Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żywot pocztówki

Ewa Czerwińska
Zbigniew Nestorowicz, historyk sztuki, ekspert w dziedzinie numizmatyki i rzemiosła artystycznego
Zbigniew Nestorowicz, historyk sztuki, ekspert w dziedzinie numizmatyki i rzemiosła artystycznego Jacek Babicz
O lubelskich widokówkach ze Zbigniewem Nestorowiczem, kolekcjonerem, rozmawia Ewa Czerwińska.

Jest Pan znanym kolekcjonerem. Kolekcjonerstwo to coś więcej niż zbieranie?
Oczywiście, to nie jest mechaniczne zbieranie. Każdy przedmiot ma jakąś historię: ktoś go zrobił, komuś sprzedał, ktoś był pierwszym właścicielem. Więc kolekcjoner powinien się jak najwięcej o tym skarbie dowiedzieć. Nie tylko posiadanie, ale i ta wiedza daje dużo satysfakcji. Moje hobby zaczęło się bardzo wcześnie, jeszcze w szkole. Duży wpływ miał dom rodzinny. Obydwoje rodzice byli nauczycielami, miłośnikami historii. W domu mieliśmy wiele dawnych przedmiotów, dużą bibliotekę. Już wtedy interesowałem się antykami. Nic dziwnego, że wybrałem historię sztuki. Zdałem na KUL, choć wówczas - w latach 80. - konkurencja była 1:12. Nie żałuję. Miałem wybitnych profesorów: Andrzeja Ryszkiewicza, Tadeusza Chrzanowskiego, Jacka Woźniakowskiego, Tadeusza Dobrzanieckiego. To naukowe filary w tej dyscyplinie. Studia poszerzyły moje horyzonty, uwrażliwiły estetycznie. Na monety czy medale patrzyłem już nieco inaczej: kto i kiedy je projektował, co działo się wówczas w Polsce, w Lublinie...

Pierwsze zdobycze?
Zacząłem od monet, ponieważ mój ojciec je kolekcjonował. Pierwsza to był trojak wybity w mennicy lubelskiej w 1597 roku. Za czasów króla Zygmunta III Wazy, w latach 1595 - 1601 mennica ta mieściła się przy ulicy Olejnej 6 w Lublinie. Wybijano w niej grosze, trojki i szóstaki.

Ciekawe, co można było wówczas kupić za takiego trojaka?
Jeden wystarczył, żeby się wyżywić przynajmniej przez 3-4 dni. Przeliczając na dzbany wina - to co najmniej dwanaście średnich, półtoralitrowych. Zacząłem od monet, ale potem rozszerzałem zainteresowania. W mojej kolekcji są również pocztówki. Ponieważ zawsze bliska mi była historia, kultura Lublina, koledzy zaangażowali mnie przed kilkunastu laty przy wydaniu albumu "Lublin na dawnej pocztówce".

Pocztówka długo nie była traktowana poważnie.
Wręcz ją lekceważono. Ludzie nie zwracali uwagi, że może być doskonałym źródłem ikonografii miasta. To na tych małych kartonikach zachowały się miejsca, kamienice, widoki, których już dawno nie ma. Obok Poczty Głównej jest dziś plac Czechowicza, a przecież przed wojną stały tam domy. A na placu Litewskim do 1922 roku - cerkiew prawosławna. Symbol rusyfikacji w Lublinie. Zbudowano ją de facto dla setki prawosławnych. Z cegieł, które zostały z jej rozbiórki, wzniesiono Dom Żołnierza. Przeglądając dawne pocztówki zobaczymy też, jak zmieniał się dworzec, jakie szyldy wisiały nad drzwiami przedwojennych sklepów. Rymarz, bednarz... - czy młode pokolenie wie, co to za rzemieślnicy? Pocztówki oddają również atmosferę ulicy - jak się ludzie ubierali, jakimi samochodami, zaprzęgami konnymi jeździli... Pierwszy w Lublinie historyczną wartość pocztówek docenił Henryk Gawarecki, który umieszczał je w pierwszych przewodnikach po Lublinie, dając sygnał, że to poważne źródło ikonograficzne dla badaczy.

I dziś ma Pan trzy tysiące pocztówek. Jak Pan je zbierał?
Znajdowałem je na targach kolekcjonerskich, które od 1973 roku odbywają się w Lublinie co miesiąc. Kupowałem lub wymieniałem na inny przedmiot. Wiedząc, że ktoś ma pocztówkę, która mnie interesowała, musiałem zdobyć coś atrakcyjnego dla jej właściciela.

Wyobrażam sobie, ile szuflad z takimi skarbami zostało opróżnionych, jak z niepotrzebnych rupieci.
Niektórzy ludzie nie przykładają wagi do staroci, nie wiedzą, że mają one też wartość materialną. Ceny są różne. Jest taka widokówka, która ma nawet 80 lat, a kosztuje tylko 10 złotych. A znów inna - nawet 2 tysiące. Decyduje rzadkość występowania. Najstarsze robiono w technice litografii. Można było wykonać jedynie 200, 300 czy 500 sztuk. Bardzo krótkie serie. Kiedy pojawiała się chromolitografia, wykonywano ich więcej. No a offset pozwolił już na powielanie w tysiącach egzemplarzy.
Kiedy wyprodukowano pierwsze pocztówki?
Pierwsze pochodzą z 1896 roku. Ważnym wydarzeniem w naszym mieście była wystawa przemysłowa w 1901 roku, upamiętniona na pocztówce zaprojektowanej przez wybitnego artystę Konstantego Kietlicz-Rajskiego. Projektowali także Zofia Stryjeńska i Józef Mehoffer. Widoki aranżowano. Mam dwie pocztówki, na których widnieje sobór z placu Litewskiego - na jednej z nich przed cerkwią stoi samochód, a na drugiej nie. Przedwojenny Lublin miał szczęście do świetnych fotografów Edwarda Hartwiga i Jana Bułhaka. Pocztówki Hartwiga są artystyczne, specyficzne. To artysta, widział więcej i inaczej. Pokazywał na przykład Lublin za mgłą... A podpisywała te widoki ręcznie Julia Hartwig.

Ma Pan ulubioną widokówkę?
W 1928 roku Wiktor Ziółkowski, znakomity artysta malarz, sam wykonał kartkę pocztową z widokiem Bramy Krakowskiej. Rysunek jest godny ręki mistrza - podziwiam go do dziś. Kartkę Ziółkowski wysłał z letniska w Kazimierzu swojemu przyjacielowi, ks. profesorowi Ludwikowi Zaleskiemu, mieszkańcowi seminarium duchownego. Fakt, że sama kartka została wykonana ręcznie, świadczy o wielkiej przyjaźni obydwu panów.

Powstawały też wojenne pocztówki?
W czasie I wojny robili je Austriacy. Wiadomo, że jak żołnierz stacjonował w obcym mieście, to chciał rodzinie wysłać widok miasta, w którym przebywał. Więc wydawano ich dużo. Ze względów strategicznych nie wszystko na tych widokówkach pokazywano, na przykład nie znajdziemy na nich widoku dworca kolejowego czy mostu itp. W czasie II wojny światowej także robiono pocztówki. Wkrótce po inwazji Niemców w 1939 roku wyszła seria z widokami zbombardowanego Lublina, bo Niemcy chcieli się pochwa-lić swoimi podbojami. Potem dowiedzieli się, że Lublin jest lokowany na prawie magdeburskim, więc starali się ten fakt propagandowo wykorzystać. Seria czterech znaczków z tamtego czasu eksponowała Bramę Krakowską, jako zabytek z początków miasta i symbol niemieckości. Zdjęcia robili wojskowi fotografowie - są technicznie doskonałe.

A kiedy wyruszyła w świat pocztówka powojenna?
Tematem pierwszej, propagandowej serii autorstwa fotografów radzieckich był obóz na Majdanku. A potem powstała Krajowa Agencja Wydawnicza i zmonopolizowała rynek wydawców. Nakłady widokówek były olbrzymie: 20, 50, 100 tysięcy. Zdjęcia robili znakomici fotografowie, m.in.: Edward Falkowski, Jacek Mirosław, Ryszard Rzepecki, Piotr Maciuk, Stefan Ciechan. W latach 80. pocztówki pojawiały się nakładem wydawnictwa Ryszarda Bogdziewicza, jego kontynuatorem był później Zbigniew Lemiech.

Jakie widoki zostały nam na kartkach z peerelu?
Pocztówki z tamtych ponad czterdziestu lat pokazują, jak zmieniało się miasto. Najmłodsi nie pamiętają, że przez Krakowskie jeździły trolejbusy. Chlubiliśmy się LSM, miasteczkiem uniwersyteckim, Czechowem, a przecież nasi dziadkowie pamiętają, jak tam pasły się krowy.

Zdjęcie to jedno. Ale te teksty na drugiej stronie! Ludzie pięknie do siebie pisali.
Epistolografia jest, niestety, w zaniku. Esemesujemy, mejlujemy, ale niewielu pisze listy. Kiedyś kartki oczywiście wysyłali przyjezdni. Wielu nie poprzestawało na pozdrowieniach. Ludzie pisali: o, tu byłem! Czasem opisywali szerzej to, co na pocztówce. Pamiętam taki tekścik, w którym jakiś obywatel wyjaśniał swojej narzeczonej, że kościół nazywany powizytkowskim, voto króla Jagiełły po bitwie grunwaldzkiej - budowali Krzyżacy. Widać, że ludzie interesowali się historią.

Wkrótce Czytelnicy Kuriera znów będą mogli zajrzeć do Pańskiej kolekcji. Co to będzie za seria?
Wybraliśmy charakterystyczne obiekty Lublina i rzadkie pocztówki. Udało nam się pokazać np. wieżę ciśnień, którą pamiętają przedwojenni lublinianie. Zbombardowali ją Rosjanie w 1944 r. Drugi rarytas to widokówka z soborem na placu Litewskim. Zobaczycie Państwo, jak ta budowla dominowała nad miastem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski