Walczący o udział w fazie play-off Start Lublin w meczu z broniącą się przed spadkiem, jedną z najsłabszych ekip Orlen Basket Ligi, Arką Gdynia ani przez moment nie był na prowadzeniu. Pierwszą udaną akcję w meczu przeprowadził Adam Hrycaniuk. Środkowy Arka na dwa dni przed 40. urodzinami zanotował najlepszy występ w tym sezonie. Rzucił 22 punkty (dopiero po raz trzeci uzyskał dwucyfrową zdobycz, a poprzedni rekord wynosił 18 oczek) oraz zebrał pięć piłek. Na parkiecie przebywał przez ponad 30 minut (!), chociaż jego średnia w tym roku wynosiła niespełna 14 minut.
- Wszystkiego najlepszego i dużo zdrowia dla najtwardszego centra w PLK, Adama Hrycaniuk – rozpoczął pomeczowy komentarz lubelski trener, Artur Gronek. - Zawodnicy, którzy wyszli na parkiet w koszulkach Startu myśleli, że pogramy sobie w koszykówkę i samo się zrobi. Bardzo ważne było pierwsze 20 minut i nasze w tym okresie zaangażowanie i podejście do tego spotkania ze strony zawodników – dodał.
Gracze obu drużyn mieli duże problemy ze wstrzeleniem się w rzutach zza łuku. W pierwszej kwarcie gospodarze trafili dopiero piąty rzut za trzy punkty, natomiast goście czekali na punkty do ósmej próby. Lublinianie nie radzili sobie też w rozgrywaniu i w tej części meczu zanotowali aż sześć strat, a w konsekwencji po 10 minutach przegrywali 15:23.
- Cieszę się, że drużyna potrafiła się obudzić po porażce w Toruniu – mówi Hrycaniuk. - Czuliśmy, że tamten mecz kompletnie nam nie wyszedł. Przez tydzień odbyliśmy dużo twardych rozmów i wyszliśmy na boisko zmotywowani i gotowali na walkę. Gotowi do gry w obronie. Fajnie, że koledzy parli do przodu i poświęcali się w obronie. Myślę, że ta fizyczność bardzo zaskoczyła gości i pomogła nam w odniesieniu zwycięstwa – uznał środkowy Arki.
Gospodarze przystąpili do meczu ze Startem bez swojego pierwszego centra, Adriana Boguckiego (średnio 15,2 pkt/mecz i 7,5 zb.). - Pomyślałem sobie, że czeka mnie ciężki wieczór. Ale myślę, że jego brak zmotywował pozostałych zawodników, a ja mam fajny prezent na urodziny – dodał Hrycaniuk.
W drugiej kwarcie przewaga Arki systematycznie rosła. Po jej koniec i punktach Hrycaniuka, różnica wynosiła 19 punktów (46:27). Ostatecznie na przerwę podopieczni trenera Artura Gronka udali się ze stratą 17 oczek (32:46).
Po powrocie na parkiet szybko „trójkę” odpalił Liam O'Reilly, ale dwie minuty później, po akcji Stefana Kenica, gdynianie uzyskali największą przewagę – 20 punktów (55:35). Start w tej kwarcie był skuteczniejszy, ale nie potrafił zniwelować strat poniżej dwucyfrowej różnicy. O'Reilly w ciągu 10 minut rzucił 14 z 24 zdobytych przez całą drużynę.
W ostatniej kwarcie koszykarze Arki przestali trafiać. Przez pierwsze dziewięć minut gospodarze tylko raz zakończyli akcję celnym rzutem. Pozostałe punkty zdobyli z rzutów wolnych. Ich przewaga zaczęła topnieć i połowie finałowej części meczu wynosiła już tylko dziewięć (78:69).
Najbliżej rywala Start był na trochę ponad minutę przed końcem, gdy starty zmalały do czterech punktów. W decydujących momentach gdynianie nie mylili się z linii rzutów wolnych i nie dali sobie odebrać zwycięstwa.
Arka Gdynia – Polski Cukier Start Lublin 90:82 (23:15, 26:17, 24:24, 17:26)
Arka: Kenić 24, Hrycaniuk 22, LeDay 16, Alford 10, Pluta 8, Kamiński 6, Marchewka 2, Szumert 2, Wilczek, Gordon. Trener: Wojciech Bychawski
Start: O'Reilly 26, Durham 15, Benson 15, Gabrić 11, Szymkiewicz 9, Szymański 4, Wade 2, Pelczar, Put, Karolak. Trener: Artur Gronek
Sędziowali: Marcin Kowalski, Jakub Pietrzak, Paweł Pacek
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?