MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zwykły człowiek Józef Czechowicz. Nowa wystawa „Lublin, Lublin, Lublin”

Joanna Jastrzębska
Muzeum Józefa Czechowicza / Facebook
Na uroczystościach poświęconych lubelskiemu poecie Józefowi Czechowiczowi słyszymy zwykle, że był wielkim poetą, wybitnym przedstawicielem Drugiej Awangardy i autorem słynnego „Poematu o mieście Lublinie”. A jakim był człowiekiem? Tego możemy się dowiedzieć podczas najnowszej wystawy w muzeum jego imienia.

O czym mógł myśleć Józef Czechowicz, siedząc w łazienkowskim parku? O wielu rzeczach: o nowym wierszu, o antologii poezji, o roli poety we współczesnym świecie. Ale myślał o Lublinie, choć:

Termin „myślenie” nie jest dobry; było to raczej zamyślenie, stan zatopienia się w radosnych uczuciach odległego dzieciństwa, tak mocno związanego z łąkami nadbystrzyckimi – czytamy w liście wysłanym do ks. Ludwika Zalewskiego.

Zwykły człowiek Józef Czechowicz. Nowa wystawa „Lublin, Lublin, Lublin”

– Siedział sobie nad rzeką i właśnie taki kilmacik mu się włączył, a ręka składała się w słowo „Lublin” – mówi Magdalena Krasuska, jedna z kuratorek wystawy „Lublin, Lublin, Lublin. Józef Czechowicz i rodzinne miasto”, którą można już oglądać w muzeum przy ul. Złotej. Wszyscy, którzy się na nią wybiorą, zobaczą, że ręka mistrza składała się nie tylko w słowo „Lublin”, ale także „w kształt Trynitarskiej Wieży”. – Tę wystawę chciałyśmy zrobić o Czechowiczu i jego relacji z miastem trochę w innym ujęciu: bardziej prywatnym, intymnym, emocjonalnym. Głównym źródłem są listy.

Zwykły człowiek Józef Czechowicz. Nowa wystawa „Lublin, Lublin, Lublin”

Będą to nie tylko treści pisane przez Czechowicza, ale także do niego i niewykluczone, że podczas zwiedzania w pewnym momencie zakręci nam się łza w oku. Na przykład w takim:

Kochany! Pragnę niezmiernie zobaczyć twą ręką pisane kilka słów z wiadomością, żeś zdrów i cały. Jak dotąd nie doszedł do mnie od Ciebie najmniejszy znak życia. Może nie doszły do Ciebie moje kartki. Nie tracę nadziei, że choć na tą (dziewiątą z rzędu) otrzymam odpowiedź pod moim dawnym adresem. My jesteśmy zdrowi. Gdy otrzymam odpowiedź, napiszę szczegółowej. Całuję Cię serdecznie, siostra Kicia.

Szczegółowiej o sytuacji rodziny pisać nie musiała, bo odpowiedź od brata nigdy nie przyszła; kilka dni wcześniej zginął w bombardowaniu podczas wizyty u fryzjera, o czym jego bliscy dowiedzieli się z kilkumiesięcznym opóźnieniem.

Zwykły człowiek Józef Czechowicz. Nowa wystawa „Lublin, Lublin, Lublin”

Od zawsze pod rękę z katastrofą

Wiedząc o tragicznej śmierci Czechowicza i znając chociaż część jego twórczości, nikt nie zdziwi się użyciem słowa „katastrofa” w opowieści o jego losach. Może jednak zdziwić, że była w nim obecna aż tak dosłownie i od samego początku.

– Naszą opowieść chcemy zacząć od jego pierwszego wspomnienia z dzieciństwa, jakie miał w swojej głowie. Opisywał to tak: „Stanęliśmy z ojcem przed bramą domu. A ta brama wówczas była drewniana. Nagle w ulicy rozległy się krzyki i strzały. Uciekający Kapucyńską rewolucjonista czy opryszek strzelał na oślep z rewolweru w tył. Policjanci zasypywali go w biegu dosłownie gradem kul. Nim ojciec oprzytomniał, nim skrył się w bramie, pociągając mnie za sobą, usłyszałem brzęk. Kula rozbiła szybę tuż obok nas, w pierwszym oknie Sali bankowej. Następnie wplątała mi się w sukienkę, wyrywając mi rąbek. Nic mi się nie stało. Ani ojcu” – przywołuje kuratorka Magdalena Krasuska.

– Wiemy też, jakie były pierwsze wypowiedziane przez niego słowa, które zapamiętał – dodaje druga kuratorka wystawy Anna Marcińczak. – Pamiętał, że powiedział „Mamo, idźmy na wojnę”. Miał wtedy dwa lata.

Jak mówią kuratorki, choć życie Czechowicza upływało w przeczuciu zbliżającej się katastrofy, wystawa nie będzie miała tylko takiego wydźwięku. Wpłynie na to żywy zachwyt Lublinem, który poeta opisywał, rysował, a nawet fotografował.

W Muzeum Czechowicza podczas wystawy „Lublin, Lublin, Lublin” będzie można dowiedzieć się m.in. że niewiele brakowało, żeby w jego kultowej frazie została „rzeka”, nie „łąka” („Lublin nad łąką przysiadł”), zobaczyć, na jaki obraz poeta musiał patrzeć nawet kilka razy dziennie, a nigdy o tym nie wspomniał, oraz spojrzeć na fotografię osób autorskich książki, której nakład trzeba było opatrzeć banderolą z informacją o tym, że ucierpiały w czasie wojny.

Wystawę można oglądać w Muzeum Czechowicza przy ul. Złotej 3 w godzinach otwarcia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zobacz Q&A z Mandaryną !

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski