Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowcy Lubelskiego Węgla KMŻ pojadą w Równem po awans do 1. ligi

Krzysztof Nowacki
Karol Wiśniewski/archiwum
Ostatni mecz sezonu drugiej ligi rozstrzygnie, który zespół obok Polonii Piła bezpośrednio awansuje do pierwszej ligi. Wszystko w rękach żużlowców Lubelskiego Węgla, którzy w czwartek pojadą na wyjeździe z Kaskadem Równe. Drużyna z Ostrowa może już tylko obserwować oraz próbować zmobilizować zespół z Ukrainy do większej walki.

Ostrowianie w niedzielę wygrali u siebie z pewną swego Polonią Piła 49:41. Goście przyjechali na mecz tylko w sześcioosobowym składzie. - Wiedziałem, że wszystko jest już poukładane. Po składzie Piły było widać, jak podeszli do tego meczu. Ale nie jestem tym zdziwiony. Zeszło z nich powietrze i nie bardzo chciało się im walczyć. Swój sukces już osiągnęli, a Ostrów był zdesperowany, bo liczą na nasze potknięcie na Ukrainie - twierdzi Grzegorz Dzikowski, trener KMŻ.

Ostrovia miała dużo szczęścia w obu potyczkach z Polonią. Na inaugurację rozgrywek w składzie pilan nie było jeszcze Piotra i Przemysława Pawlickich i ostrowianie wygrali 51:39. Z kolei w rewanżu pilanie nie mieli już powodów do walki. Teraz słychać głosy, że ostrowianie będą chcieli pomóc drużynie z Ukrainy, m.in. podstawiając lepszy sprzęt. - Ja nie patrzę na to, co robi Ostrów. W myśl zasady, umiesz liczyć licz na siebie, staram się skupić nad tym, nad czym powinienem. Czyli nad ustawieniem drużyny i odpowiednim jej zmobilizowaniu. Być może Ostrów będzie chciał wspomóc Równe, ale ja nic na ten temat nie wiem. My patrzymy tylko na siebie - podkreśla Dzikowski.

Lubelscy żużlowcy trenowali we wtorek na lubelskim stadionie. Zawodnicy skupili się przede wszystkim na przygotowaniu sprzętu. - W Równem spodziewamy się twardego i dziurawego toru. Ważny będzie start, który jak zwykle stanowi 50 procent sukcesu - twierdzi trener.

W zespole z Ukrainy jeździ trzech Polaków: Tomasz Rempała, który w poprzednim sezonie startował w KMŻ, oraz Piotr Świst i Stanisław Burza. Na inaugurację sezonu zespół z Równego niespodziewanie walczył w Lublinie o zwycięstwo i ostatecznie przegrał zaledwie 43:47. Ale od tego czasu w lubelskiej drużynie zaszło wiele zmian. Trenerem nie jest już Rafał Wilk, a miejsce w składzie dawno stracili obecni w tamtym spotkaniu Tomasz Piszcz i Pontus Aspgren.

Na czwartkowe spotkanie Grzegorz Dzikowski awizował identyczny skład jak w dwóch poprzednich meczach. Na papierze zdecydowanym faworytem spotkania są lublinianie. Patrząc na potencjał obu drużyn, KMŻ powinien jutro wygrać i to wyraźnie. - Ja nie patrzę na siłę zespołów na papierze, bo tor zawsze to weryfikuje. Jednak po ostatnich meczach można powiedzieć, że chłopcy dopiero zaczęli sezon. Są w tak zwanym gazie i nie obawiam się żadnych niespodzianek. Jedziemy po zwycięstwo, ale z pełnym szacunkiem dla przeciwnika, który ma atut własnego toru - podkreśla Dzikowski.

Spotkanie w Równem rozpocznie się o godzinie 15.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski