Zwężanie interesów

Oburzone "nieludzką" postawą Victora Orbana media rzuciły się na jego stwierdzenie, że "Węgry nie są stroną tego konfliktu". Są, szanowny idolu prezesa Kaczyńskiego. Są głęboko powiązane gospodarczo z Rosją i wolą siedzieć cicho.

Rządzący i dzielący w Unii Europejskiej obradują aż furczy, a wypływają z tego, oprócz wielkich słów, tylko takie dokumenty, jak ten sfotografowany u jednego z brytyjskich ministrów - żadnych gwałtownych ruchów i opowiadania się po którejś ze stron. Jedenaście miliardów euro obiecanych Ukrainie to jest trochę pieniędzy, ale tyle majątku mają na kontach także niektórzy obywatele naszego kraju, więc nie jest to obietnica zwalająca z nóg.

Wszyscy są powiązani interesami z Rosją, bo to największy kraj świata i inaczej być nie może. Nikt z Rosją nie wygra, i wiedzą o tym wszyscy. Pozostaje kwestia, jak wyjść z całego zamieszania z niepokiereszowaną wizerunkowo twarzą. Myślenie wyłącznie kategoriami własnych, chwilowych interesów już nieraz źle ukierunkowało wydarzenia.

Gdyby, pod koniec XVII wieku, Jan III Sobieski i Kara Mustafa usiedli sobie na kawie gdzieś w okolicach Wiednia, dzisiaj pewnie Turcja graniczyłaby na północy z Włochami i Polską, byłaby gwarantem pokoju na naszych granicach z Niemcami i Rosją, a rozbiorów by nie było. Chora fantazja? A jak inaczej określono by przewidywania, że pewien austriacki bezrobotny kapral, dorabiający sobie na chleb malowaniem średniej jakości obrazków, stanie na czele ruchu, który zajmie prawie całą Europę, dużą część Afryki, i pośle na śmierć miliony ludzi?

Szczerze popieram głośne protesty i zdecydowane działania Polski w sprawie Ukrainy, bo jestem nieuleczalnie zainfekowany poczuciem sprawiedliwości. Rozumiem również, że ci, którzy gromko protestują przeciwko dozbrajaniu naszego wojska, to ci sami, którzy jesienią nie zmieniają opon na zimowe.

Po co? Przecież niedługo będzie wiosna.