Dwugłos o degradacji członków WRON. Czarnek vs Gryz

NIE - Gryz: To nie jest słuszne ani moralnie, ani prawnie, ani historycznie

Sprawiedliwość dziejowa nie jest nowym hasłem. W jej imieniu wsadzano ludzi do więzień i zwalniano z pracy. Teraz to wraca - komentuje pułkownik w stanie spoczynku Jerzy Gryz (SLD).

Według polskiego prawa, stopnia wojskowego może pozbawić żołnierza wyłącznie sąd wojskowy. I to w przypadku dokładnego zbadania sprawy i uznania konkretnych, indywidualnych przewinień.

Dlatego taka gremialna degradacja, gdzie stosuje się odpowiedzialność zbiorową jest nie do przyjęcia.

Być może degradacja mogłaby być możliwa, gdyby przed sądem udowodnić konkretnym osobom, że wskutek ich politycznych działań poniosły śmierć jakieś osoby. Ale taka ocena też jest zarezerwowana dla sądu, a nie polityków.

Jest to też naganne ze strony polskiej tradycji. Nie przypominam sobie ani jednego przypadku politycznej degradacji oficera sprzed 1945 roku. Nawet jeśli o dowódcach wojsk, z powiedzmy 1939 roku lub okresu przedwojennego, pisano negatywnie, to zawsze przed nazwiskiem pisano generał. Przecież nikt nie zdegradował marszałka Józefa Piłsudskiego. Nawet jeśli władza nie miała o nim dobrego zdania, to pozostał marszałkiem.

Jest w tej sprawie jeszcze wątek moralny. Degraduje się też osoby już nieżyjące, które nie mogą się bronić.

Przecież PiS był przy władzy, kiedy jeszcze osoby, o których dziś mówimy, żyły. Dlaczego wówczas nie podjęto dyskusji o degradacji? Wtedy przynajmniej ci generałowie mogliby się bronić.

Sprawiedliwość dziejowa, która dziś jest podnoszonym argumentem, nie jest nowym hasłem. W imię sprawiedliwości dziejowej w latach 40. czy 50. wsadzano ludzi do więzień i zwalniano z pracy. Teraz to wraca.

Uważam, że degradacja generałów nie jest słuszna, ani moralnie, ani prawnie, ani historycznie.