Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bójka zakończyła się śmiercią piłkarza. Przed Sądem Okręgowym ruszył proces

Małgorzata Szlachetka
Mirosław Trembecki
Grzegorz K., piłkarz Garbarni Kurów zginął od ciosów nożem. O zabójstwo oskarżony jest Ukrainiec Serhii V. Do tragedii doszło w nocy, we wrześniu ubiegłego roku przed kurowskim barem.

Prokurator zarzuca Ukraińcowi, że wielokrotnie ugodził nożem piłkarza Grzegorza K., tak że mężczyzna wykrwawił się od odniesionych ran i zmarł. Później oskarżony miał przeszukać kieszenie pokrzywdzonego, zabrać telefon komórkowy oraz kartę bankomatową. Następnie za jej pomocą miał wypłacić 500 złotych.

W środę w Sądzie Okręgowym w Lublinie Serhii V. odmówił składania wyjaśnień. Stwierdził, że „częściowo” przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Odnosił się jednak do swoich wcześniejszych słów, które zostały odczytane przed sądem.

Jaki obraz wydarzeń wyłania się z wyjaśnień, jakie Serhii V. składał w śledztwie?

Obaj mężczyźni pierwszy raz zobaczyli się w barze, z którego wyszli w środku nocy. Na pobliskim skwerze doszło do sprzeczki między nimi i szarpaniny.

Serhii V. mówił, że Grzegorz K,. wyzywał go od banderowców, czym go obraził. Najpierw rozeszli się w różne strony. Ukrainiec usiadł na ławce, żeby wypalić papierosa. Po pewnym czasie uznał jednak, że chce przeprosin od Polaka. Poszedł więc za nim.

- Dogoniłem tego, który mnie obraził. Byłem obrażony - mówił w śledztwie Serhii V.

Tłumaczył, że najpierw uderzył piłkarza pięścią w twarz i że to pokrzywdzony wyciągnął nóż z torby i zaczął nim wymachiwać. W pewnym momencie narzędzie miało znaleźć się w rękach oskarżonego, który wbił ostrze w pośladek przeciwnika.

- To wszystko działo się bardzo szybko. Jak leżał, to go jeszcze tym nożem dźgnąłem raz czy dwa w szyję - to fragment wyjaśnień złożonych w śledztwie.

Serhii V. mówił w nich, że później chciał wypłacić pieniądze z bankomatu za pomocą karty znalezionej przy ofierze, ale zniechęciły go komunikaty w urządzeniu podawane po polsku.

Później miał złamać nóż i wyrzucić go, a w domu uprać zakrwawione spodnie. Zapewnił, że wyjazd na Ukrainę planował już wcześniej. Do torby wziął telefon Grzegorza K.

Przypomnijmy, że Serhii V. nie opuścił terenu Polski, został zatrzymany na granicy.

Według wyjaśnień, jakie oskarżony składał w innym terminie, miał on być tylko obserwatorem napaści na piłkarza, a później sprawdzić jego puls.

Odnosząc się do tej wersji powiedział przed sądem, że zmusili go do niej policjanci. Potwierdził to na pierwszej rozprawie, mimo że te drugie wyjaśnienia nie obciążały go w kwestii zabójstwa.

Ukrainiec Serhii V. przed zatrzymaniem pracował w Kurowie w gospodarstwie rolnym. Potwierdził, że na terenie Ukrainy był ukarany kilkunastoletnim wyrokiem za zabójstwo kobiety.

- Nie zabiłem jej. Przyznałem się, bo zostałem do tego zmuszony - mówił w śledztwie dotyczącym napaści na Grzegorza K. o ukraińskim wyroku.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Krajowa mapa zagrożeń bezpieczeństwa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski