Regionalne izby obrachunkowe. Zmiana warty i zasad u strażników finansów
Rząd zmienia zasady funkcjonowania regionalnych izb obrachunkowych. Jedni mówią o zamachu na samorządy, drudzy o lepszej kontroli nad ich wydatkami. Czy to krok w dobrą stronę?
TAK - Marek Wojciechowski, radny wojewódzki PiS, przewodniczący komisji rewizyjnej
Oczywiście, że to krok w dobrą stronę i zupełnie niepotrzebne są te polityczne spięcia.
Blisko dwa tysiące samorządów ma zadłużenie sięgające 30 procent ich dochodów. Kilkaset ma dług w wysokości 40 - 50 proc. dochodów, a 42 osiągnęło około 60-procentowy dług. A to już jest poważny problem.
Właśnie z myślą o takich sytuacjach należy zmienić ustawę o regionalnych izbach obrachunkowych.
W nowych zapisach nie ma nic złego i nie rozumiem dlaczego PO i PSL protestują. Przecież tu chodzi o wzmocnienie nadzoru nad wydatkami samorządów, a zwłaszcza nad tzw. mechanizmami dłużnymi - kredytami, pożyczkami, emitowaniem obligacji. Tak wygenerowany dług wlicza się w dług publiczny, a ten dotyczy nas wszystkich.
Co do wprowadzanego do zadań RIO kryterium oceny celowości, to nie jest to sprawa polityczna. Chodzi właśnie o lepsze nadzorowanie wydatków samorządów.
Można sobie wyobrazić sytuację, że jakiś wójt, w sposób w pełni zgodny z prawem, wykupuje 20 hektarów ziemi i w ten sposób zamraża połowę rocznego budżetu gminy, bo nie wie jak spożytkować ten grunt. RIO otrzyma narzędzia do reagowania właśnie w takich wypadkach.
Do tej pory RIO oceniało wydatki samorządów pod kątem ich legalności. Izbę interesował tylko rachunek matematyczny. Teraz to się zmieni.
Jest to szczególnie ważne w sytuacji, gdy samorządy sięgają po środki unijne. Wielu z nich jednak nie może tego zrobić, bo ich nie stać na dołożenie do inwestycji tzw. wkładu własnego. A nie stać ich poprzez nadmierne zadłużenie.
Dlatego uważam też, że przyjęte, głosami PSL i PO, przez sejmik województwa lubelskiego stanowisko jest niepotrzebne.