Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnie sprzed lat: Zamordował żonę, syna i teściową

Agnieszka Kasperska
W jednym z domów przy ulicy Polnej w  Dęblinie znaleziono zmasakrowane zwłoki 15-letniego Karola J., 47-letniej Haliny J. oraz 89-letniej Wacławy S.
W jednym z domów przy ulicy Polnej w Dęblinie znaleziono zmasakrowane zwłoki 15-letniego Karola J., 47-letniej Haliny J. oraz 89-letniej Wacławy S. Łukasz Chomicki/Archiwum
Nietowarzyski i skryty - twierdzili znajomi. Chorobliwie zazdrosny o żonę, ale jednocześnie okazujący jej brak szacunku - dodawali w trakcie procesu członkowie dalszej rodziny. Po zbrodni - jak stwierdzili biegli - nie wykazywał silnych emocji związanych z utratą najbliższych osób. 2 listopada 2009 roku w Dęblinie Zbigniew J. zamordował żonę, syna i teściową. Potem próbował podpalić dom.

Ta zbrodnia poruszyła całą Lubelszczyznę. W jednym z domów przy ulicy Polnej w Dęblinie znaleziono zmasakrowane zwłoki 15-letniego Karola J., 47-letniej Haliny J. oraz 89-letniej Wacławy S. Sprawca zadał każdemu z nich po kilka ciosów siekierą lub tasakiem w głowę. Zbrodnię chciał ukryć wywołując pożar budynku i próbując doprowadzić do wybuchu gazu.

Właśnie ta próba była najważniejszym z dowodów wskazujących mordercę. Śledczy zauważyli, że sprawca musiał doskonale znać topografię domu oraz wiedzieć, że nikt nie przeszkodzi mu w realizacji długotrwałego planu - zejścia do piwnicy, po schowany tam rozpuszczalnik i rozlania go w kilku miejscach, porozstawiania w całym domu zapalonych świec oraz przecięcia rurki z gazem (w trudno dostępnym miejscu za piecem). Wybuch jednak nie nastąpił, bo zanim sprawca zabrał się do piłowania, zakręcił zawór gazu, a potem... zapomniał go odkręcić.

Tymczasem Zbigniew J., ojciec, mąż i zięć zamordowanych, po powrocie z pracy do domu (w jednostce wojskowej zajmował się konserwacją sieci wodno-kanalizacyjnej) zadzwonił na numer alarmowy, twierdząc, że w jego domu właśnie wybuchł gaz. Ponieważ wybuchu nie było, a mieszkanie było tylko mocno zadymione, ta rozmowa była najważniejszym z dowodów obciążających mężczyznę. O jego winie świadczyły także ślady zapachowe na taśmie, którą Halinie J. związano ręce i nogi oraz zaklejono usta. - Tej taśmy dotykał sprawca, a więc był nim oskarżony - podkreślała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Folwarczna.

Zbigniew J. nigdy nie przyznał się do winy. Mówił, że ciała członków rodziny znalazł po przyjściu z pracy. Sąd nie uwierzył. Uznano, że poszlaki łączą się w logiczny ciąg, a motywem zbrodni były nieporozumienia rodzinne. Żona Zbigniewa J. zapowiedziała, że się z nim rozstanie, gdy tylko najmłodszy syn dorośnie (para miała także dwie starsze córki, mieszkające w chwili popełnienia zbrodni już poza domem).

- Ustalenia poczynione w sprawie wskazują, że oskarżony działał beznamiętnie. Nie miał żadnych oporów moralnych, chociaż jego poziom intelektualny w pełni umożliwiał mu zrozumienie wagi tych czynów. Zamiar dokonania zabójstwa był podjęty nieodwołalnie, a jego realizacja konsekwentna. - mówiła sędzia.

Sąd Okręgowy w Lublinie skazał mężczyznę na dożywocie. Z kolei Sąd Apelacyjny odrzucił apelację jego pełnomocnika. O warunkowe, przedterminowe zwolnienie Zbigniew J. może się ubiegać po 30 latach odbycia kary.

- Kara dożywotniego pozbawienia wolności powinna być czytelnym i jednoznacznym sygnałem, że zamach na życie człowieka będzie karany w sposób zdecydowany. Tylko taka kara ugruntuje przekonanie w społeczeństwie, że sprawcy najgroźniejszych zbrodni zostaną przykładnie ukarani - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Kurier Lubelski na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski