18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

... bo unijnych funduszy było za mało

Aleksandra Dunajska
Polskapresse
Nieudolne pozyskiwanie i jeszcze gorsze wykorzystywanie unijnych funduszy - to ostatnio nierzadki zarzut wobec włodarzy gmin. Coraz częściej stosują go także inicjatorzy lokalnych referendów w sprawie odwołania wójtów, burmistrzów czy prezydentów.

W Sosnowicy referendum w sprawie odwołania wójta Krystyny Jaśkiewicz odbyło się 29 marca. Zarzucono jej m.in. nieskuteczność w pozyskiwaniu europejskich dotacji. Głosowanie było jednak nieważne, bo frekwencja była za niska.

Podobna sytuacja miała miejsce w Werbkowicach, gdzie przeciwnicy Lecha Bojko podnosili, że wójt nie potrafi sprowadzić do gminy euro. - Staramy się i występujemy o pieniądze. A zarzuty odbieram jako pretekst moich przeciwników - mówi Bojko. Oponentom wójta nie udało się doprowadzić do referendum, choć próby podejmowano trzykrotnie.

- Wszędzie pojawiają się informacje o tym, jaką masę unijnych pieniędzy dostała Lubelszczyzna. Tymczasem okazuje się, że w stosunku do potrzeb jest ich przynajmniej kilkakrotnie za mało. Dlatego też bardzo trudno je zdobyć. A kiedy konkretne sumy nie spływają do gminy, mieszkańcy winą obarczają włodarzy. Stał się to więc popularny argument dla odwołania wójta czy burmistrza - tłumaczy Zdzisław Antoń, przewodniczący Związku Gmin Lubelszczyzny i wójt Niedrzwicy Dużej. Także przeciwko niemu 17 maja odbędzie się referendum. - Wójt nie zdobywa dotacji. A przecież jest tyle możliwości - wyjaśnia Andrzej Pyda, szef grupy, która zainicjowała referendum. - Otrzymaliśmy sporo środków, np. na projekt szkoleniowy dla pracowników urzędu. Inicjatywy na ponad milion zł realizowały też nasze szkoły - ripostuje Antoń.

Na Lubelszczyźnie od jesieni 2006 r. odbyło się pięć referendów w sprawie odwołania włodarza. Tylko jedno - w Dorohusku - zakończyło się zmianą na stanowisku wójta. - Często są nieskuteczne przez frekwencję. Ludzie niechętnie biorą w nich udział - tłumaczy Teresa Bichta, dyrektor lubelskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. A każde głosowanie to koszty. W Sosnowicy referendum kosztowało 8 tys. zł, w Niedrzwicy na ten cel potrzeba ok. 20 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski