Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dj Profesor, czyli Dariusz Szerzeniewski wspomina lubelskie dyskoteki

Damian Stępień
DJ Profesor. Płyty winylowe, muzyka i dyskoteki to całe jego życie. DJ-owaniem zajął się w latach 70. i do dziś chętnie staje za konsolą
DJ Profesor. Płyty winylowe, muzyka i dyskoteki to całe jego życie. DJ-owaniem zajął się w latach 70. i do dziś chętnie staje za konsolą DS
Od początku lat 70. gra muzykę z winylowych płyt. Dj Profesor,czyli Dariusz Szerzeniewski, wspomina początki i rozwój lubelskich dyskotek: od szkolnych boisk, klubów studenckich i lokali ze striptizem.

Posiada Pan prawdopodobnie największą kolekcję singli na winylach. Pamięta Pan swój pierwszy krążek?
Bardzo dobrze pamiętam. To było w 1969 roku. Popularną wtedy płytą była "Abbey Road" The Beatles, którą można było nawet kupić w Polsce. Oczywiście "spod lady". W EMPiK-ach było indyjskie wydanie tego longplaya. I to był właśnie jeden z moich pierwszych krążków.

Fascynacje muzyczne zaczęły się znacznie wcześniej. M.in. od Radia Wolna Europa, którego słuchał mój tata. To był pierwszy kontakt z muzyką, ale już na początku lat 70. odezwałem się do mojej rodziny w Anglii. Od tamtej pory siostrzenica wysyłała mi najnowsze albumy, które w Polsce cieszyły się dużą popularnością. Słuchałem wtedy Led Zeppelin, Deep Purple, czy Black Sabbath. Ich płyty, to kamienie milowe muzyki rockowej na świecie. W ten właśnie sposób rozpocząłem tworzenie swojej kolekcji muzycznej. Kupowałem także polskie longplaye m.in. Czerwonych Gitar, No To Co i Breakoutów. Jako młodego człowieka niezwykle mnie to nobilitowało. Nie każdy mógł sobie pozwolić na posiadanie takich perełek.

Już wtedy planował Pan zostać DJ-em?
Z pewnością wtedy nie myślałem o żadnym dj-owaniu. Po pierwsze dlatego, że wówczas nie funkcjonowało takie pojęcie. Zamiast DJ byli "prezenterzy muzyczni". Po drugie w 1970 roku dyskotek praktycznie nie było. Warto nadmienić, że pierwsza dyskoteka w Polsce powstała w sopockim "Grand Hotelu". Nazywała się "Non Stop". Natomiast drugim miastem na "rynku dyskotekowym" , co może wiele osób zaskoczyć, był Lublin.

Podejrzewam, że nie był to klub jak z "Gorączki sobotniej nocy"?
Zdecydowanie nie! Pierwwsza dyskoteka powstała w 1970 r., w okresie wakacji na boisku Liceum Ekonomicznego im. Vetterów. Imprezy trwały, co może teraz śmieszyć, od godz. 18 do 22. Prezenterem był Jerzy Janiszewski z Radia Lublin. Gdy dyskoteka się kończyła wyświetlano filmy jak np. "Czterej pancerni i pies". Mimo wszystko miało to swój urok, chociaż sprzęt nagłośnieniowy był kiepskiej jakości, a jedynym oświetleniem były pobliskie latarnie (śmiech).

Mimo nie najlepszych początków dyskoteki jednak się przyjęły!
W 1971 roku powstała dyskoteka na terenie kina letniego "Ryś" przy ul. Sądowej. Prowadzili ją prezenterzy radiowi z Warszawy Dariusz Michalski oraz Marianna Wróblewska. Tam zacząłem swoją przygodę jako młody prezenter. Wszystko to dzięki mojej kolekcji płyt.

Później nawiązałem współpracę z klubem studenckim "Arkus", który mieścił się naprzeciwko Teatru Osterwy. Była to bardzo wąska sala, na której końcu mieściła się scena. Oświetlenie stanowiły dwa reflektory. Podejrzewam, że straży pożarnej. Aby zmienić barwę światła zakładaliśmy kolorowe klisze. Młodzież piła najczęściej wino, ale jakiej klasy to już nie wspomnę (śmiech). Warto też dodać, że w "Arkusie" występowali przyszli członkowie Budki Suflera. Wspaniale grali utwory grupy Free. Wtedy jeszcze Krzysztof Cugowski miał taki styl, że występował plecami do publiczności, co powodowało skargi niektórych uczestniczek ich koncertów.

W Świdniku natomiast był świetny klub "Iskra". Na dyskoteki przyjeżdżała tam także młodzież z Lublina. Był to wesoły pociąg. Czasami nawet konduktorzy bali się sprawdzać bilety.

Występowałem też w MDK "Relaks", czyli w dzisiejszym Centrum Kultury, czy w restauracji "Astoria", gdzie powstała pierwsza dyskoteka ze striptizem. Waliły tam tłumy ludzi. To była nowość. Chociaż cały występ trwał kilka minut, a potem tancerka uciekała na zaplecze.

Prowadziłem też dyskoteki w Domu Kultury FSC, w "Feminie", "Aspirynce", "Medyku" i w tzw. "hallówce" na Politechnice Lubelskiej.

Dopiero w 1984 r. w Dworku Grafa powstaje pierwszy w Lublinie lokal nocny. Na temat tego miejsca można byłoby książkę napisać. Przychodził tam cały przekrój społeczny. Od złodzieja, przez... tu zamilczę, do milicjanta. Tam występowałem do początku lat 90.

Później otwarto jeszcze takie lokale jak "Paradise" , dzisiejsze "Graffiti", "Help Disco", "Kotłownia" i wiele innych.

Zmieniał się standard dyskotek, ale też i muzyka.
Na początku była to muzyka rockowa. Na boisku Vetterów motywem przewodnim dyskoteki był wspaniały przebój Jeffa Becka "Love is Blue", który rozpoczynał i kończył imprezę. Był to pomysł Jerzego Janiszewskiego. Natomiast w "Arkusie" zdarzało się, że płyta "In Rock" Deep Purple puszczana była od deski do deski. Tak znakomity był to album.

Później popularny stał się glam rock. Puszczaliśmy wtedy utwory Slade, Gary Glittera czy T. Rex. Wtedy popularne w naszej działalności stawały się single, które znacznie ułatwiały prowadzenie imprez. Wcześniej graliśmy na longplayach lub składankach. W przypadku singli był tylko jeden minus. Aby poprowadzić dobrze dyskotekę trzeba było mieć pokaźną kolekcję. A taka kolekcja sporo ważyła. Ręka mogła się wydłużyć od jej noszenia (śmiech).

Początek lat 80. to już melodyjne piosenki w stylu Ottawan, Shakin' Stevensa i Michaela Jacksona. W końcu na dyskoteki najlepsza jest muzyka "lekka, łatwa i przyjema". Zdarzało mi się jednak czasami puścić coś rockowego, jak choćby "Another Brick In The Wall" Pink Floyd i "Dream On" Nazareth.

Były też dyskoteki, gdzie grało się do kotleta. Wtedy i jeden utwór mógł być puszczany kilka razy. Klient płacił, klient wymagał.
W innych sytuacjach popularne było italo disco i takie przeboje jak np. "Felicita" grupy Al Bano i Romina Power. Innymi słowy gusta zależały od publiczności dyskoteki.

Ostatni raz wystąpił Pan w ubiegłym roku w Centrum Kultury z okazji andrzejek.
To była udana impreza. Nie spodziewałem się tak dużej frekwencji, chociaż na początku myślałem, że impreza okaże się klapą. Miło było powrócić znów do grania.

Planuje Pan powrót na dłużej?
Jeżeli będą imprezy okolicznościowe, jak np. jubileusze, to bardzo chętnie.

Przeboje DJ Profesora na karnawałowe imprezy:

Albert Hammond - "It Never Rains In Southern California" /1972/
ABBA - "Mamma Mia" /1975/
Smokie - "I'll Meet You At Midnight" /1976/
Bee Gees -"Stayin' Alive" /1978/
Suzi Quatro & Chris Norman - "Stumblin' In" /1978/
Boney M. - "Rivers Of Babylon" /1978/
Eruption - "One Way Ticket" /1979/
Modern Talking - "You're my heart, you're my soul" /1985/
Jive Bunny - "Swing the Mood" /1989/
Mr. President - "Coco Jambo" /1994/

Codziennie rano najświeższe informacje z Lubelszczyzny prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski