Pierwsze akcje powinny dać większą pewność siebie ekipie z Puław. Gracze Azotów rozpoczęli bowiem mecz od przechwytu i udanie zakończonej kontry Kacpra Adamskiego. W ataku pozycyjnym goście dograli na koło, skąd ładną bramkę zdobył Ivan Burzak. Ale w 5. minucie byłym kolegom z Puław przypomniał się Piotr Wyszomirski.
Golkiper Górnika najpierw „zaczarował” bramkę, gdy rzut karny wykonywał Piotr Jarosiewicz, a minutę później obronił karnego egzekwowanego przez Adamskiego. „Wyszu” nie dał się pokonać również rzucającemu z gry Deividasowi Virbauskasowi i puławianie nie potrafili zdobyć gola przez blisko sześć minut.
- Cały czas mieliśmy przewagę i dużo dogodnych sytuacji. Od pierwszych minut narzuciliśmy bardzo dobrą grę w obronie, a bramkarz bronił rewelacyjnie – ocenia Tomasz Strząbała, trener Górnika.
Gospodarze odskoczyli na trzy trafienia i trener Sergiej Bebeszko prosił o czas. Ale Wyszomirski wciąż był świetny, broniąc m.in. „setkę” przy rzucie z szóstego metra Burzaka. Po drugim przestoju Azotów w ataku przewaga zabrzan urosła do pięciu bramek (12:7). Tę niemoc przełamał w końcu rzutem nad rękami obrońców Maciej Zarzycki.
W 24. minucie sędziowie odesłali na ławkę kar rozgrywającego Górnika, Damiana Przytułę. Gospodarze w ataku grali bez bramkarza i najpierw wykorzystał to Jarosiewicz, rzucając na pustą bramkę (13:11). Po chwili taką szansę miał także Vladyslav Ostroushko, ale rzut przez całe boisko był minimalnie niecelny. Azoty nie wykorzystały okazji na gola kontaktowego, a trzy minuty później znowu tracili pięć bramek.
- W pierwszej i drugiej połowie zdarzały nam się przestoje, po których Górnik wychodził na prowadzenie pięcioma, sześcioma bramkami. My natomiast mieliśmy tylko zrywy, w których pokazywaliśmy na co nas stać, ale w ten sposób powinniśmy grać przez całe spotkanie – twierdzi Jarosiewicz.
Gra puławian w ataku momentami przypominała bicie głową w mur. Goście mieli problem z zabrzańską defensywą, dokładnością w rozgrywaniu piłki, a na koniec z bramkarzem Górnika. W drugiej połowie szkoleniowiec Azotów zdecydował się grać przez kilka minut bez bramkarza, wprowadzając do ataku siódmego zawodnika.
Zabieg ten nie przyniósł jednak żadnych korzyści, a wręcz odwrotnie. Puławianie marnowali doskonałe okazje lub tracili piłkę. Natomiast gospodarze rzucali na pustą bramkę i powiększali przewagę. W 43. minucie prowadzili już 24:17. Pogoń Azotów w ostatnich minutach nie przyniosła już powodzenia.
- Przed nami jeszcze długa droga, ponieważ w tym sezonie są play-offy. Ale ważne, żeby ulokować się na dobrym miejscu i myślę, że dzisiejszy mecz nam w tym pomógł – uważa Tomasz Strząbała.
Pierwszą rundę szczypiorniści z Puław zakończyli z bilansem ośmiu zwycięstw i pięciu porażek.
Górnik Zabrze – Azoty Puławy 34:29 (16:12)
Górnik: Wyszomirski, Ligarzewski – Przytuła 11, Artemenko 6, Szyszko 5, Tokuda 4, Mauer 2, Minotskyi 2, Morkovsky 1, Bachko 1, Krawczyk 1, Ilchenko 1, Bogacz, Kaczor, Wąsowski. Kary: 6 min. Trener: Tomasz Strząbała
Azoty: Tsintsadze 1, Borucki – Jarosiewicz 9, Burzak 5, Adamski 3, Virbauskas 3, Ostroushko 2, Zivkovic 1, Przybylski 1, Zarzycki 1, Marciniak 1, Bereziński 1, Janikowski 1, Fedeńczak. Kary: 6 min. Trener: Sergiej Bebeszko
Sędziowali: Sebastian Pelc i Jakub Pretzlaf (Rzeszów)
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?