Zdrowie jest najważniejsze, ale apelu o zwiększenie pieniędzy na jego ochronę nie będzie

Sytuacja placówek służby zdrowia podległych samorządowi województwa była tematem nadzwyczajnej sesji sejmiku, która na wniosek radnych PSL, została zwołana na środę (19 października).

- Jest źle - nie ma wątpliwości radny ludowców Marek Kos. - Finanse szpitali są w fatalnym stanie. Zadłużenie tych placówek sięga już prawie 1,2 mld zł i ono systematycznie się powiększa – podkreślił radny Kos.

Władze województwa przyznały, że rozmowa na temat stanu ochrony zdrowia w regionie jest potrzebna.

– Dyskusji na ten temat nigdy dość, bo zdrowie jest najważniejsze. I to nas wszystkich łączy, a nie dzieli – zaznaczył Jarosław Stawiarski, marszałek województwa lubelskiego.

Ze sprawozdania dotyczącego finansów 17 jednostek ochrony zdrowia podległych samorządowi województwa lubelskiego wynika, że osiem z nich zanotowało ujemny wynik finansowy w pierwszym półroczu tego roku. Największą stratę - ponad 33 mln zł - miał w tym okresie Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy al. Kraśnickiej w Lublinie. 21 mln zł pod budżetową kreską ma Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, a blisko 12 mln Szpital Neuropsychiatryczny w Lublinie. Na plusie pół roku zakończyło dziewięć placówek. Najlepszy wynik w tym okresie – ponad 1,6 mln zł zysku - osiągnął Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Radecznicy.

Natomiast połowę ponad miliardowego ogólnego długu placówek służby zdrowia wygenerował Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Jego dyrektor przekonywał, że szansą na poprawę sytuacji finansowej placówki są ważne inwestycje.

– Takie jak system robotyczny Da Vinci, czy budowa nowoczesnego bloku zabiegowo-anestezjologicznego wraz z wyposażeniem – wyliczał Piotr Matej, dyrektor WSS w Lublinie.

Przypomniał też, że z każdym rokiem rosną wprawdzie koszty szpitala, ale poprawiają się też jego przychody, które w tym roku wyniosły już prawie 243 mln zł.

- Państwo dyrektorzy siedzą tu jak przed plutonem egzekucyjnym, a to nie wy jesteście tutaj winni. To dla was sytuacja tragiczna i niezręczna - mówił radny Krzysztof Komorski z Koalicji Obywatelskiej.

Jego zdaniem problem zadłużenia szpitali tkwi m.in. w niedoszacowaniu kontraktów.

- Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy fuzje, łączenie szpitali cokolwiek zmieni. Możemy zaciągać kolejne kredyty, ale koszty obsługi są tak horrendalnie drogie, że momentami zagraża to płynności finansowej - dodał.

Komorski uważa, że w tej sprawie potrzebne są interwencje w rządzie i ministerstwie zdrowia podobne do tych, które doprowadziły do powstania drogi S17 z Lublina do Warszawy.

- Przychodzą takie momenty w życiu, że trzeba mieć jaja i umieć się postawić nawet jeżeli są to politycy z tego samego ugrupowania co rządzący. Wyborcy nie wybrali nas po to, żebyśmy byli bezrefleksyjnie oddani swojej partii, tylko godnie reprezentowali ich interesy. Szczególnie w samorządzie - przekonywał radny.

Na ripostę nie trzeba było długo czekać.

- Rząd Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka miał Polskę wschodnią tam, gdzie minister z waszej formacji - Włodzimierz Karpiński z Puław. Na szczęście tak już nie jest - skomentował wypowiedź radnego Komorskiego wicemarszałek Michał Mulawa.

Po blisko pięciogodzinnej debacie radni głosowali nad projektem apelu w sprawie konieczności zwiększenia nakładów na publiczną ochronę zdrowia w Polsce. Dokument nie został jednak przyjęty. Za jego przyjęciem głosowało sześciu radnych opozycji: Arkadiusz Bratkowski, Marek Kos i Grzegorz Kapusta (Klub PSL), Bożena Lisowska i Adam Wasilewski (Koalicja Obywatelska) oraz radna Ewa Jaszczuk (Polska 2050). Przeciwko przyjęciu apelu byli radni z Klubu PiS.

AC