Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Śpiączka (Górnik Łęczna): W tym sezonie wszystkie mecze gramy na wyjeździe

Karol Kurzępa
Fot. Łukasz Kaczanowski
- Moim zdaniem Górnik powinien grać u siebie. I tyle. Na Arenie Lublin to nie to samo. W Łęcznej był inny klimat, inaczej to wyglądało. Sam jestem kibicem, też jeżdżę na mecze i wiem, że doping i atmosfera pomagają - mówi Bartosz Śpiączka, napastnik Górnika Łęczna. W sobotę 25-letni zawodnik zdobył dwa gole w wygranym 3:1 spotkaniu z Wisłą Kraków.

Dzięki zasłużonemu zwycięstwu nad wyżej notowaną Wisłą, czujecie się dużo mocniejsi przed rundą finałową?
W kółko mamy powtarzane to, że jesteśmy dobrą drużyną i w końcu w to uwierzyliśmy. Mieliśmy wysoko wyjść na krakowian, nie bać się i nie cofać. Trochę bez sensu straciliśmy bramkę, ale potem Grzesiek Bonin świetnie wykończył swoją akcję i dołożyliśmy gola na 3:1. Musimy zawsze wychodzić na boisko z takim zaangażowaniem. Wisła w pierwszej połowie nie istniała, a po przerwie ciężko powiedzieć czy miała jakąkolwiek sytuację oprócz tej, w której strzeliła gola. Jeśli będziemy tak grać w każdym meczu, to wtedy Ekstraklasa zostanie w Łęcznej, nie w Lublinie. Mam nadzieję.

Strzeliłeś w tym meczu dwa gole, więc możesz czuć się bohaterem spotkania.
Cała drużyna pracowała na to zwycięstwo. Cieszę się, że w końcu ustrzeliłem dublet, po raz pierwszy na poziomie ekstraklasy. Dostałem zastrzyk pozytywnej energii i wydaje mi się, że teraz będzie już z górki. Na szczęście się odblokowałem. Staram się dawać jak najwięcej drużynie. Mam nadzieję, że strzelę jeszcze dużo bramek, w tym te najważniejsze, które utrzymają Górnika.

W ostatnim meczu jedną z kluczowych sytuacji był piękny gol Grzegorza Bonina, który dał wam chyba pewność, że możecie zdobyć trzy punkty.
Nie mieliśmy nic do stracenia, musieliśmy zaatakować. Jeden punkt, przy podziale, nic nam nie dawał, nie miał żadnego znaczenia. Remis czy nawet porażka nic by dla nas nie zmieniło. Dzięki tej wygranej mamy tyle punktów, co bezpośredni rywale i walczymy dalej.

Z Wisłą zdobyłeś gole po podaniach od Piotra Grzelczaka. Takie akcje ćwiczyliście na treningach?
Tak, „Grzelu” często na treningach rozdaje takie podania i teraz to powtórzył. Ma bardzo dobrą lewą nogę i zagrywa dokładne piłki. Jeszcze w dwóch sytuacjach było bardzo blisko, by jego podania do mnie doszły i znalazłbym się w sytuacji sam na sam. Po takim meczu mogę mu tylko podziękować za te asysty.

W sobotnim spotkaniu defensywa była w eksperymentalnym składzie, ale mimo to poczynała sobie dosyć pewnie.
Wiem, że Adam Dźwigała grał już na pozycji środkowego obrońcy w przeszłości…

Ale w barwach Górnika wcześniej nie miał do tego okazji.
Zgadza się, nie dostał takiej szansy, bo grał na defensywnym pomocniku, a w składzie byli inni stoperzy. Wydaje mi się, że zagrał z Wisłą dobry mecz i nie było widać dużej różnicy. Może, tak jak Przemek Pitry, wywalczy sobie pierwszy skład na dłużej?

Jak Twoim zdaniem może wyglądać runda zasadnicza?
Na pewno mecze będą inne. Do tej pory było dużo gry ofensywnej, bo każda drużyna walczyła o pierwszą ósemkę, a my o wygrzebanie się ze strefy spadkowej. Teraz każdy punkt będzie na wagę złota. Nikt nie będzie ryzykował i spotkania mogą być mniej atrakcyjne dla kibiców niż te z rundy zasadniczej. My jednak będziemy grać swoje, czyli wysoko i agresywnie doskakiwać do rywala, odbierając przy tym piłki. Jesteśmy mocni w kontratakach i to pokazaliśmy.

Trudno się spodziewać defensywnej gry po drużynie prowadzonej przez Franciszka Smudę.
Nasz styl nie zmieni się w rundzie finałowej. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani motorycznie. Solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy, który był bardzo ciężki, ale dzięki temu teraz możemy grać nawet 100 minut i mamy siły. Po innych drużynach widać, że im czegoś brakuje. Na pewno postawimy na ofensywę, nie będziemy się bronić. Będziemy grali to, co my chcemy. Przeciwnicy nie będą nam narzucać warunków gry.

Mimo, że nie opuściliście ostatniego miejsca w tabeli, to macie już tyle samo punktów co Piast Gliwice i Ruch Chorzów.
Teraz się wszystko zaczyna od nowa. Wszystko w naszych nogach. Jeżeli będziemy grać tak jak z Wisłą, to spokojnie się utrzymamy.

Presja będzie teraz większa?
Nie będzie presji, bo już się do tego przyzwyczailiśmy. Jesteśmy w tym samym miejscu już trzeci rok. Na pewno mamy inne podejście do tych meczów.

Trener Smuda przyznał w jednym z wywiadów, że nie skupia się zbytnio na analizach rywali, tylko bardziej na swoim zespole. Tak rzeczywiście jest?
Może to jest duży plus? Wreszcie Górnik ma swój styl. W końcu to my prowadzimy grę i to nas muszą się bać, a nie my kogoś. Wydaje mi się, że to jest bardzo dobre, co z resztą widać na boisku. W wielu meczach wiosną byliśmy stroną dominującą, częściej posiadając piłkę. Wiadomo, że każdy z nas może popełnić błąd, zarówno ja czy stoper lub pomocnik. To jest normalne. Ale wiemy, że nasza gra wygląda lepiej niż wcześniej. Czujemy przyjemność z grania. Oczywiście, trener robi analizy rywali, pokazuje ich lepsze i słabsze punkty, itd. Ale najbardziej skupia się na nas, żebyśmy pokazywali na murawie nasze najlepsze strony, bo naprawdę jesteśmy dobrą drużyną.

W trakcie siedmiu kolejek rundy finałowej aż cztery razy będziecie musieli zagrać na wyjeździe. To duże utrudnienie?
Śmiejąc się, można powiedzieć, że w tym sezonie tak naprawdę wszystkie mecze mamy na wyjeździe. Nie ma różnicy, gdzie gramy. Pokazaliśmy w Poznaniu czy we Wrocławiu, że potrafimy punktować w delegacjach.

W meczach na Arenie Lublin nie czujecie atutu swojego stadionu.
Brakuje nam kibiców, którzy byli w Łęcznej, jeździli na wyjazdy i nas wspierali. Trzeba to sobie powiedzieć. Fajnie, że na mecz z Wisłą przyszło więcej osób, ale podczas poprzednich spotkań z frekwencją było słabo, z resztą każdy o tym wie. Widzę, że to idzie w lepszym kierunku, ale moim zdaniem Górnik powinien grać u siebie. I tyle. Na Arenie to nie to samo. W Łęcznej był inny klimat, inaczej to wyglądało. Sam jestem kibicem, też jeżdżę na mecze i wiem, że doping i atmosfera pomagają.

A jakiej drużyny jesteś sympatykiem?
Pochodzę z Wielkopolski, więc oczywiście Lecha Poznań.

Tak jak bramkarz Górnika, Sergiusz Prusak.
Byliśmy bodaj dwukrotnie razem na meczu Lecha. Wiadomo, że nasze spotkania ligowe często się pokrywają, więc nie mamy zbyt dużej możliwości często pojawiać się na trybunach. Oczywiście, najważniejszy jest dla mnie klub, w którym gram, a moje sympatie nie mają znaczenia. W meczach przeciwko Lechowi zawsze zostawiałem zdrowie na boisku.

Twoim marzeniem jest zagrać w Lechu?
Na pewno tak. Pochodzę z okolic Poznania, a wszyscy moi bracia, przyjaciele i znajomi są kibicami „Kolejorza”. Ale, tak jak już mówiłem, skupiam się na Górniku i walce o utrzymanie.

Jak oceniasz szanse ekipy z Poznania na mistrzostwo w tym sezonie?
Lech będzie mistrzem Polski w tym roku.

A kto spadnie do I. ligi?
Tego nie będę przewidywał, ale na pewno nie my.

W ostatnich dniach nieciekawa sytuacja powstała w Ruchu Chorzów.
Nie interesuje mnie to zbytnio. Staram się nie śledzić rywali. Powiem szczerze, że te mecze, które oglądamy w klubie podczas odpraw i analiz, to wszystko, co widzę na temat ligowych rywali. Poza tym, staram się nie oglądać innych spotkań, żeby sobie głowy nie zawracać. Skupiam się na treningach i swoim zespole. W domu staram się odciąć od piłki nożnej.

Pod Ostrzałem GOL24

**WIĘCEJ odcinków

Pod Ostrzałem GOL24

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski