Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 grzechów polskich

Małgorzata Moczulska
Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Komunia święta? Niestety, nie dla wszystkich to tylko przeżycie duchowe
Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Komunia święta? Niestety, nie dla wszystkich to tylko przeżycie duchowe
Czy pracoholizm jest grzechem? Czy własną matkę można oddać do domu starców, tłumacząc, że tam będzie jej lepiej, bo za pobyt płacimy przecież majątek? Dlaczego wciąż tak rzadko spowiadamy się z tego, że siadamy po pijanemu za kierownicą, albo że zabijamy samych siebie, głodząc się, by wyglądać jak modelki? Czy należy mieć wyrzuty sumienia, bo ściągnęło się muzykę z sieci? Wielu z nas spowiada się z tego... Oto współczesne grzechy Polaków - pisze Małgorzata Moczulska.

Dekalog ma dziś zupełnie inne znaczenie, a nasze grzechy coraz częściej usprawiedliwiamy życiem we współczesnym świecie. Bo tak łatwiej! No bo jak inaczej wytłumaczyć, że niedzielę wolimy spędzać w galerii handlowej, a uprawienie seksu przed ślubem nie jest niczym złym? Tak dziś robią wszyscy! - usłyszymy w odpowiedzi. Ci bardziej dociekliwi spytają też, kto bardziej chroni życie: czy politycy sprzeciwiający się zapłodnieniu in vitro, czy też ekolodzy walczący o dolinę Rospudy?

Pytań są tysiące, podobnie jak znaczeń grzechów. Ale kiedy odpowiemy sobie choć na ich część, to okaże się, że nic nie jest proste, a 10 Przykazań Bożych ma dziś zupełnie inne znaczenie. Jakie?

Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną

Pierwsza Komunia Święta Ani miała oprawę jak wystawne wesele. Pobyt w kościele i przygotowania były tylko dodatkiem do tej uroczystości. W domu nikt nie mówił o tym, jak ważny to dzień, jak należy się do niego duchowo przygotować. Były ważniejsze tematy do omówienia. Przyjęcie w najlepszym lokalu w mieście, szybki kredyt, by pokryć wydatki. Wszystko musiało być naj... Włoska kuchnia, profesjonalny fotograf, ogromny tort komunijny zamówiony w dobrej cukierni. A że przy okazji obraziła się babcia, która też chciała tort wnuczce upiec, ale jej nie pozwolono, bo byłby za skromny, uznano tylko za mały zgrzyt. Potem było rodzinne omawianie prezentów. Rodzice Ani sugerowali gościom, że najlepsze są koperty, a jeśli ktoś chce koniecznie coś kupić, to mają przygotowaną listę. Na niej rower, rolki, aparat fotograficzny i narty.

- Było super, miałam piękną sukienkę na przyjęciu, białą z falbankami - opowiada Ania, podekscytowana. - Do kościoła musiałam iść w prostej albie, ale potem mama mnie przebrała i wyglądałam jak księżniczka. Dostałam też mnóstwo kasy. Ponad 6 tysięcy złotych, najwięcej w klasie - dodaje rozentuzjazmowana. To jej wspomnienia z ubiegłorocznej Pierwszej Komunii Świętej. Ani słowa o Kościele, o sakramencie. Zresztą sama msza święta zdaniem rodziny była za długa i przez to spóźnili się 30 minut na przyjęcie.

Ania chętnie pokazuje też zdjęcia. Sesja z rodziną, przed kościołem, w kościele, w plenerze, na łące. Wygląda na nich ślicznie. Rodzice o to zadbali. Pół roku przez uroczystością zdecydowali się na operację plastyczną uszu dziewczynki. Zawsze miała je odstające, a komunia była, zdaniem jej mamy, świetną okazją, by tej wady się pozbyć. - Niestety, takie są czasy, idolki rówieśniczek mojej córki, Hannah Montana czy Doda, są idealne - tłumaczyła pani Bożena, mama Ani.

Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno

- Jak ksiądz może powoływać się na imię Boga, mówić o miłości, o prawdzie, a sam krzywdzić dziecko? To hipokryzja - mówi Małgorzata Walczak, mama 17-letniej dziś Karoliny z Wałbrzycha. Jej córka miała 14 lat, kiedy 39-letni ksiądz Henryk A., proboszcz jeden z wałbrzyskich parafii, uwiódł ją podczas przygotowań do bierzmowania. Dużo mówił o Bogu, o jego miłości, a potem przez wiele miesięcy sypiał z dziewczyną. Efektem tego romansu jest dziecko. Dziś roczna Jagoda. Potwierdziły to badania DNA, wykonane na prośbę duchownego. Ten, nie chcąc przyznać się przed przełożonymi Kościoła do swojego ojcostwa i płacić alimentów. - Nie potrafię zrozumieć, jak mógł tak mówić, przecież wie, że był moim pierwszym i jedynym mężczyzną - mówiła nam tłumiąc łzy Karolina. Ładna, delikatna, wygląda jak dziewczynka. Wciąż nie potrafi otrząsnąć się z tego, co ją spotkało. Przyznaje: zakochała się w księdzu. Nie wiedziała, co robi. Miała tylko 14 lat, gdy pierwszy raz ją pocałował, powiedział, że kocha. Uwierzyła, zauroczyły ją jego piękne słowa, wyjazdy do Wrocławia na pizzę, romantyczne wyznania. - Bałam się, ale on mnie uspokajał, mówił, że odejdzie z Kościoła, że się ze mną ożeni - opowiada Karolina. - A to wszystko były kłamstwa - dodaje, szlochając.

- Ten człowiek bardzo skrzywdził moją córkę, a jego przełożeni kryli go. Dla nich najważniejsze było, by nikt się nie dowiedział - dodaje pani Małgorzata. Wspomina, że kiedy dowiedziała się o wszystkim, pojechała do biskupa i powiedziała mu o tym. Żądała jakichś kroków. Biskup księdza Henryka przeniósł z Wałbrzycha do małej parafii w Różance, niedaleko Kłodzka. Nadal był tam jednak proboszczem. Sprawa miała przycichnąć, ale zainteresowały się nią media. W efekcie ksiądz został ukarany pozbawieniem go funkcji proboszcza. Obecnie przebywa na urlopie zdrowotnym.

Pamiętaj, abyś dzień święty święcił

Marta pracuje w jednym ze sklepów odzieżowych w galerii handlowej we Wrocławiu. Niedziela to żaden dzień święty, raczej dzień na zarabianie. Wtedy jest najwięcej klientów. - U nas nikt nie chce mieć wolnej niedzieli, bo weekend to najlepsze dni w tygodniu. Tylko wtedy można zarobić - mówi dziewczyna. Szczupła, wysoka, uśmiechnięta. Włosy obcięte na zapałkę, ciemne, duże oczy. Ze swojej pracy jest zadowolona, w dobrym miesiącu potrafi zarobić nawet 2,5 tys. zł na rękę. - To dla 22-latki niezła kasa - cieszy się. W kościele na niedzielnej mszy nie była już dwa lata - od czasu, kiedy ma tę pracę. Nie pamięta też, kiedy tego dnia odpoczywała. - Ale to przecież nie moja wina, że klienci właśnie w niedzielę wybierają się na zakupy do galerii. Gdyby wtedy odpoczywali, chodzili do kościoła czy na spacer z dziećmi, my też byśmy nie pracowali - tłumaczy.

Marta dobrze zna zwłaszcza tych, którzy w galeriach spędzają rodzinami niemal każdą niedzielę. Mówi, że zakupami rekompensują sobie cały tydzień w pracy od rana do wieczora, a wielu rozbrajająco tłumaczy, że dzieci wzięli ze sobą, by je w końcu oderwać od telewizora lub komputera. - A potem snują się po korytarzach, zmęczeni, źli, nawet zakupy ich chyba nie cieszą - mówi Marta. - Ale ja tam lubię takie galeriowe rodzinki, bo można na nich sporo zarobić. Wchodzą, mama kupuje bluzkę na poprawę humoru, tato podkoszulek, więc i dzieciom coś zaproponuję. A rodzice, byle mieć święty spokój, spełniają wtedy wszystkie ich zachcianki. Efekt? Potrafią zostawić w sklepie tysiąc złotych. Dla mnie bomba! - uśmiecha się dziewczyna.

Czcij ojca swego i matkę swoją

- Błagałam go na kolanach o litość, prosiłam, by przestał, wybaczałam, bo przecież to mój syn, dziecko moje jedyne - mówi pani Danuta, 51-letnia mieszkanka Dzierżoniowa. Bardzo smutna, wygląda na kilka lat więcej niż ma. Jak mówi, przegrała życie. Własne dziecko nie ma dla niej szacunku. Nie ma nawet wdzięczności, choć poświęciła dla niego swoje życie. To jego szkoła, potem studia, a potem potrzeby były najważniejsze. - Tak mi się odwdzięczył za to wszystko - płacze kobieta.

Miesiąc temu jej Grześ omal jej nie zabił. Pociął ją nożem, kopał, poniżał. A wszystko dlatego, że nie miała już dla niego pieniędzy. Biżuterię też dawno z domu wyniósł, podobnie jak inne wartościowe rzeczy. Nie pracował od wielu lat, a potrzeby miał ogromne. Tego wieczora zażądał więc ostatniej cennej rzeczy, jaką miała - złotych kolczyków, które nosiła w uszach. Nie chciała mu ich dać, więc wpadł w szał. Rzucił się na nią - kopał, potem chwycił nóż i ciął nim po policzkach, szyi, piersiach i brzuchu. Skatowanej matce zerwał z uszu kolczyki i zabrał telefony, by nie dzwoniła po pomoc. Nie miała takiego zamiaru. Bała się wołać o pomoc. Wstydziła się. Przecież kilka lat temu Grześ był jej dumą. Jak miała powiedzieć, że teraz znęca się nad nią? - Kilka godzin leżałam na podłodze, krwawiąc. Dopiero kiedy zasnął, na czworakach wyszłam z mieszkania i z pobliskiej budki telefonicznej zadzwoniłam po policję - opowiada kobieta. Syna wciąż próbuje tłumaczyć. - Najważniejsze, że żyję, a on na pewno się zmieni, zrozumie swój błąd - mówi.

27-letni Grzegorz M. jest w areszcie. Przedstawiono mu zarzut znęcania się nad matką ze szczególnym okrucieństwem.

Nie zabijaj

Marek pił tej nocy sporo. Był Sylwester. Razem ze znajomymi bawili się na prywatce. Wszyscy wiedzieli, że przyjechał samochodem. Mimo to nikt nie powiedział: "Nie pij". Ba! Wielu jeszcze w nocy zamówiło sobie transport do domu. Anka też chciała, by ją odwiózł. Widziała, jak sięga po kolejnego drinka i kolejnego, ale nie wydawał się pijany, więc nawet nie zwróciła mu uwagi. Zresztą podobnie jak reszta imprezowiczów szybko wyliczyła, że zaoszczędzi ze 30 złotych na taksówce. Kilka minut po piątej wsiedli do auta. Mieli do przejechania kilka kilometrów z jednego końca Świdnicy na drugi. Na ulicy Ofiar Oświęcimskich Marek stracił panowanie nad kierownicą. Wjechał na chodnik. Usłyszał tylko huk.

- O Boże, tam była kobieta! - usłyszał krzyk Anki.

***

Pani Janina zaczęła pracę przed piątą. Sprzątała ulice w mieście. W domu zostawiła piątkę swoich dzieci. Wychowywała je sama. Lubiła tę pracę. Zaczynała o świcie, kończyła koło południa. Dzięki temu miała dużo czasu dla swoich pociech. Za pracę w Nowy Rok miała obiecaną premię. Nie wiadomo, czy widziała, jak ulicą pędzi w jej kierunku czerwone auto. Zginęła na miejscu.

***

Marek żałował, płakał, przed sądem przepraszał. Wyrok brzmiał: 8 lat więzienia.

- Bardzo surowy - mówili znajomi, z którymi bawił się w sylwestrową noc. - Przecież nie chciał - tłumaczyli go.

- Chciał! - uzasadniał wyrok sędzia. - Sam się na to zdecydował, najpierw pijąc, a potem jadąc. A wszyscy, którzy nie zatrzymali go, kiedy w takim stanie wsiadał do auta, powinni czuć się współodpowiedzialni!

Nie cudzołóż

- Czy pójście do łóżka z facetem, który ma żonę, jest grzechem? - pytam dwie dziewczyny pod jednym z klubów dla młodzieży w Świdnicy. Obie uczą się w pierwszej klasie szkoły zawodowej. Jedna chce być fryzjerką, drugą kosmetyczką. Nie mają jeszcze szesnastu lat, ale wyglądają dużo poważniej. Mocny makijaż, utlenione na blond włosy, twarz posmarowana samoopalaczem, wysokie białe kozaczki. Żują gumę i patrzą na mnie z pogardą. - Grzechem? Ale dlaczego? Jak on sam chce? To jego sprawa. Zresztą seks dziś żadnym grzechem nie jest. U nas w klasie prawie wszystkie dziewczyny już spały z chłopakami. Teraz to taka norma, nikomu już całowanie nie wystarczy, po piątej randce trzeba się sprawdzić. A facet żonaty, dużo starszy i taki, który ma kasę, imponuje. Każda z nas takiego by chciała choć na jeden wieczór w tygodniu - mówią, głupkowato śmiejąc się pod nosem. Zaraz potem opowiadają, że przecież galerianki sypiają głównie ze starszymi od siebie facetami, którzy mają rodziny, ale mają też ochotę zabawić się młodą lalą. Ojciec Tomasz Dubicki, dominikanin, przyznaje, że szóste przykazanie najczęściej skazuje wiernych na porażkę. Bo to połączenie prokreacji ze wstrzemięźliwością, a seksu z czystością. Człowiekowi nie pomaga też to, co dzieje się wokół, wszechobecna pornografia, erotyzm w telewizji, coraz głośniejsze skandale dotyczące pedofilii, niestety też w Kościele, i skomercjalizowanie seksu, który jest traktowany jako coś zupełnie oderwanego od miłości, jak towar. Wierni, spowiadając się z grzechów, często sami już nie wiedzą, czy zgrzeszyli, czy nie. Ten rachunek sumienia jest trudny, ale konieczny - przyznaje ojciec Tomasz.

Nie kradnij

Ponad połowa badanych w sieci młodych respondentów nie uważa ściągania z sieci plików muzycznych i filmów za kradzież. - Nie stać mnie na płytę, która kosztuje 60 złotych, czy bilet do kina za prawie 20. Dlatego ściągam nowości z sieci, a dzięki temu jestem na bieżąco - mówi Jacek, licealista z Wałbrzycha. - Owszem, dzielę się potem nimi ze znajomymi, ale za darmo. Jakim więc jestem złodziejem? Chyba że Robin Hoodem, bo w sumie odbieram bogatym, a rozdaję biednym - dodaje, uśmiechając się, chłopak.

- Jesteśmy przez piratów internetowych zwyczajnie okradani z efektów naszej ciężkiej pracy - przekonuje znany kompozytor Zbigniew Hołdys. - Każda ściągnięta piosenka, potem setki razy kopiowana, odbiera nam chleb.

Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu

Uwielbiamy plotkować. Paplamy jęzorem, nie zważając przy tym na to, czy przy okazji skrzywdzimy kogoś, czy nie. Ważne, by w danej chwili być w centrum uwagi, by sprzedać hita, może troszkę zaciemnić obraz lubianej przez innych koleżanki. A co! Niech nie będzie jej tak dobrze - myślimy. Ale plotka potrafi zabić, rozbić małżeństwo, zniszczyć komuś reputację. To jednak dociera do nas dopiero, kiedy dochodzi do tragedii. Dociera na chwilę, a potem szybko o tym zapominamy. Kiedy w sieci pojawił się film "Zwierzenia szesnastolatki", na którym 16-letnia Paulina ze Strzegomia opowiada swoim koleżankom w wulgarny sposób o swojej seksualnej przygodzie w parku, link do strony, na której nakręcony telefonem komórkowym filmik był umieszczony, przesyłali sobie wszyscy. Obraz był wyświetlany na komputerach dziesiątki tysięcy razy, a w niewielkim Strzegomiu o niczym innym nie plotkowano. Pierwszy wstrząs nastąpił trzy tygodnie później. Chłopak, który miał być kochankiem Pauliny, powiesił się we własnym pokoju. O jego śmierć młodzi ludzie obwiniali dziewczynę. Zaszczuta nie wychodziła z domu. Załamała się. Potem, przesłuchiwana przez policję, przyznała, że wszystko zmyśliła, że nawet swojego rzekomego kochanka nie znała. Ale był przystojny, podobał się dziewczynom i chciała wszystkim zaimponować.

Paulina oraz jej dwie koleżanki odpowiedzą za demoralizację. W sądzie rodzinnym są akta tej sprawy. Ale nastolatki już od kilku tygodni płacą ze swoją nieodpowiedzialność. W tym niewielkim miasteczku są wytykane palcami, stały się pośmiewiskiem wszystkich.

Rodzina Michała nikogo nie wini. Jak tłumaczy, nie chce, by doszło do kolejnej tragedii, by w poczuciu winy i zaszczuciu krzywdy nie zrobiła sobie Paulina. - Dość już plotek. Trzeba temat zakończyć, nie szukać winnych. Prawdę Michał i tak zabrał ze sobą do grobu - mówi Stanisław Gmurczyk, dziadek chłopaka.

Nie pożądaj żony bliźniego swego

Robert ma 39 lat, na portalu sympatia.pl przedstawia się jako niezależny finansowo, pełen poczucia humoru i pomysłów na życie. Mieszka na Dolnym Śląsku. Zawód: manager. Zdjęcia nie publikuje, jak twierdzi, głównie dlatego, by móc pozostać anonimowym. Szuka przyjaciółki do poflirtowania, spotkań, które mają dać adrenalinę - najlepiej mężatkę. Sam też nie kryje, że ma żonę, której nie zamierza porzucać. - Mężatki są najbezpieczniejsze, bo one też mają wiele do stracenia; wolne, zwłaszcza młode dziewczyny, bywają nieobliczalne - odpisuje na mojego mejla.

Opowiada, że dostaje mnóstwo mejli. Kobiety tłumaczą w nich, że też szukają odskoczni od szarego rodzinnego życia, że potrzebują obcych rąk, poczuć znów dreszcz emocji.

Twierdzi, że nie jest wyrachowanym samcem, bo wielu kobietom pomógł. Dzięki mejlom, rozmową na gadu-gadu lub spotkaniom poczuły się piękne, poczuły, że ktoś ich pragnie, że stara się o nich. - Mężowie o tym zapomnieli, dlatego tak łatwo dziś uwieść ich kobiety. One są tak spragnione czułości, adoracji, komplementów, że bez zastanowienia umawiają się o obcym facetem - twierdzi Robert.

Ani żadnej rzeczy, która jego jest

Zazdrościmy koleżance faceta, zgrabniejszych nóg, celebrytom popularności albo superauta. Na portalach internetowych wylewamy swoją żółć, krytykując wszystko i wszystkich. Ta jest gruba, ta nie ma talentu, a tamta wygląda jak anorektyczka. Ten nie ma talentu, ta powinna przestać już grać w siatkówkę, bo jest stara i nie potrafi. Przykłady można mnożyć. Podobnie jak ofiary takich anonimowych ataków zawiści. Dorota Świeniewicz, najlepsza polska siatkarka, załamała się po takich atakach i zrezygnowała z występów w reprezentacji. Po 25 latach gry w siatkówkę nie wytrzymała i powiedziała - dość.

- Schodzę z linii strzału, bo jak długo można być kopanym? - mówiła.

Zazdrościmy też rodzinie i koleżankom z pracy i sąsiadom. Zazdrościmy tak bardzo, że potrafimy niszczyć. Nienawidzimy tych, którzy mają lepiej od nas. - Ciekawe, skąd oni mają pieniądze na nowy samochód czy remont mieszkania? Uczciwą pracą nie da się na to zarobić. Na pewno kombinują albo kradną. Proszę sprawdzić, czy mój sąsiad nie jest podatkowym złodziejem, bo kupił telewizor plazmowy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski