- Dziewczyna była konsultowana ginekologicznie, miała obrażenia na rękach i udach oraz w okolicy krzyżowej - tłumaczy dr Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator lubelskiej toksykologii. - Lekarze dyżurni wcześniej poinformowali o zdarzeniu policję, to standardowa procedura - dodała.
Policjanci jednak o sprawie nie słyszeli. - Musimy to sprawdzić, proszę o telefon za godzinę - poinformował nas Arkadiusz Arciszewski z biura prasowego KWP w Lublinie. Koło południa w dalszym ciągu nic nie było wiadomo. - Na jaki numer dzwonili lekarze. Wygląda na to, że nie mamy takiego zgłoszenia - poinformował funkcjonariusz, ale kazał zadzwonić później.
Po godz. 14 telefon KWP odbiera już Andrzej Fijołek. - Nie udało nam się nic ustalić. Nie natrafiliśmy na takie zgłoszenie - mówi. Zapewnia jednak, że "ktoś" na pewno się sprawą zajmie.
- Dziewczyna trafiła do nas w nocy z soboty na niedzielę. W raporcie nocnym lekarze dyżurni piszą, że powiadomili policję - twierdzi dr Leszek Gnyp z oddziału toksykologii.
- Musielibyśmy znać dokładną godzinę i numer, na który dzwonili lekarze. Mamy 11 komisariatów plus komendę wojewódzką i miejską policji. A nie wszystkie połączenia są nagrywane - ripostuje Janusz Wójtowicz, rzecznik Lubelskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji.
Czy policjanci jednak zainteresują się sprawą? - Zgwałcona dziewczyna prawdopodobnie nie wniesie oskarżenia. Gdy się ocknęła stwierdziła, że nie chce żadnych badań, że to nie nasza sprawa - tłumaczy dr Gnyp.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?