Lubelskie legendy polecają się na wakacje! Podążaj ich szlakiem i poznaj miasto od innej strony!
Legenda o przybyciu Relikwii Drzewa Krzyża Świętego do Lublina
Pewien dominikanin imieniem Andrzej, pochodzący z Krakowa biskup kijowski po spaleniu tamtejszej katedry, przywiózł do miasta relikwie Drzewa Krzyża Świętego, by nie dostały się w ręce najeźdźcy. Postanowił przewieźć je do Krakowa, jednak po drodze zatrzymał się w lubelskim klasztorze ojców Dominikanów. Gdy już miał wyruszać, konie ciągnące wóz nie chciały ruszyć. A tak naprawdę nie ruszyły dopóki z wozu nie została ściągnięta skrzynia w której znajdowały się relikwie. Biskup postanowił pozostawić relikwie w kościele pw. św. Stanisława, jednak pragnął by także dotarły do Krakowa. Wpadł więc na pomysł rozdzielenia ich, jednak gdy chciał to zrobić, dłuto ześlizgnęło się i raniło go w rękę. Gdy zrozumiał to i odstąpił od tej decyzji, rana cudownie zagoiła się. Jakiś czas później, pewien kupiec z Gdańska postanowił ukraść relikwie. Jednak konie nie pozwoliły zajechać mu daleko i mniej więcej w miejscu gdzie dziś stoi KUL, konie stanęły dęba i nie chciały dalej jechać. Przestraszony kupiec zwrócił relikwie, a w miejscu gdzie konie odmówiły posłuszeństwa postawił kościół pw. Świętego Krzyża (obecny Kościół Akademicki). W 1991 roku relikwie zostały skradzione i do dzisiejszego dnia nie wiadomo co się z nimi stało.