Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany gangster uniknie kary? Jest chory czy tylko symuluje?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Czy wrocławski gangster odsiedzi kiedyś wyrok, na który został skazany?
Czy wrocławski gangster odsiedzi kiedyś wyrok, na który został skazany? Pawel Relikowski / Gazeta Wroclawska
Wrocławski gangster, skazany przed wielu laty za udział zbrojnej grupie przestępczej, może uniknąć kary. Za kilka tygodni minie piętnaście lat od wyroku, a on wciąż ma do odsiedzenia przeszło 2 lata więzienia z 2,5 letniej kary. Jeśli nie trafi za kratki do końca grudnia, nigdy już nie pójdzie do więzienia za udział w gangu, który terroryzował Wrocław w latach 9.. Bo po 15 latach „wykonanie kary” przedawnia się.

Janusz S. ps. „Sołtys” to ostatni ze skazanych w głośnym przed laty procesie członków gangu Leszka C., który nie odbył jeszcze kary. Przez wiele lat odraczano mu karę, albo udzielano przerwy z powodu stanu zdrowia. Docierają do nas dwie – sprzeczne – wersje wydarzeń. Pierwsza - mężczyzna symuluje i wodzi za nos wymiar sprawiedliwości. Druga – jest naprawdę bardzo chory.

Gang powstał na początku lat 90. Tworzyli go m. in. byli sportowcy. Sam Leszek C. to dawny Mistrz Polski w boksie. Grupa rządziła we wrocławskim półświatku. Ochraniała lokale i agencje towarzyskie. Stała za handlem narkotykami, kradzieżami samochodów. Głośno było o tym jak wojowała z innymi gangami. Nie tylko z Wrocławia. „Sołtys” został uznany za winnego udziału w tej grupie i nielegalnego posiadania broni. W swoim domu we wsi pod Wrocławiem miał przechowywać broń grupy.

Teraz we wrocławskich sądach trwa walka z czasem. Pod koniec września sąd okręgowy doprowadził do osadzenia mężczyzny w więzieniu. Przesiedział tam niewiele ponad miesiąc, 12 listopada sąd apelacyjny wypuścił go. Jeden z argumentów - „Sołtys” 8 listopada trafił z celi do szpitala z zawałem serca. Taką informację podała w sądzie obrońca mężczyzny, powołując się na wiadomości od rodziny. Sąd tego nie sprawdził.

Kilka dni po zwolnieniu skazanego okazało się, że to nie był zawał. Jeszcze 8 listopada mężczyzna był z powrotem w więzieniu. Już po zwolnieniu „Sołtysa” przez sąd apelacyjny, powstała opinia biegłego lekarza, że stan zdrowia nie przeszkadza w odsiadce. Drugi argument sądu apelacyjnego za zwolnieniem – opinia biegłego z 7 sierpnia, że „Sołtys” nie powinien być zamykany w więzieniu przynajmniej przez trzy miesiące. Ale ten sam lekarz miesiąc później wydał inną opinię – że siedzieć może. O tej drugiej sąd nie wiedział, bo znajdowała się w aktach innej sprawy.

PRZECZYTAJ jak "Sołtys" starał się o ułaskawienie

Ale to nie wszystko. Znamy treść notatki policjantów z rozmowy z lekarzami wrocławskiego szpitala przy Borowskiej. „Na pytanie o stan zdrowia (…) jeden z lekarzy oświadczył, że w ich ocenie Janusz S. symuluje” - czytamy w niej. Okoliczności, w jakich powstała notatka, są bardzo ciekawe. Pod koniec sierpnia mężczyzna miał zgłosić się do więzienia, ale tam nie trafił. Wrocławski sąd okręgowy rozesłał za nim list gończy. Miesiąc później – dokładnie 18 września – policjanci zatrzymali Janusza S. Wychodził z mieszkania we Wrocławiu. Zawieźli go do gmachu Komendy Wojewódzkiej Policji. Tam mężczyzna zasłabł. Trafił do szpitala na Borowską. Po dwóch dniach wypisano go i przewieziono do więzienia. Wtedy to dwaj policjanci rozmawiali z lekarzami i usłyszeć od nich mieli, że „Sołtys” symuluje.

Obrońca Janusza S., mecenas Małgorzata Gruszecka, jest pewna, że jej klient nie symuluje. Jest naprawdę schorowany. Miał poważne problemy kardiologiczne, przechodził poważne zabiegi i teraz czeka go kolejny. Wręcz jego życie jest zagrożone. W jej opinii, żeby uniknąć kompromitacji wymiaru sprawiedliwości i przedawnienia wykonania kary, należy zmienić sposób jej wykonywania. Można zamienić więzienie na karę w zawieszeniu albo udzielić przedterminowego zwolnienia. Dodatkowo zobowiązując „Sołtysa”, by co miesiąc wpłacał jakąś sumę pieniędzy na cel publiczny.

Ale należałoby przekonać prezydenta do ułaskawienia mężczyzny. „Sołtys” dwa razy prosił o akt łaski. I dwa razy wrocławskie sądy opiniowały taki wniosek negatywnie. Raz wstawiał się za nim ówczesny senator Józef Pinior. Argumentując to m. in. przeszłością „Sołtysa”, który w stanie wojennym miał pomagać działaczom demokratycznej opozycji.

Dodajmy, że Janusz S. ma do odsiedzenia jeszcze jeden wyrok – rok i cztery miesiące za udział w oszustwach podatkowych. Ta kara póki co jeszcze się długo nie przedawni. Jest też podejrzanym o kolejne przestępstwo. Zdaniem prokuratury okręgowej, miał uczestniczyć w wyłudzaniu pieniędzy z Banku Spółdzielczego w Ząbkowicach Śląskich. To ostatnie przestępstwo popełnić miał w 2015 roku. Dokładnie tym czasie, kiedy – z pomocą Józefa Piniora – starał się o ułaskawienie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Znany gangster uniknie kary? Jest chory czy tylko symuluje? - Gazeta Wrocławska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski