Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Złota piątka” polskiego jazzu. Subiektywnie

Michał Dybaczewski
Tubis Trio w naszym subiektywnym podsumowaniu znalazło się aż dwa razy
Tubis Trio w naszym subiektywnym podsumowaniu znalazło się aż dwa razy materiały prasowe
Polski jazz przeżywa klęskę urodzaju i basta! Podsumowania i rankingi roczne są zajęciem tyleż miłym co niewdzięcznym: wybrać trzeba zaledwie kilka, odrzucić aż kilkadziesiąt. W swoim zestawieniu wybieram tylko „piątkę”, choć z łatwością mógłbym wskazać „15”, a nawet „20”.

Kolejność albumów, które znalazły się w moim podsumowaniu jest przypadkowa. Jako pierwszy High Definition Quartet. Wydaną w listopadzie płytą „Dziady”, czyli autorską interpretacją mickiewiczowskiej klasyki (przy wsparciu elektroniki) formacja pokazała, jak robi się spiritual jazz osadzony w prapolskiej tradycji zadusznej. Pierwsze dźwięki zabierają nas w świat grobowy i pozagrobowy, w świat między snem, a jawą, w świat tak ekscytujący, że ciało przeszywają ciarki, a kiedy muzyka milknie trudno wyrwać się ze stanu przyjemnego odrętwienia. Mickiewicz byłby dumny!

Wyróżniam też Tubis Trio za album wybitny, choć póki co mocno reglamentowany, bo wydany okolicznościowo i nieprzeznaczony do oficjalnej dystrybucji. Mowa o „Sygnowano Bajgelman: impresje”. Jak zdradza tytuł, Tubis Trio sięgnęli po muzykę Dawida Bajgel-mana, żydowskiego kompozytora, który zginął w obozie koncentracyjnym. W interpretacjach tria ową żydowskość słychać bardzo wyraźnie, wybrzmiewa duch Shoah i tragiczny los społeczności żydowskiej. „Impresje” to dzieło piękne, ambitne i refleksyjne, z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Tą płytą Tubis Trio podnieśli sobie poprzeczkę bardzo wysoko i zastanawiałem się, czy będą w stanie utrzymać poziom. Utrzymali.

Świadczy o tym wydany w grudniu album „So Us”. Tym samym trio dowodzone przez Maćka Tubisa pojawia się po raz drugi w moim zestawieniu! Na „So Us” grają jak natchnieni, łącząc nowoczesny jazz z post-chopinowskimi akcentami. Klimat inny niż na „Impresjach”: dynamiczny, a czasem nawet przebojowy. Możliwości warsztatowe tkwiące w muzykach zdają się być ogromne. Teraz poprzeczka ląduje jeszcze wyżej. Co będzie dalej?

Miejsce w moim zestawieniu znalazło się także dla Kuby Więcka. W notkach prasowych można przeczytać, że to „polski Coltrane”, ale spuśćmy zasłonę milczenia na takie pijarowskie porównania, tym bardziej, że młody saksofonista naprawdę ich nie potrzebuje. Więcek to Więcek, ma swój styl i wizję. Wizję oryginalną i różnorodną, a której emanacją jest płyta „Multitasking”. Usłyszymy na niej inspiracje sceną brytyjską i multikulturalizmem, Więcek sięga po elektronikę, a kontrabasistę Michała Barańskiego angażuje do śpiewu hinduską techniką konnakol. W efekcie „Mulitas-king” to rzecz poza konwencją i schematem. Z Kubą nie ma nudy!

Pod koniec roku wydana została płyta Kulpowicz Quartet „Expression”. Pianista Sławomir Kulpowicz zmarł w 2008 roku, a prezentowany album zawiera materiał zarejestrowany w 2007 roku, czyli na krótko przed śmiercią. Co istotne, nagrany w momencie, kiedy pianista już wiedział o tym, że choruje na nowotwór złośliwy. Na „Expression” usłyszymy żywiołowe partie saksofonu i trąbki, pulsującą sekcję rytmiczną i Kulpowicza, kierującego całością w sposób, który symbolicznie można odczytać jako ekspresyjny hołd dla życia. Tym hołdem Kulpowicz trafia na moją listę.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski