jej synowa Monika K. mieszkały przy ul. Hutniczej w Lubartowie, w domach, które mają wspólne podwórko. 64-latka mieszkała sama, bo jej mąż wyjechał do pracy w Niemczech. Kobieta też tam pracowała dorywczo. Przesyłała wtedy pieniądze i pomagała finansowo rodzinie syna. To na tle finansowym miało dojść właśnie do zbrodni.
We wrześniu ubiegłego roku Janina B. zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Monika K. mówiła zaniepokojonej rodzinie, że kobieta nagle wyjechała do męża.
Śledztwo ujawniło jednak, że kobieta nie żyje. Kobietę zamordowała jej synowa. Potem po prostu wyszła z domu, a tydzień później zakopała ciało teściowej w płytkim grobie pod schodami jej własnego domu.
- Kobieta się przyznała. Zeznała, że motywem zbrodni były nieporozumienia na tle finansowym - mówiła nam wtedy Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Do awantury zakończonej zbrodnią doszło 26 września. Kobiety spotkały się wtedy, by wyjaśnić rozliczenia za prąd. Janina B. przesyłała przez kilkanaście miesięcy swojej teściowej pieniądze na opłatę rachunków. Gdy na początku września poszła do zakładu energetycznego, by zmienić taryfę, dowiedziała się jednak, że faktur nikt nie opłacał. W trakcie rozmowy na ten temat doszło między kobietami do kłótni.
W czwartek przed Sądem Okręgowym w Lublinie ruszył proces w tej sprawie. Dla dobra dzieci Moniki K. sąd zdecydował o wyłączeniu jego jawności.
- Jedno z dzieci chodzi już do szkoły. Mieszka w niewielkiej, zamkniętej małomiasteczkowej społeczności. Ujawnienie opinii publicznej szczegółów tej sprawy mogłoby doprowadzić do izolacji społecznej dzieci - argumentował adwokat Moniki K.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?