Remont pl. Litewskiego. Czy to dobrze zainwestowane pieniądze?
NIE - Zbigniew Ławniczak, radny miejski PiS
Megalomania i niepotrzebna rozrzutność. Trudno nie mieć mieszanych uczuć wobec tej inwestycji. I to z kilku powodów. Po pierwsze - koszty. Inwestycja pochłonęła prawie 50 milionów złotych. To zdecydowanie za dużo. Przy rozsądnym gospodarowaniu, a takim powinny się kierować władze Lublina, w sytuacji, kiedy naprawdę mamy olbrzymie wydatki, inwestycja powinna się zamknąć kwotą ok. 20 mln zł. Z nakładami zatem ratusz przesadził. Np. powstała grająca, kolorowa fontanna. Niczym w Dubaju. A Dubajem nie jesteśmy, nie mamy tyle pieniędzy co szejkowie, aby wydawać je na rzeczy, które w Lublinie nie są sprawami pierwszej potrzeby.
Zostańmy jeszcze przy fontannie. To kosztowny „gadżet”. Dużo kosztowała budowa i dużo będzie kosztowało jej utrzymanie. Roczna obsługa ma pochłonąć ok. miliona złotych. Do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty wody. A co otrzymujemy w zamian? Fontanna będzie działać tak naprawdę cztery-pięć miesięcy w roku, bo przez taki okres mamy odpowiednią aurę. Jesienią, zimą będzie to martwa atrakcja.
Zamiast wielkiej fontanny widziałbym raczej zielone ogrody, miejsca do odpoczynku dla starszych lublinian oraz dla dzieci.
Wydanie na nowy plac Litewski prawie 50 mln zł w sytuacji, gdy ok. 500 metrów dalej przy Lubartowskiej kamienice są w takim stanie, że się rozpadają, jest trudne do zaakceptowania.
Przejdźmy do samego wyglądu placu. Mamy niemal wzorcowy przykład „architektury betonu”. Nawiązuje to stylem do placu Piłsudskiego z Warszawy, gdzie odbywają się defilady i uroczystości państwowe. Na pl. Litewskim też mamy mnóstwo betonu i bardzo mało zieleni. Trudno znaleźć na nim miejsce do rekreacji. Nawet ławki, które postawiono, mogą nie spełniać swojej roli. Dlaczego? Bo kto będzie chciał latem usiąść w pełnym słońcu na ławeczce otoczonej dookoła betonem.