18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Artur Giziński: Zniknęło tabu dotyczące tatuażu. Ludzie zrozumieli, że to jest dla każdego [ZDJĘCIA]

Karolina Kowalska
Artur "Jagoda" Giziński
Artur "Jagoda" Giziński fot. Bartek Syta / Polskapresse
- Obsługuję cały przekrój społeczny - mówi Artur Giziński "Jagoda" - tatuator z 10-letnim doświadczeniem. - Teraz tatuaż znajdziemy i pod hipsterską bluzą, i pod korporacyjnym uniformem. Przychodzą do mnie wszyscy

Ile ma pan tatuaży?
Trzy. Niewielkie.

Zaskakująco skąpo jak na tatuatora.
Fakt, prawie ich nie mam.

To zaskakujące także dlatego, że teraz bardzo łatwo jest spotkać kogoś z tatuażem. Od kiedy możemy mówić o swoistej "modzie na tatuaż"?
Od jakichś pięciu lat... Tak, kilka ostatnich lat to okres prawdziwego boomu. Tatuaż stał się naprawdę powszechnym atrybutem. Nie ma już w zasadzie żadnych ograniczeń. Wytatuowani są już nie tylko kibice, więźniowie, motocykliści, artyści. Teraz do studia przychodzą i taksówkarze z wąsami, i panie sekretarki, hipsterzy, nauczycielki. Cały przekrój społeczny. Choć jednocześnie z tym określeniem, że zapanowała moda "na tatuaż" byłbym ostrożny.

To znaczy?
Bo nie można mówić o modzie na chodzenie do fryzjera. Można mówić o modzie na taką czy inną fryzurę. Tak więc nie chodzi już o samo tatuowanie się, a bardziej o to, co się na skórze znajdzie.

Czyli co jest teraz na czasie?
To dość zaskakujące, ale zauważalny jest powrót do tzw. tribali. Oczywiście w zmodyfikowanej, przetworzonej formie. Mam na myśli czarne, mocne, duże, geometryczne wzory. Dotychczas królowały wzory delikatniejsze, cieniowane, bo rynek nasycił się czarnymi kształtami. A teraz one wracają, choć oczywiście nie wprost.

Jak myślę o tribalach, to od razu chce mi się śmiać. To chyba wzór uznawany dotychczas za dość obciachowy?
Reaguje pani jak większość osób, które uważają, że wiedzą wszystko na temat tatuażu i zawłaszczają sobie prawo do mówienia, co jest okej, a co nie, i nawzajem się z siebie śmieją. Dwudziestoletni hipster, który sobie tatuuje żelazko, śmieje się ze swojego rówieśnika kibica, który dziarga sobie herb Legii, a pani w garsonce prosząca o wytatuowanie na nadgarstku imienia dziecka uważa, że robienie sobie czarnego geometrycznego wzoru jest idiotyczne, a z kolei jej napisik dla kogoś innego... I można tak w nieskończoność.

Tatuuje Pan takie gotowe wzory, "na czasie", które ludzie przynoszą na kartce, wydrukowane z komputera albo utrwalone na zdjęciu?
Jedynie w wyjątkowych sytuacjach robię nie swoje wzory i na pewno nie wchodzą w grę jakieś rzeczy znalezione w sieci. Mówimy tu o takich tematach jak np. przeniesienie na skórę rysunku dziecka. Koledze, który jest rysownikiem i chciał mieć swój rysunek na skórze, odwzorowywałem jego kreskę.

Pan Artysta nie chce rysować jak inni?
Pan Artysta po prostu nie umie rysować jak inni, umie rysować tak, jak rysuje. Unikam tatuowania przyniesionych wzorów, bo to jest praca zabójczo odtwórcza, a moja praca polega na tworzeniu i taką ją lubię.

Kogo ostatnio przekonał Pan do zmiany koncepcji?
Taką typową "dziewczynę w garsonce" z dobrą pracą w korporacji. Rozrysowaliśmy kota na łopatce, który razem z całą kompozycją dookoła rozlewa się na ćwierć pleców. Wyszedł świetny, odważny projekt, pasujący do ciała, trzymający się kupy, a dziewczyna przyszła z obrazkiem jak tribal, jak narysowana flamastrem pieczątka, jakiś czarny długaśny ogon, koci grzbiet i kulka z uszami. I że chciałaby to na przedramieniu. Po trzech minutach rozmowy wynikło, że ona po prostu zainteresowała się tatuażem tydzień temu i że chciałaby mieć coś z kotem, znalazła ten obrazek w przeglądarce internetowej i wydaje jej się, że to jest takie subtelne, kobiece i delikatne. Czyli wszystkie jej założenia były okej. Tylko ona nie miała pojęcia, że to, co przyniosła, tych założeń kompletnie nie spełnia. Jest prymitywne, gówniane, pospolite i niekobiece. No zabójczy szit. Więc zrobiliśmy projekt 50 razy większy, sto razy fajniejszy, taki zupełnie niepowtarzalny, i ona jest teraz z tego bardzo zadowolona.
Dobry tatuator zawsze wie lepiej?
Często, bo w końcu to mój zawód i osiem godzin dziennie, dzień w dzień robię tylko to.

Czy kiedykolwiek odmówił Pan zrobienia komuś tatuażu?
Tak, ale to było dosłownie kilka przypadków przez ponad 10 lat mojego bycia tatuatorem. Tak się zdarza, gdy od początku widać, że w kliencie i rozmowie jest jakieś pozamerytoryczne napięcie, że dzieje się coś nieuchwytnego w głowie i odpornego na wszelkie argumenty.

Po takim podejściu można poznać dobre studio i dobrego tatuatora?
Dobrego tatuatora poznaje się po jego galerii, po tym, co już udało mu się zrobić. Zawsze warto najpierw spojrzeć na galerię i zdecydować, czy to, co widzisz, jakoś przemawia do ciebie, czy to ci się podoba, a nie że skoro jest napisane "studio tatuażu", to znaczy, że tu robią. Wiele osób, które przychodzą do mnie poprawiać tatuaż, pokazują coś, po czym od razu widać, że tatuator nie ma zielonego pojęcia o rysowaniu i tatuowaniu, że to jest źle wbite i źle zaprojektowane albo za duże, albo za małe na to miejsce i nie miało nigdy prawa się udać w takiej formie. Wszystkie po kolei elementy nawaliły. A mimo wszystko ludzie do takiego gościa idą. Bo to jest studio tatuażu. Ręce opadają.

A to, żeby było czysto, żeby tatuator miał rękawiczki albo zawsze wyciągał świeżą igłę?
To są oczywistości, więc sądziłem, że w ogóle nie muszę o tym wspominać. Zresztą prawda jest taka, że jak ktoś umie, to nawet jak dostanie kawałek szpilki w więzieniu, to i tak zrobi coś, co będzie się trzymało kupy. A jak nie umie, to choćby miał superwarunki i tak nie będzie wiedział, jak z nich skorzystać, i efekt i tak będzie gówniany.

Dlaczego tak wiele osób chce mieć tatuaże?
Myślę, że zniknęło pewne tabu dotyczące tatuowania. Ludzie przyjęli do wiadomości, że to jest dla każdego. Już nie ma takiego myślenia, że trzeba być członkiem zespołu rockowego, gangu albo przynajmniej znać tego i owego, żeby wiedzieć, gdzie jest studio i żeby nas do niego wpuszczono . Poza tym samo tatuowanie ewoluowało i tatuatorzy w pewnym sensie dostosowali się do gustów i oczekiwań zwykłych ludzi. Bo wiadomo, że ta męczona przeze mnie "pani w garsonce" nie chce robić czegoś takiego jak rekrut z wojska, tylko raczej coś "ładnego", co może pokazać potem koleżankom. Współczesny tatuaż jej to daje.

Które miejsca na ciele są problematyczne, jeśli chodzi o tatuaż?
Wnętrze dłoni i podeszwy stóp, łokieć... To są takie miejsca, w których trudno jest zrobić coś sensownego, bo wzór często się rozlewa, zniekształca. Poza tym to są takie miejsca, w których skóra mocno się wyciera, przez co rysunek blaknie. Wiadomo, że w przypadku kobiet, które będą chciały zajść w ciążę, brzuch nie jest najszczęśliwszym rozwiązaniem.

Ile czasu zajmuje przygotowanie do bycia tatuatorem?
To zależy od stylistyki, w jakiej chce się pracować, pewności siebie, ambicji, warsztatu rysunkowego. Filozoficznie można powiedzieć, że całe życie, ale to też taka praca, którą nie sposób wykonywać na sucho, więc trzeba zacząć, żeby wiedzieć, czy ma się na ten temat coś do powiedzenia.

Ilu klientów dziennie Pan tatuuje?
Robię jeden tatuaż dziennie. To daje komfort pracy mnie i klientowi. Nie gonię, że, halo, mieliśmy zaczynać o 10, to o 10, bo o 12 mam kolejnego klienta.

Jak długo czeka się na termin w Pana studiu?
Około miesiąca.

To długo czy krótko?
Najdłuższy czas oczekiwania na termin w Polsce, o jakim ja słyszałem, wynosił półtora roku. Więc u mnie jest całkiem po ludzku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Artur Giziński: Zniknęło tabu dotyczące tatuażu. Ludzie zrozumieli, że to jest dla każdego [ZDJĘCIA] - Portal i.pl

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski