Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła po oblaniu kwasem siarkowym. Była przypadkową ofiarą?

Uwaga TVN
75-letnia mieszkanka warszawskiej Pragi Północ zmarła po oblaniu kwasem siarkowym. Wiele wskazuje, że po pięciu latach udało się wyjaśnić tajemnicę tej okrutnej napaści. Zatrzymano trzy osoby, w tym byłego sąsiada zmarłej.

Pięć lat temu w jednej z kamienic na warszawskiej Pradze doszło do tragedii. Nieznany sprawca oblał kwasem siarkowym 75-letnią kobietę i uciekł. Dramatyczne sceny rozegrały się w windzie. Na pomoc zaatakowanej kobiecie rzuciła się sąsiadka.

- Nagle usłyszałam przeraźliwy, gardłowy krzyk: „Magda ratuj”. Zobaczyłam sąsiadkę, czymś ociekającą. Kurtka się na niej topiła. Cały czas mówiła, że ją to bardzo piecze i pytała, dlaczego ktoś jej to zrobił - opowiada Magda Gerwatowska.

75-letnia kobieta w ciężkim stanie trafiła do szpitala przy ul. Szaserów w Warszawie. - Jeżeli damy kwas na skórę to pojawią się oparzenia zarówno chemiczne, jak i termiczne. Białka pod wpływem stężonego kwasu siarkowego ścinają się. Skóra przechodzi w martwą skórę, czyli martwicę. Jeżeli jest to głęboka penetracja, uzyskujemy zwęglenie. Jeżeli stężony kwas dostaje się do układu pokarmowego czy oddechowego, to jest to wyrok śmierci – mówi dr hab. Krzysztof Miecznikowski z Uniwersytetu Warszawskiego.

Lekarze walczyli o życie pani Anny, ale obrażenia okazały się wyjątkowo poważne i po kilku tygodniach kobieta zmarła. - Do śmierci doszło w wyniku powikłania pourazowego z zapaleniem dolnych dróg oddechowych. To z punktu widzenia biegłych, miało związek przyczynowo skutkowy z oblaniem kwasem – mówi Andrzej Zaczek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ.

Stan poszkodowanej kobiety nie pozwalał na jej przesłuchanie.

Pani Magdalena od początku uważała, że to ona miała być ofiarą napastnika. O napad podejrzewała Macieja M. – partnera jednej z sąsiadek, która rozwodziła się z mężem.

Kilka miesięcy przed tragicznym zdarzeniem między panią Magdaleną a Maciejem M. zaczął się konflikt. Jego przyczyną miały być zeznania składane w sądzie w sprawie rodzinnej. Po jednej z rozpraw pani Magdalena natknęła się w windzie na Macieja M.
- Nie spodziewając się niebezpieczeństwa wsiadłam z nim do windy. Wtedy M. włożył palec do nosa, wyjął gluta, pokazał i powiedział: „To ty stara k…”. wytarł to o ścianę windy. Po czym usłyszałam, przeczytam, bo po zdarzeniu to zapisałam: „Obiecuje ci stara, ku…, że zdechniesz razem z nim. Jak będziesz świadczyć przeciwko Agnieszce. Stara ku… gwarantuję ci, że zapłacisz za wszystko. To ostatnie twoje podrygi. Przestań się wp…, pomagasz temu ch…, zginiesz razem z nim. Miej się na baczności. Oglądaj się za siebie. Ja skutecznie łamię nogi. Nie wp… się, bo nóż możesz mieć w plecach” – przywołuje Gerwatowska.

Kobieta od początku sprawy wskazywała na Macieja M. - Na początku śledztwa zrobiliśmy czynności procesowe z udziałem Macieja M. Mężczyzna złożył obszerne zeznania, wówczas w charakterze świadka i przedstawił bardzo solidne alibi. Na tamtym etapie nie można było postawić mu zarzutów – mówi Gerwatowska.

Na jakich więc dowodach prokuratura prowadziła dalsze postępowanie? - Postępowanie było trudne dowodowo. Dlatego, że sprawca użył kwasu siarkowego, który nie pozostawia takich śladów, jak inne w kryminalistyce np.: nóż, broń palna. Pracowaliśmy głównie na śladach, które zostały zabezpieczone. Był jeden odcisk palca, monitoring i zeznania świadków. Próbowaliśmy powiązać motywy tej zbrodni z osobami sprawców. Było umarzane, podejmowane, zawieszane – przyznaje prokurator Andrzej Zaczek.

Mimo dużego zaangażowania, policjantom przez blisko pięć lat nie udało się ustalić, kto i dlaczego zaatakował starszą kobietę na warszawskiej Pradze.

- Przez te pięć lat żyło mi się niebezpiecznie. Nie zdarzyło się, żebym wchodząc do windy na ułamek sekundy nie miałabym tego w głowie. Nie da się wyprzeć tego, co siedzi w człowieku. Tym bardziej, że dalej tu mieszkam. Codziennie wychodząc z domu pamiętam o tym, co się wydarzyło. Oglądam się za siebie – mówi Gerwatowska.

Punktem zwrotnym w sprawie było zeznanie jednego ze świadków. - Dość lakoniczne i syntetyczne, ale bogate w treść i okoliczności, które mogliśmy zweryfikować i sprawdzić wiarygodność tego świadka – mówi prokurator Andrzej Zaczek.
- Czy mówiąc kolokwialnie, ktoś zaczął sypać wspólników? - Tak – przyznaje prokurator.

Dzięki tym zeznaniom oraz innym dowodom, których ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie może ujawnić, tydzień temu policjanci zatrzymali trzech mężczyzn, podejrzanych o związek z napadem na 75-letnią kobietę. Wśród zatrzymanych jest także Maciej M.

Postawiono zarzuty podżegania, pomocnictwa i sprawstwa. Sprawcy to były osoby wielokrotnie karane m.in. za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Każdy z nich odbył wcześniej karę ponad 10 lat pozbawienia wolności. Zatrzymani nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Odmówili odpowiedzi na pytania prokuratora. Odpowiadali jedynie na pytania swoich obrońców.

- Przestępstwo zabójstwa zagrożone jest karą maksymalną dożywotniego pozbawienia wolności – mówi prokurator Andrzej Zaczek.​

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Kurier Lubelski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski