Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy bunt w Sobiborze mógł się powtórzyć pod Lublinem?

Dominik Szulc (IPN/O Lublin)
"Wnętrze synagog kraśnickich przy ul. Bóźniczej w których mieściły się warsztaty pracy więźniów obozu "Kraśnik"
"Wnętrze synagog kraśnickich przy ul. Bóźniczej w których mieściły się warsztaty pracy więźniów obozu "Kraśnik" Fotografie ze zbiorów Autora Dominika Szulca
Każdy kinomaniak zna filmy „Ucieczka z Sobiboru” (1987) i „Sobibór” (2018), które opowiadają historię powstania wznieconego przez Żydów w obozie zagłady pod Sobiborem. Plan wywołania podobnego powstania w położonym 50 km od Lublina obozie pracy „Kraśnik” jest jednak nieznany. Na budynku tzw. małej synagogi przy ul. Bóźniczej w Kraśniku, gdzie mieścił się obóz (stąd więźniowie nazywali go „Synagogą”) umieszczono jedynie tablice upamiętniające ofiary likwidacji miejscowego getta.

Obóz specjalnego przeznaczenia i specjalnego traktowania

W dystrykcie lubelskim Niemcy założyli 117 obozów pracy, w tym w Kraśniku. Zlokalizowany w centrum miasta miał realizować specjalne zlecenia dla władz okupacyjnych. Siłę roboczą stanowili rzemieślnicy (ok. 250) oraz byli policjanci żydowscy, których pozostawiono przy życiu po likwidacji getta kraśnickiego jesienią 1942 r. Więźniowie obozu produkowali buty, czapki, lampy i inne przedmioty drewniane, np. zabawki, które funkcjonariusze SS zamawiali dla żon, dzieci i znajomych, oraz meble przeznaczone dla szkół niemieckich. Z ich sprzedaży nadzorcy obozu z Dowództwa SS i Policji w Lublinie czerpali lukratywne zyski. Cechą odróżniającą obóz „Kraśnik” od pozostałych tego typu placówek był fakt braku numerów obozowych oraz możliwość zachowania cywilnych ubrań i części rzeczy osobistych. Działania te władze obozowe utrzymywały w tajemnicy przed zwierzchnikami w Berlinie. Warunki te umożliwiły w „Kraśniku” rozwój konspiracji obozowej.

Przykład idzie z góry

Po zdławieniu powstania w getcie warszawskim (16 maja 1943) część schwytanych powstańców deportowano do obozów pracy na Lubelszczyźnie, m.in. do Kraśnika. Tam wraz z kilkoma byłymi policjantami żydowskimi zdołali utworzyć 60-osobową organizację konspiracyjną. Byli powstańcy wnieśli do niej doświadczenie bojowe, obeznanie z bronią, znajomość zasad konspiracji i gotowość narażenia się na niebezpieczeństwo. Z kolei członkowie organizacji rekrutujący się z miejscowej społeczności żydowskiej znali teren obozu oraz ludność po stronie „aryjskiej”.

„Korzyści płynące z dobrego planowania są ogromne” (B. Tracy)

Celem organizacji miało być przygotowanie się na likwidację przez Niemców w chwili zbliżenia się Armii Czerwonej, poprzez wzniecenie buntu i prawdopodobnie przejęcie kontroli nad „Kraśnikiem”. Po niemieckich klęskach z 1943 r. stało się jasne, że Sowieci rozpoczną marsz ma zachód. Pierwszym zadaniem przed którym stanęli żydowscy konspiratorzy było więc ustalenie tempa radzieckiej ofensywy. Miało temu służyć skonstruowanie odbiornika radiowego w czym pomógł elektryk żydowski posiadający przywilej opuszczania obozu za przepustką celem zakupu części elektrycznych na potrzeby „Kraśnika”. Najpóźniej od grudnia 1943 r. konspiratorzy prowadzili nasłuch radiowy.

W dalszej kolejności ich celem było zdobycie broni i amunicji. Zdołali nawiązać kontakt z bliżej nieokreślonymi partyzantami z Rzeczycy (gm. Trzydnik), prawdopodobnie Gwardii Ludowej, wśród których mieli znajdować się także Żydzi pochodzący z Kraśnika. Pośrednikami między partyzantami a więźniami byli ci ostatni: Yehiel-Alter Rolnik i Zalman Lewinson, którzy opuszczali obóz za przepustką w celach aprowizacyjnych. W tym czasie spotykali się z zaufanymi, zaangażowanymi w konspirację mieszkańcami Kraśnika. Jedną z takich kontaktów Rolnika była Stefania Szmit, zamieszkała przy ul. Podwalnej. Wykorzystując kontakty rodzinne w kancelarii parafialnej przy kościele pw. WNMP kobieta zdobywała metryki chrztów, które pomagały więźniom w legalizacji pobytu poza obozem. Nadto przekazywała do obozu biżuterię i złote monety, wykorzystywane do przekupywania wartowników.
Uzyskaną tą drogą broń więźniowie musieli ukryć. Służyć temu mogła zlokalizowana na terenie obozu kamienica przy ul. Ogrodowej 3a. Podczas jej rozbiórki w maju 2021 r. płytko pod klepiskiem piwnicy odkryto 37 naboi 7,62x22 mm TT z 1944 r. Wyraźnie pośpieszne ich ukrycie nie pozwala wykluczyć, że uczynili to więźniowie „Kraśnika”. Co ważne ilość odnalezionych naboi wystarczyła do załadowania magazynku łukowego sowieckich pistoletów maszynowych PPS, PPSz i PPD. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że rekrutacja strażników obozowych wśród kolaborujących jeńców radzieckich, którzy używali tego typu broni ułatwiała jej pozyskanie, bez konieczności przemytu z poza obozu. Zdarzały się przypadki „podkradania” wartownikom broni i granatów.

Niemcy na tropie konspiracji

Sytuacja więźniów „Kraśnika” zmieniła się po buntach w obozach zagłady w Treblince i Sobiborze w 1943 r. Niemcy zakazali „uprzywilejowanym” więźniom „Kraśnika” opuszczania obozu bez asysty wartownika. Wzmożona czujność Niemców oraz donos doprowadziły do rozbicia siatki konspiracyjnej w połowie lutego 1944 r. i aresztowania 12 spiskowców, dla których więzień Perec Wiszniak przemycił fałszywe kenkarty. Dodatkowo część więźniów wywieziona została do zakładów metalurgicznych w Stalowej Woli, a 8 rozstrzelano. W tym samym czasie, 16 lutego 1944 r. aresztowano S. Szmit. Zatrzymanie nastąpiło w czasie spotkania z Rolnikiem, który po przekazaniu jej skradzionej z obozu teczki, zbiegł. Szmit osadzona w areszcie w Kraśniku (sąsiadującym z kancelarią), miesiąc później zmarła w KL Lublin na Majdanku.

Czas decyzji

Ostatecznie zamiast wzniecenia buntu więźniowie podjęli w końcu lipca 1944 r. – według Żydowskiej Agencji Prasowej - częściowo skuteczną próbę masowej ucieczki, ale dopiero z kolumny przewożących ich pojazdów w pewnej odległości od Kraśnika, lub jak twierdził historyk Wit Szymanek zostali z niej odbici przez partyzantów w trakcie marszu w kierunku Annopola, podjętego w związku ze zbliżaniem się frontu. Zbiegło wówczas 80 spośród 200 więźniów, jednak resztę wojny przeżyło zaledwie 8! Jak napisał niedawno prof. Julian Kwiek, po 1944 r. władze Kraśnika zakazały im powrotu do miasta, co jednak nie znajduje potwierdzenia w dokumentach. Wojnę przeżył także Yehiel Rolnik, który po ucieczce z domu Stefanii Szmit był do „wyzwolenia” ukrywany przez rodzinę Sikorów z nieodległej Stróży. Kilka miesięcy później aresztowano go pod zarzutem działalności antysowieckiej. Jego dalsze losy są nieznane.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski