Znany polityk Artur Zawisza tłumaczy się z jazdy bez prawka. Został dwa razy zatrzymany przez policję. „Nie stała za tym brawura"

- Przepraszam, ponownie przepraszam potrąconą rowerzystkę panią Anetę oraz wszystkich zawiedzionych i rozczarowanych - napisał Artur Zawisza w niedzielę rano na swoim profilu facebookowym.

Odniósł się w ten sposób do zdarzeń z piątku. Prawicowy polityk pochodzący z Lublina został tego dnia dwa razy przyłapany na jeździe bez prawa jazdy. Za pierwszym razem stało się to rano, gdy potrącił rowerzystkę, pracownicę Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Do drugiego zatrzymania doszło wieczorem. Policjanci uniemożliwili politykowi dalszą jazdę: zabrali mu kluczyki do auta, a samochód odholowali na parking.

Zawisza już wcześniej przepraszał za potrącenie rowerzystki. - Jechałem w stanie wyższej konieczności jako jedyny żywiciel rodziny - przekonywał. Teraz zapewnia, że wieczorem wsiadł do samochodu tylko po to, by odstawić je do firmowego garażu.

- Upolował mnie pracujący w Parlamencie Europejskim asystent pani poseł z Koalicji Europejskiej i jego zdjęciami posłużyły się media, gdy po doniesieniu na policję patrol zatrzymał mnie w aucie robiącego trzyminutowy objazd ulicami do garażu - wyjaśnia Zawisza.

Polska Agencja Prasowa ustaliła w jakich okolicznościach Artur Zawisza stracił prawo jazdy. Dziennikarze podają, że doszło do tego w 2016 roku we wsi Stara Huta w powiecie zamojskim. Polityk został zatrzymany przez patrol policji. Jechał wówczas pod wpływem alkoholu, za co potem odebrano mu prawo jazdy. PAP podaje, że jednocześnie sąd wydał Zawiszy zakaz prowadzenia pojazdów, który wygasł z końcem lipca tego roku.

Artur Zawisza urodził się w Lublinie. Studiował polonistykę i filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był posłem Prawa i Sprawiedliwości, współtworzył Ruch Narodowy.