Zgłoszenie o tym, że w zakładzie fryzjerskim przy ulicy Piłsudskiego w Bychawie zasłabł mężczyzna strażacy dostali w środę o godz. 9.18. Dlaczego to właśnie ich wezwała dyspozytorka pogotowia? Bo Bychawę i jej okolice "obsługują" tylko dwie karetki.
Kiedy przyszła informacja o zasłabnięciu mężczyzny załogi obu karetek były na interwencji. Dyspozytorka pogotowia zdecydowała więc wezwać na pomoc strażaków. - Nasza siedziba mieści się niespełna kilometr od miejsca zdarzenia. Dlatego pod wskazany adres dotarliśmy zaledwie minutę po wezwaniu. Od razu podjęliśmy też reanimację nieprzytomnego mężczyzny - mówi Michał Badach, rzecznik komendy miejskiej straży pożarnej w Lublinie.
Akcję prowadził dowódca zmiany st. asp. Leszek Kryk. - To strażak z dwudziestoletnim stażem pracy - dodaje Badach. - Podobnie jak wszyscy strażacy skończył kurs medycyny ratunkowej. Co trzy lata przechodzi egzaminy.
Kryk kilka lat temu uratował życie mężczyźnie, który wpadł pod samochód na jednej z ulic Lublina. Tym razem się nie udało.
- Strażacy pomogli wspaniale i przywrócili krążenie u 84-latka - usłyszeliśmy w bychawskim pogotowiu. - Mężczyzna został potem karetką, która przyjechała 10 minut później, przetransportowany do szpitala w Bychawie. Niestety w czwartek rano zmarł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?