Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli więźniowie na szlaku. Szukają nowej drogi

Ewa Pajuro
Od roku w Lublinie realizowany jest nowatorski projekt resocjalizacyjny "Nowa Droga". Jego nazwa nie jest przypadkowa. Jednym z etapów jest miesięczna wędrówka przez Polskę. Pierwsi uczestnicy mają ją już za sobą.

Przed byłymi więźniami najtrudniejszy moment - powrót do zwykłego życia. Do towarzystwa, od którego wszystko się zaczęło. Do bliskich, których zawiedli. Do długów, które trzeba spłacać. Uda się na 99 procent - mówią uczestnicy programu.

Kamil
Siedziałem za kradzież. Wyrok to dwa lata. Wszystko przez alkohol. Podszedłem do gościa, nie stłukłem go, ani nic. Po prostu powiedziałem: dawaj pieniądze. To było dwa lata temu. Właściwie nie potrzebowałem tych pieniędzy. Miałem niedaleko do domu, mogłem pójść tam po pieniądze. Ale pomyślałem, po co, można szybciej. Miałem pracę, umowę ważną do 2020 r. Jak na Lubelszczyznę to nieźle zarabiałem - 2,5 tys. na rękę. Dziewczyna była wkurzona. Wtedy była już w ciąży. Nie odeszła. Chyba jeszcze we mnie wierzy. Mam rodziców, trójkę rodzeństwa. Pochodzę z pełnej rodziny, katolickiej, nie jakiejś patologicznej. Oczywiście w domu tylko ja jestem taką czarną owcą. Wszyscy są porządniejsi. Przyszłość? Myślę, że na 99 procent mi się uda. Muszę w końcu zadbać o rodzinę. Szczególnie mojej kobiety nie chciałbym zawieść kolejny raz.

Tomek
Siedziałem za pobicie. Czyn popełniony po alkoholu, w towarzystwie. Nie zrobiłem temu człowiekowi wielkiej krzywdy, ale jednak pobiłem. Dostałem wyrok w zawieszeniu. Potem był podobny czyn. Sąd odwiesił wyrok. Z półtora roku odsiedziałem 10 miesięcy. Cztery dni przed wyjściem z więzienia, umarła mi mama. Pojechałem na pogrzeb, a z cmentarza prosto do Dąbrowicy, a potem w drogę. Miałem taką chwilę, że chciałem zrezygnować. Załamałem się zwyczajnie, po prostu czułem, że mnie to przerasta. Miałem tylko mamę. Jestem jedynakiem. Tata umarł osiem lat temu. Szkołę rzuciłem dość wcześnie, bo jak miałem 13 lat. Mama miała tylko rentę po tacie, więc było nam ciężko. Pracowałem dorywczo, trochę jej pomagałem, bo była chora. Teraz nie mam nikogo. Przemyślałem wszystko. Już wiem, że chcę żyć normalnie, chcę założyć normalną rodzinę, mieć żonę, a kiedyś nawet dziecko. Żeby to zrobić, muszę zmienić siebie. Skończyłem z kolegami. Marzę o tym, żeby zrobić prawo jazdy i kupić sobie jakiś samochód. Na początek może być nawet "maluch". Daję sobie 99 proc. szans. Nie uda mi się chyba tylko, jeśli umrę.

900 kilometrów
Kamil i Tomek to uczestnicy projektu "Nowa Droga". Nowatorski program realizuje od ponad roku lubelskie stowarzyszenie "Postis". Cel jest jeden: sprawić, by młodzi osadzeni nigdy więcej nie wrócili do więzienia. Projekt ma kilka etapów: praca z psychologiem, warunkowe zwolnienie, 30-dniowa wędrówka Szlakiem Jakubowym z Lublina do Zgorzelca, kurs zawodowy, praktyki i w końcu praca. W programie bierze udział 10 młodych więźniów odsiadujących niskie wyroki w Areszcie Śledczym w Lublinie. Kamil i Tomek jako pierwsi pokonali etap miesięcznej wędrówki. Każdy z nich przeszedł prawie 900 kilometrów. Nocowali na plebaniach w parafiach na trasie. Na szlaku nie byli sami. Każdy z nich szedł z opiekunem. Kamil z Bartkiem, socjologiem z Poznania, a Tomek z Andrzejem, emerytowanym pracownikiem służby więziennictwa z Lublina.

Bartek
Od razu na wstępie powiedziałem, że nie będę dla nikogo przewodnikiem duchowym. Jestem ateistą, mogę po prostu potowarzyszyć w drodze. Wierzę w sens takiej wędrówki. Sam rok temu poszedłem do Santiago de Compostela. Namówił mnie na to wierzący kolega. Powiedział: ja pójdę do Jezusa, a ty w góry. Myślę, że taka droga zmienia człowieka, zmienia trochę system wartości.

Jestem z Poznania. Ogłoszenie o tym, że stowarzyszenie z Lublina poszukuje opiekunów do nowego projektu, znalazłem na stronie internetowej dla organizacji pozarządowych. Ostatnio z pracą było u mnie ciężko, miałem własną działalność, ale to trochę nie szło, więc mogłem wygospodarować miesiąc wolnego. Na trasie bywało różnie, ale zasadniczo pogoda nam nie sprzyjała. Były cztery dni bardzo deszczowe, lało dosłownie przez cały dzień. Byliśmy zmarznięci, głodni, mokrzy. Ale nie lepiej było w upały. Znośnie było może przez dwa, trzy dni. Rozmawialiśmy o wszystkim: o tym, jakiej słuchamy muzyki, o naszych rodzinach, dziewczynach, dzieciństwie. Były też dni, kiedy zmęczenie i wyczerpanie brało górę. Szliśmy wtedy jeden koło drugiego, tylko z własnymi myślami. Myślę, że znamy się już bardzo dobrze. Można powiedzieć nawet, że udało nam się zaprzyjaźnić. Mam nadzieję, że ten kontakt nam się nie urwie z dnia na dzień. Ja zaprosiłem Kamila do Poznania, on mnie do Lublina. Zobaczymy, jak to będzie. Przyszłość Kamila? Jestem niemalże pewny, że mu się uda wyjść na prostą. On wie, o co gra. Ma dziewczynę, ma dziecko. Gdyby nie ten projekt miałby bardzo małe szanse, żeby znaleźć normalną pracę. Teraz wszystko jest w jego głowie i w jego rękach.

Andrzej
Z Tomkiem łączyliśmy się w pewnym nieszczęściu. On stracił mamę, a ja kilka dni przed wyjściem na szlak pochowałem teścia. Te sprawy wracały w naszych rozmowach. Tomek był przybity pogrzebem, samotnością i tym, że może utracić mieszkanie po mamie, które jest zadłużone. Ten projekt to dla niego wielka szansa. Musi tylko odciąć się od dawnego towarzystwa. Przez ostatnie dni nawet przygotowywał się do spotkania z kolegami. Ćwiczył, jak odmówić piwa, kieliszka wódki czy jakiegoś rozboju. Podpowiadałem mu, jak pokierować rozmową. Odgrywaliśmy scenki. Ja udawałem jego kolegę. Mówiłem: no chodź na piwo, jest dobre towarzystwo. On starał się znaleźć taką odpowiedź, która nie uraziłaby kolegów, ale jednocześnie, żeby dali mu spokój. Mówił np. nie chcę iść z wami na piwo, bo nawet nie zrobiliście mi paczki do kryminału, jak potrzebowałem.

Na trasie bywało różnie. Były momenty, że miałem dość. Droga była ciężka, czułem wszystkie mięśnie. Mieliśmy specjalne szkolenie, jak sobie rozplanować wędrówkę. Radzili nam, żeby odpoczywać regularnie, np. co 10 kilometrów. Nam to się nie sprawdziło. Opracowaliśmy własny system, tzw. przystankowy. Jeśli po drodze trafiał się przystanek z ławką, siadaliśmy na 10-15 minut. I ruszaliśmy dalej. Gorzej, jak tych przystanków nie było.

Nie zgadzam się z tymi, którzy mówią, że resocjalizacja to fikcja, szkoda wysiłku, szkoda zachodu. Uważam, że "Nowa Droga" to bardzo dobry projekt. Przyszłość Tomka? Jest wiele niewiadomych. Ma wielkie szanse, ale musi zrobić porządek w swoim środowisku. Jeśli dojdzie do ładu z kolegami, wszystko się uda. Jestem z Lublina, on jest z Lublina. Będziemy utrzymywać kontakt, zwłaszcza że Tomek liczy, że pomogę mu załatwiać sprawy urzędowe. A jest tego jeszcze bardzo dużo. Główny problem to zadłużone mieszkanie. Podpisaliśmy już jednak wstępną ugodę z właścicielem.

Ministerstwo się przyglądaW spotkaniu podsumowującym dotychczasowe etapy projektu "Nowa Droga" udział wziął Stanisław Chmielewski, wiceminister sprawiedliwości. Resort patronuje całemu programowi, choć do inicjatywy podchodzi z dystansem. - Do-piero nabieramy przekonania do tej metody. Przykład Tomka i Kamila to jest coś bardzo wy-miernego, ale też coś ciągle bardzo niepewnego. Wierzę jednak, że ci młodzi ludzie do-prowadzą do zmiany w swoim życiu - mówił Chmielewski. Przyznał, że resort na razie nie ma pieniędzy na to, by taki projekt jak "Nowa Droga" przenieść do wszystkich zakładów karnych w Polsce. - Mamy jednak dobrą perspektywę i inspirację. Pieniędzy ciągle jednak musimy szukać - mówił.

O projekcie

"Nowa Droga" wypracowuje model postępowania z młodymi więźniami, którzy opuszczają zakłady karne.
Projekt realizuje lubelskie stowarzyszenie "Postis" we współpracy z Aresztem Śledczym w Lublinie, Powiatowym Urzędem Pracy w Lublinie, Polskim Towarzystwem Ekonomicznym (Zakład Szkolenia i Doradztwa Ekonomicznego) oraz Stowarzyszeniem Seuil z Francji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski