18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Azoty Puławy po raz drugi były lepsze od Norwegów i awansowały do ćwierćfinału Challenge Cup

Krzysztof Nowacki
Szczypiorniści Azotów Puławy po raz drugi pokonali norweski Stord Handball i awansowali do ćwierćfinału Challenge Cup. Zwycięstwo na własnym parkiecie jest mniej okazałe niż wygra-na przed tygodniem (29:23), ale trener Bogdan Kowalczyk zdawał sobie sprawę, że drużynie ciężko będzie utrzymać maksymalną koncentrację, mając w zapasie zaliczkę sześciu bramek.

- Wiedzieliśmy, że przyjadą walczyć i możemy być zagrożeni, dlatego gracze byli zmobilizowani, ale gdzieś w podświadomości tkwiła przewaga sześciu bramek. To nie pozwalało na pełną koncentrację, co było widać na początku meczu. Gdy pojawiło się zagrożenie i przegrywaliśmy trzema bramkami, zespół pokazał, że potrafi walczyć - mówi szkoleniowiec Azotów.

Zawodnicy rzeczywiście nie byli należycie skupieni, przez co kilka razy gubili piłkę wskutek prostych strat i niedokładnych podań. W całym meczu puławianie zaliczyli trzynaście błędów technicznych. - Gdybyśmy tę liczbę zmniejszyli do kilku błędów, to wynik wyglądałby zupełnie inaczej. Zwycięstwo nie jest okazałe, ale najważniejszy jest awans i z tego bardzo się cieszymy - mówi Wojciech Zydroń.
Gospodarze wystąpili w takim samym składzie jak przed tygodniem w Stord, bez kontuzjowanego Michała Szyby. Natomiast w wyjściowej siódemce spotkanie rozpoczął Tomasz Pomiankiewicz, który zebrał dobre opinie po pierwszym meczu. - Wszyscy widzieli, jak bardzo brakowało nam Szyby. Bez leworęcznego zawodnika na prawym rozegraniu gra się zdecydowanie trudniej. To była przyczyną, że nasze akcje czasem nie miały odpowiedniego tempa - podkreśla Kowalczyk.

O ile można mówić o pewnym rozluźnieniu w szeregach gospodarzy, to zawodnicy z Norwegii zagrali z dużą determinacją i wolą walki. - Jadąc do Polski wierzyliśmy jeszcze w zwycięstwo i awans do kolejnej rundy - przyznał trener Bjarte Salomonsen. Po dziesięciu minutach goście prowadzili 5:3, a w 39 minucie odrobili połowę strat z pierwszego spotkania (17:14). - Przytrafiło nam się kilka nerwowych, a zupełnie niepotrzebnych momentów. Musimy wyeliminować te błędy w następnych meczach - uważa Zydroń.
- Chcieliśmy wygrać po raz drugi, ale nie było łatwo. Widocznie sześć bramek z pierwszego meczu siedziało gdzieś w psychice. Wiedzieliśmy, że nawet gdy zagramy wolniej, to utrzymamy awans. Wygraliśmy i to się liczy - twierdzi Maciej Stęczniewski.

W grze puławian zawodziła też skuteczność, która na koniec meczu wyniosła niecałe 50 procent. Norwegowie zagrali z 56-procentową skutecznością, ale popełnili o pięć błędów technicznych więcej. Gdy w drugiej części Azoty indywidualnym kryciem wyłączyły z gry Soerena Nielsena, goście mieli problem z rozgrywaniem ataku. - Popełnili wtedy kilka błędów i z tego poszły kontry - dodaje Kowalczyk.
W środę w zaległym spotkaniu Superligi Azoty podejmą we własnej hali Stal Mielec.

Azoty Puławy - Stord Handball 25:24 (12:11)Widzów: 600
Sędziowali: Bogdan Stark i Romeo Stefan z Rumunii
Azoty: Stęczniewski - Zydroń 8, Gowin 5, Zinczuk 5, Pomiankiewicz 4, Kus 2, Afanasjev 1, Witkowski, Siemionow, Sieczka. Kary: 10 min. Trener: Bogdan Kowalczyk.
Stord: Andersen - Jaervold 7, Nielsen 7, Hansen 3, Gjertsen 2, Hystad 2, Blom 2, Eriksen 1, Epland, Traberg. Kary: 4 min. Trener: Bjarte Salomonsen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski