- W połowie grudnia 2018 roku została drastycznie zmniejszona liczba łóżek: z 30 początkowo do 15, a ostatecznie do 17. Od tego czasu oddział przyjmuje do leczenia dzieci ponad normę. Bywa, że na oddziale przebywa dwukrotnie więcej pacjentów niż wykazanych łóżek - alarmuje w swojej interpelacji do marszałka Zofia Wóźnica, radna wojewódzka.
Wyjaśnia dalej, że personel medyczny jest bardzo obciążony, a na oddziale przebywają również rodzice. - Specyfika oddziału nakazuje zachowanie wszelkich rygorów sanitarno-epidemiologicznych. W takich warunkach pracy jest to trudne do wykonania, taki stan zagraża bezpieczeństwu epidemiologicznemu w oddziale - zauważa Zofia Woźnica.
Wicemarszałek województwa lubelskiego Zbigniew Wojciechowski odpowiada, że zmiana w szpitalu im. Jana Bożego podyktowana została dostosowaniem liczby łóżek do wskaźników ich wykorzystania, który wynosił w poprzednich latach 54 proc. - Utrzymanie łóżek w tzw. gotowości generuje wysokie koszty funkcjonowania oddziału, szczególnie w kontekście obowiązujących od 1 stycznia 2019 roku norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych - tłumaczy Wojciechowski.
Rzecznik szpitala im. Jana Bożego informuje, że obecnie obłożenie łóżek jest o 40-50 proc. większe niż faktyczna ich liczba. - To oczywiście zależy od dnia, ale wszystkim udzielamy pomocy. Analizujemy sytuację na bieżąco, ale na chwilę obecną w ocenie szpitala liczba łóżek jest wystarczająca - oznajmia Bartosz Jencz, rzecznik szpitala im. Jana Bożego.
Dodajmy, że w szpitalu dziecięcym w Lublinie nie ma oddziału zakaźnego, dlatego dzieci u których wystąpiły objawy choroby zakaźnej, kierowane są do szpitala im. Jana Bożego. - Zdarzają się sytuacje, gdy z powodu braku miejsc nie możemy tam odesłać pacjentów. To dla nas duży problem. Dziecko musi zostać, a to z kolei powoduje, że staje się źródłem zakażenia dla innych pacjentów i powstają ogniska choroby. Często musimy w takich przypadkach ograniczać lub zamykać oddziały. Tak się zdarza nawet 2-3 razy w miesiącu - tłumaczy Agnieszka Osińska, rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie.
Wojewódzka konsultant ds. chorób zakaźnych zwraca uwagę, że dziecięcy oddział w Janie Bożym jest jedynym takim pełnoprofilowym miejscem w regionie.
- Trafiają tu najtrudniejsze przypadki, to nie jest tylko oddział obserwacyjno-zakaźny. Zdarza się, że obłożenie łóżek wynosi 200 proc. - wyjaśnia dr Grażyna Semczuk.
I dodaje: Jest to niedopuszczalne, ponieważ oddziały zakaźne muszą posiadać rezerwy w razie wystąpienia jakiejś epidemii. Według mnie zmniejszenie liczby łóżek może spowodować stan zagrożenia epidemiologicznego. Tym bardziej że jesteśmy regionem graniczącym z Ukrainą, gdzie obserwujemy wzrost zachorowań na odrę - wyjaśnia dr Grażyna Semczuk.
Mimo to wicemarszałek wyjaśnia w odpowiedzi na interpelację, że dostępność do hospitalizacji dzieci z chorobami zakaźnymi jest wystarczająca na Lubelszczyźnie. Wylicza, że oddziały zakaźne prowadzą szpitale w Puławach i w Tomaszowie Lubelskim, a także oddział dziecięcy w szpitalu przy Kraśnickiej. - Przyjmujemy dzieci również z chorobami zakaźnymi, poza ospą wietrzną, bo jest to ogromnie zakaźna choroba przenoszona przez powietrze. Np. leczymy małych pacjentów z infekcjami pokarmowymi, płonicą, grypą itd. - wylicza lek. med. Maria Ważna-Olszewska z oddziału dziecięcego w szpitalu przy Kraśnickiej.
Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?