Operacja została przeprowadzona w Święto Trzech Króli. - Widocznie, ktoś tam w górze nade mną czuwa. Dawcą była zmarła kobieta. Nie mogę ujawniać szczegółów. Oczywiście pomodliłem się za nią i za jej rodzinę. Przecież uratowała mi ona życie - wyjawia Onyszko.
Trener bramkarzy Motoru wraca do zdrowia i może w miarę normalnie funkcjonować. - Biorą silne leki, sterydy. Muszę się ciepło ubierać, aby nie złapać żadnej infekcji - wyjawia. - Ale to teraz drobnostka przy moich wcześniejszych problemach - dodaje były reprezentant Polski.
Faktycznie, wcześniej Onyszko praktycznie co drugi dzień spędzał w szpitalu po pięć godzin na dializach. Miał trzech dawców z rodziny, ale ze względu na komplikacje lekarze nie godzili się na przeszczep.
O powrocie do zawodowego futbolu nie ma jednak mowy. - Ale i tak nie dostałem dużo zakazów od lekarzy. Wskazany jest nawet wysiłek fizyczny. Dalej swoją przyszłość wiążę z piłką nożną. Wcześniej zapisałem się na kurs trenerski, ale wtedy dostałem telefon o dawcy nerki. Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze, więc wybór był tylko jeden. Najbliższy kurs trenerski jest w marcu i zamierzam wziąć w nim udział - mówi Onyszko.
- Chciałbym podziękować Szpitalowi Wojewódzkiemu w Szczecinie za wspaniałą opiekę, a także wszystkim, którzy martwili się o moje zdrowie. Dzięki nim udało się przetrwać ciężkie chwile - mówi Onyszko.
Warto podkreślić, że działacze, sztab szkoleniowy, piłkarze i kibice Motoru cały czas życzyli jemu powrotu do zdrowia. - Wszyscy, na czele z prezesem Tadeuszem Kuną cały czas do mnie dzwonili i pytali się jak się czuję. To było bardzo miłe. Człowiek wie, że nie jest na tym świecie sam. Ma kolegów i przyjaciół - dodaje były reprezentant Polski.
Gdy Onyszko był w szpitalu w zastępstwie treningi z bramkarzami lubelskiego drugoligowca prowadził Zygmunt Kalinowski. Czy Onyszko nie bał się jednak, że "Kali" wygryzie go z pracy. - Nie. Z trenerem Kalinowskim znamy się od wielu lat. Przygotowywał on mnie indywidualnie przed Igrzyskami Olimpijskimi w Barcelonie - wyjawia Onyszko. - Myślę, że teraz taki układ może dalej funkcjonować. Gdy na treningu jest czterech bramkarzy, to wiadomo, że jeden trener wszystkiego nie ogarnie. Cieszę się, że mogłem wrócić do ukochanej piłki.
Po miesięcznej przerwie, Onyszko we wtorek ponownie pojawił się na zajęciach Motoru. - Wszyscy przyjęli mnie z powrotem fantastycznie. Jeszcze raz chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy cały czas byli ze mną w tych trudnych chwilach - kończy trener bramkarzy żółto-biało-niebieskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?