Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy SPR AZS Pol Lublin wywalczy w weekend awans do finału play-off?

Krzysztof Nowacki
Dwóch zwycięstw potrzebują szczypiornistki SPR AZS Pol Lublin i Łączpolu Gdynia, aby awansować do finału mistrzostw Polski. Przed tygodniem zespoły odniosły po jednej wygranej. Teraz rywalizacja na dwa kolejne mecze przenosi się do Lublina. Możliwe więc, że w niedzielę poznamy finalistę.

Jeśli jednak spotkania w hali Globus nie wyłonią zwycięskiej ekipy, na piąty, decydujący mecz lublinianki ponownie będą się musiały udać do Gdyni. - Presja jest duża, ale dwa razy musimy wygrać u siebie. Dziewczyny wiedzą, jaka jest sytuacja i nikt nie myśli o piątym meczu w Gdyni - twierdzi trener Edward Jankowski.

Sobotni mecz rozpocznie się dopiero o godzinie 20, dlatego w czwartek zespół przełożył trening, aby oswoić się z grą o tej porze. Również w piątek SPR będzie trenował później niż zwykle. W niedzielę zespoły wybiegną na parkiet o godz. 17. - Czekają nas ciężkie mecze, a wynik będzie na styku. O zwycięstwie mogą decydować końcówki. Myślę, że nie powtórzy się sytuacja z Gdyni i żadna z drużyn nie będzie miała już takiego odjazdu - uważa Jankowski.

Trener SPR nawiązuje do przebiegu poprzednich spotkań. W pierwszym rewelacyjnie zagrały lublinianki, które w pewnym momencie prowadziły różnicą jedenastu bramek. W drugim role się odwróciły i to miejscowym udało się odskoczyć na dziesięć trafień. - Gramy u siebie i gdynianki nie mają prawa nas niczym zaskoczyć. Nie możemy jednak tak obniżać poziomu jak przed tygodniem, że jeden mecz był bardzo dobry, a drugi słaby. Tak nie może grać klasowy zespół - przestrzega szkoleniowiec.

Na wynik spotkań duży wpływ miała postawa bramkarek. W sobotę znakomicie zagrała Justyna Jurkowska, która odbiła 24 piłki. W niedzielę w tym elemencie było znacznie gorzej, natomiast popis skutecznych interwencji prezentowała Małgorzata Sadowska z Łączpolu. - Dziewczyny same ją obijały, rzucając w krótki róg. To nie były takie rzuty jak dzień wcześniej, gdy Sadowska i Mikszto praktycznie nie istniały. W niedzielę rzucaliśmy tak jak nie należało - zauważa trener.

Lublinianki są w lepszej sytuacji, bo dzięki wygranej w Gdyni odebrały rywalkom przewagę parkietu. Ale po niedzielnym meczu zawodniczki Łączpolu nabrały dużej pewności siebie. - Podbudowały się tym meczem i słyszymy, że odgrażają się nam, że przyjadą i wygrają oba mecze. Ale tak się zawsze mówi. Przekonamy się na parkiecie - dodaje Jankowski.

W drugim półfinale Zagłębie Lubin jedzie po trzecie zwycięstwo do Koszalina.

Jak zagrają po chorobie?

Po powrocie z Gdyni rozchorowały się dwie zawodniczki SPR AZS Pol - Izabela Puchacz i Anna Baranowska. Po czterech dniach nieobecności na treningach wróciły do zajęć. - Przyszły i trochę się poruszały. W sobotę i niedzielę zagrają, ale na pewno nie będą w takiej dyspozycji jak przed chorobą - mówi trener Edward Jankowski. Szkoleniowiec liczy, że do gry mocniej włączą się Kristina Repelewska i Alesia Mihdaliova, których bramek brakowało w Gdyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski